Perła 3
Jak cesarz Wilhelm
muzeum Poznaniowi ofiarował
|
|
|
|
Po
poprzednim odcinku, skrzącym się od humoru zamierzonego przez
autora - tym razem rzecz śmiertelnie poważna. Co nie oznacza,
że w tekstach pełnych patosu, patriotycznego zadęcia i bałwochwalczego
kultu Władzy, nie znajdzie się elementów dziś nas bawiących, choć
jest to komizm niezgodny z zamierzeniem autorów. Mimo wszystko,
niniejsze teksty pokazują, że rzeczy złe nie zawsze bywają złe
do końca, że ostateczny cel nie zawsze jest taki, jak założenia,
że czasem jedni budują, a inni korzystają.
Prezentowany tekst jest przemówieniem (dosłownie mową chrzcielną)
Starosty Krajowego, von Dziembowskiego, które wygłosił 5. X. 1904
r. w dzisiejszym Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Poznaniu -
pierwotnie Muzeum Cesarza Fryderyka (Kaiser Friedrich Museum),
z okazji otwarcia nowo zbudowanego gmachu. Jest to jedno z kilku
przemówień, jakie wówczas wygłoszono, a których tłumaczenie znajduje
się na końcu tego tekstu. Przemówienia te zresztą były bardzo
trudne w przekładzie i ciągle należało dokonywać wyboru między
materią słowa, a duchem sensu.
MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI, LECZ KONIEC ŻAŁOSNY - to polskie przysłowie
odnosi się tym razem do Niemców. Polacy mogliby powiedzieć: ZŁE
ZŁEGO POCZĄTKI, A KONIEC SZCZĘŚLIWY.
Otwarcie gmachu w 1904 r. nie było początkiem muzealnictwa w Poznaniu,
nawet niemieckiego, jednakże był to ważny moment w rozwoju muzealnictwa
na ziemiach polskich, ze względu zarówno na najnowocześniejszy
wówczas gmach muzealny, jak i chyba niedoścignione w Polsce do
dziś formy organizacyjne.
|
Miłe złego początki, czyli kalendarium
tworzenia się niemieckiego muzealnictwa w Poznaniu
Początki muzealnictwa
niemieckiego w Poznaniu sięgają 1885 r., kiedy to pracownicy m.in.
niemieckiego Archiwum Państwowego uznali, że nie mogą pozostać
dłużej w tyle za Polakami, skoro ci otworzyli w 1882 r. wystawę
stałą w Muzeum Mielżyńskich, otwartą dla wszystkich za wykupieniem
biletu. Tymczasem, jak wspominano w przemówieniach na otwarcie
Muzeum Cesarza Fryderyka, Niemcy uważali Wielkopolskę za kraj
kolonialny niemieckiej kultury, wręcz za kolonię agrarną pod nadzorem
wojska i administracji, zaś ochrona dóbr ideowych jest i musi
pozostać pierwszym i najważniejszym obowiązkiem każdej niemiecko-narodowej
dążności kolonizacyjnej. Sam cesarz przykazał swym politykom nieść
kulturę na Wschód.
Chodziło o to, by niemieckie prowincje graniczne, dotychczas zbyt
mało ogrzane artystycznym ogniem tworzenia, przesunąć do przodu,
tak by pęd do życia duchowego i artystycznego rozprzestrzenił
się tam, gdzie do tej pory ledwie panowała przymarznięta literatura
lub też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych.
Z kontekstu całego przemówienia L. Kaemmerera z 1904 r., gdzie
padły te stwierdzenia wynika, że pisząc o braku literatury i znajomości
sztuki, miał on na myśli wyłącznie niemieckich mieszkańców Wielkopolski
i ich kulturę, bo do zastanej, polskiej spuścizny, celowo nie
nawiązywał.
Ostatecznie w 1885 r.
powstało Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej, którego
głównym celem miało być stworzenie Muzeum Prowincjonalnego o niemieckim
charakterze. Powstanie HG zbiegło się w czasie z początkiem nowej
fali germanizacji Wielkopolski, z hasłem wyrzucenia Polaków z
prowincji, powstaniem Komisji Osiedleńczej, a wkrótce także Hakaty.
Początkowo gromadzono zbiory i składowano je w Archiwum Państwowym
(na Górze Przemysława), w magazynach nazywajnymi Muzeum Ojczyźnianym.
Większość zebranych zabytków pochodziła z wykopalisk, które zaczęły
być traktowane jako oręż w walce politycznej o narodowe (niemieckie)
oblicze Wielkopolski. Udowodnienie, że przed Polakami = Słowianami
mieszkali w Poznańskiem Germanie = Niemcy miało dać niemieckim
mieszkańcom prowincji pewność zasiedzenia i przekonać ich do czynnego
udziału w germanizacji. HG włączyło się do tej akcji gorliwie,
zapewniając sobie w zamian wsparcie rządu pruskiego.Stąd wysoki
poziom edukacji, prowadzonej przez Towarzystwo, a także dobra
współpraca ze szkołami, urzędami i policją.
7.X.1894 r. zostało
otwarte Provinzialmuseum (Muzeum Prowincjonalne) - Landesbibliothek
(Biblioteka Krajowa), w gmachu dawnej komendantury wojskowej,
przy narożniku ul. Wilhelma (al. Marcinkowskiego) i Nowej (Paderewskiego),
w miejscu dzisiejszego gmachu głównego Muzeum Narodowego). Kierownikiem
został Franz Schwartz. Otrzymany budynek niezbyt się nadawał na
muzeum, mimo adaptacji. W takim to miejscu, jak mówił Kaemmerer,
sztuka, która była skromnie reprezentowana pośród kasyn wojskowych,
chlewów i budynków gospodarczych, musiała znaleźć swój bardzo
skromny przytułek. Stanowić to miało jednocześnie symbol, że
właśnie na gruncie, na którym kiedyś byli czynni w służbie obrony
Kraju komenderujący generałowie wzniosła się warownia obrony Kraju
w dziedzinie ducha i sztuki. Odważny kierunek myśli i świadomość,
która znajdowała się w każdym obrońcy Ojczyzny, ma w tym miejscu
również w nas wzbudzić entuzjazm do pokojowej walki o idealne
dobra. Jak wspominano w czasie otwarcia KFM, Zgodnie z wolą Jego
Majestatu najłaskawszego Cesarza i Króla i za zgodą Landtagu,
w roku 1899 Rząd Rzeszy przekazał do dyspozycji środki odpowiadające
długo skrywanym życzeniom Poznaniaków, by przygotować godne miejsce
dla Muzeum Prowincjalnego i urządzić je z bogatą pomocą państwową.
(...) poprzez to cenne wzbogacenie zostały spełnione w sposób
radosny długo oczekiwane życzenia przyjaciół sztuki Poznania.
Celem owych przedsięwzięć było przybliżenie mieszkańcom (...)
prowincji dotychczas brakujących instytucji prowincjonalnych,
wywierających uszlachetniający wpływ na kształcenie sztuki i nauki.
(...) stolica prowincji powinna stworzyć ośrodek szlachetnego
niemieckiego życia duchowego, by jego owocny strumień rozlał się
w kraju wschodniomarchijskim. Chodziło również o wzmocnienie niemieckości
w dziedzinie duchowej, oraz by dać wszystkim kręgom ludności możliwie
wszechstronne pouczenie i zachętę. "Muzeum" miało służyć żywym
potęgom ducha, być miejscem pracy umysłowej, odwiedzanym z radością,
ale nie dla radości. Pracownicy naukowi mieli udzielać wskazówek
szerokim masom narodu, dotychczas mało edukowanym, aby mogły one
osiągnąć rezultat, użytek, i przyjemność. Chodziło jednak głównie
o przyciągnięcie indywidualnego odbiorcy przez jego własną tęsknotę
do czegoś dobrego i lepszego, a nie o przywoływanie [na rozkaz]
kiwnięciem palca lub wręcz o przypędzanie, gdyż wówczas prawdziwa
sztuka szybko je [masy] wyminie. Piszący te słowa Kaemmerer zdawał
sobie sprawę, że ten ostatni postulat brzmi obco i nie na czasie
dla ludzi, dla których wychowanie narodu (...) leży na sercu bardziej,
niż samo wychowanie. Jednocześnie pamiętał on, że muzeum, (...)
ma do spełnienia zadanie społeczne; nigdy nie może zapomnieć przy
zabytkach o żywej teraźniejszości. (...) Siła polityczna i siła
budowli artystycznej miała zapraszać do podobających się pomieszczeń.
Sztuka jednak miała stać ponad podziałami stanowymi i łączyć wszystkich
miłośników, czy pochodzą oni z chat robotników dniówkowych, czy
z często dalekich, sytych salonów. W Muzeum poprzez miłość do
sztuki powinno się zapominać o wszystkich rozbieżnościach partyjnych
i o wszystkich przeciwieństwach towarzyskich i politycznych.
W przemówieniach tych
widać było kult jednostki - wręcz sakralizację władzy, co dziś
nam się kojarzy dość jednoznacznie z totalitaryzmem. Kult władcy
miał się zupełnie dobrze i wcześniej, jak widać z poniższych przemówień,
z których przytoczę jedynie niewielki fragment: Muzeum, noszące
Drogie Imię wszechstronnie kochanego i zbyt szybko zmarłego Cesarza
Fryderyka, pragnie (...), aby duch Drogiego Cesarza z domu Hohenzolernów
wielkim, szlachetnym Sercem i po wsze czasy mógł prowadzić mieszkańców
naszej prowincji do miejsca pełnego pietyzmu, w którym będą mogli
odnawiać niemieckie wykształcenie i ducha. Cesarz Fryderyk tworzył
muzea w okresie między chwałą wojenną i chwałą bitew Naczelnego
Wodza, do których heroicznego znoszenia Męczennik [ten] został
przeznaczony (...) Jego wolny, męski i prawdziwy Duch Hohenzolernów
żądał, by uzbrojeniu bronią towarzyszyło zbrojenie ducha; On upominał
w prawdzie i w silnej dyscyplinie ducha, by wszystko co wielkie
i piękne w sferze duchowej, z całej duszy życzliwie zachować.
Znajdziemy też
to, co potem nazywano "stachanowszczyzną" - muzeum przekazano
i wykończono na rok przed terminem.
Dobra licencja do wzięcia od zaraz
ta "dobra licencja", to oczywiście wzorce organizacyjne, których
i dziś można pozazdrościć. "KTO OTRZYMUJE PRAWA, TEN PRZEJMUJE
OBOWIĄZKI"- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd Prowincji jest
świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą uroczystością przyszłości
muzeum".
Powyższe zdanie znalazło
się w przemówieniach jako zobowiązanie Prowincji, jednakże wymowa
dokumentów jest jednoznaczna - obowiązki wynikające z praw dotyczyły
obydwu stron.
Kalendarium tworzenia muzeum "z państwowa pomocą"
1896 |
- w dyskusji na forum parlamentu pruskiego
zwrócono uwagę na zaniedbania promocji kultury w marchiach
wschodnich |
1898-1903 |
- pertraktacje z zarządem dóbr zmarłego
Atanazego Raczyńskiego (Wielkopolanina) w sprawie przekazania
kolekcji (głównie obrazów) w depozyt na 30 lat. (kolekcja
znajdowała się wówczas w Berlinie pod opieką cesarza) |
17.I.1899 |
- minister finansów w przemówieniu w parlamencie
stwierdza, że do zadań projektowanych Muzeum Cesarza Fryderyka
i Akademii Królewskiej należy wzmacnianie niemczyzny, podniesienie
w prowincjach polskich niemieckiej kultury, niemieckich
zwyczajów, niemieckiego wykształcenia i niemieckiego poczucia
narodowego |
1.II.1899 |
- umowa między Królewskim Skarbem, Związkiem
Prowincjonalnym i miastem Poznań w sprawie ustanowienia
Muzeum Prowincjonalnego. Skarb zobowiązuje się do budowy
nowego gmachu Muzeum, wyposażenia, jednorazowej dotacji
na uzupełnienie zbiorów, przekazania kolekcji Raczyńskiego
oraz do rocznej dopłaty do kosztów utrzymania. W zamian
Muzeum ma realizować politykę rządu w dziedzinie ochrony
zabytków, a rząd uzyskuje wpływ na obsadę najważniejszych
stanowisk. Związek Prowincjonalny zobowiązuje się do zarządzania
i utrzymania [Muzeum], a Poznańska Gmina Miejska - do rocznej
dopłaty do kosztów utrzymania |
25.II.1899 |
- parlament przyznaje rządowi środki na
budowę nowego gmachu muzeum i na uzupełnienie zbiorów, podpisuje
umowę dotyczącą dotacji rządowej w wysokości 875 000 marek
na budowę gmachu, 25000 marek na zakup zbiorów i corocznej
subwencji na utrzymanie muzeum, w wysokości 50% kosztów |
1900-1903 |
- budowa nowego gmachu, na podstawie projektu
wiceministra, Karla Hinckeldeyna, pod kierunkiem rządowego
mistrza budowlanego Reinholda Ahrns. Przekazanie przez Ministerstwo
Kultury i Zarząd Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie
kolekcji dzieł sztuki, zakupy dzieł sztuki z funduszy rządu
i prowincji. Pozyskiwanie darów od urzędów i indywidualnych
ofiarodawców |
1901 |
- śmierć dyrektora Franza Schwartza; nowym
zostaje Ludwig Kaemmerer (od 1903) |
3.XI.1902 |
- zezwolenie na zmianę nazwy na Muzeum
Cesarza Fryderyka ( Fryderyk III, ur. 18. X. 1831, zm. 15.
VI. 1888, król pruski i cesarz niemiecki od 18. III. 1888,
syn cesarza Wilhelma I, znany z liberalnych poglądów i niechęci
do kanclerza Bismarcka) |
Pocz. 1903 |
- do nowego budynku zostają przeniesione
zbiory starego muzeum (Muzeum Prowincjonalnego, przechowywane
w hotelu Berlin |
27.IV.1903 |
- rząd pruski przekazuje budynek Zarządowi Prowincji |
7.IX.1903 |
- oficjalne przekazanie wszystkich zbiorów Muzeum Cesarza Fryderyka |
zima 1903/04 |
- otwarcie sali wykładowej |
6.III.1904 |
- KFM zwiedzają członkowie Sejmu prowincjalnego |
13. III.1904 |
- KFM zwiedzają członkowie Magistratu Poznania |
12.VI.1904 |
- KFM zwiedza Minister Wyznań |
5. X.1904 |
- uroczyste otwarcie Muzeum w obecności
ponad 600 gości, m. in. nadprezydenta von Waldow (który
powitał zebranych), budowniczego muzeum i delegata ministra
- Hinckeldeyna, urzędników państwowych, prowincjalnych i
miejskich |
Organizacja:
Muzeum należało do prowincji,
której zarząd wyznaczał dyrektora instytucji, akceptowanego przez
ministerstwo w Berlinie. Dyrektor Kaemmerer podlegał bezpośrednio
staroście krajowemu. Do pomocy przy zarządzaniu służyła Komisja
Muzealna, składającą się z dyrektora i 6 członków, nie będących
pracownikami KFM. W obradach jako doradcy brali udział ponadto
ci pracownicy naukowi Muzeum, którzy akurat byli potrzebni. Na
posiedzenia był zapraszany starosta krajowy. Dyrektora i członków
Komisji (tych ostatnich na kadencję trzyletnią) powoływał Wydział
Krajowy, po uzgodnieniu z Ministerstwem Wyznań i Oświecenia Publicznego.
Komisja Muzealna miała
szerokie uprawnienia, decydowała o zakupach, dbała o interesy
instytucji i jej poziom naukowy, na żądanie starosty wydawała
opinie o muzeum, przedstawiała plan zakupów i ustalała wysokość
funduszu rezerwowego, wydawała zgodę na wymianę lub sprzedaż zbędnych
zabytków. Bez zgody Komisji dyrektor mógł dokonywać drobnych zakupów
z funduszu dyspozycyjnego.
Dyrektor składał roczne
sprawozdania, do 1 lipca przesyłał projekt nowego statutu na ręce
starosty krajowego, wraz z opinią Komisji Muzealnej. Był on następnie
opiniowany przez ministerstwo, uchwalał go Wydział Krajowy, a
zatwierdzał Sejmik Krajowy. Dyrektorowi podlegały sprawy naukowe
i techniczne, administracja i budynek. Miał on dbać o wystawę,
udostępniać, powiększać i konserwować zbiory, prowadzić inwentarz,
dbać o popularyzację, w tym o wydawanie aktualnych przewodników.
Dyrektor i asystent dyrektorialny otrzymywali nominacje i praktycznie
nie można ich było zwolnić. Innych pracowników mianował starosta.
Przy przyjęciu do pracy zobowiązywali się oni do objęcia na polecenie
rządu każdej posady rządowej zgodnej z ich kwalifikacjami, jeśli
tylko nie zmniejszy się ich uposażenie. O nominacji na stanowiska
naukowe powinien decydować konkurs, ale kiedy rozsądek nakazywał
(np. jeden kandydat lub jeden górujący kwalifikacjami nad pozostałymi)
- można było od niego odstąpić. Czas pracy wynosił 6 godzin.
Nowe muzeum miało trzy
działy: Sztuki, Rzemiosł artystycznych i historii kultury oraz
Przyrodniczy. Zbiory archeologiczne wchodziły do działu II, ale
od 1908 r., kiedy przyjęto do pracy archeologa, Ericha Blumego,
mówiło się też o dziale prehistorycznym, choć formalnie nigdy
on chyba nie uzyskał samodzielności. Był też pokój studyjny, czyli
muzeum szkolne, urządzone przez samych nauczycieli, gdzie odbywały
się lekcje szkolne, z wystawą poziomem dostosowaną do uczniów.
Od samego początku wydawano przewodniki, zarówno po gmachu, jak
i bibliotece, przewidywano podobny po pokoju studyjnym. Zamierzano
oddać jeden pokój nauczycielom rysunku.
Współpraca ze szkołami
zaowocowała frekwencją na poziomie 60-88 tysięcy osób. Wystawa
była czynna w niedzielę od godz. 11 do 14, w soboty od 12 do 15,
w pozostałe dni od 10 do 14, zaś w poniedziałki i dni poświąteczne
nieczynna. Pokój studyjny otwarty był od środy do piątku, w godzinach
od 19 do 21.
Pomimo, że muzeum miało
realizować politykę władz, a więc brać udział we wspieranie niemczyzny,
w praktyce bywało różnie. W 1909 r. np. zwrócono się do Towarzystwa
Przyjaciół Nauk o pomoc w zorganizowaniu Kongresu Antropologicznego;
w Wydziale Honorowym zasiadł wówczas prezes TPN, arcybiskup Likowski,
w Wydziale Wykonawczym Polaków było kilku. W 1914 r. dyrektor
Kaemmerer wziął w obronę Józefa Kostrzewskiego, kiedy trwała batalia
o przyznanie Kostrzewskiemu prawa do prowadzenia badań wykopaliskowych,
zgodnie z nowa ustawą o wykopaliskach.
Dział Prehistoryczny KFM:
W chwili powstania Muzeum
Cesarza Fryderyka odziedziczyło po Muzeum Prowincjonalnym bogate
zbiory archeologiczne wraz z dokumentacją (tak zwane Archiwum
Powiatowe - Kreisarchiv). Z uwagi na brak fachowca, zbiory archeologiczne
przez pierwsze cztery lata nie były opracowywane naukowo. Były
natomiast powiększane i porządkowane przez Wilhelma Thamma, zatrudnionego
od 1903 r. "nadzorcy" zbiorów, zawodowego sierżanta, inwalidę
wojskowego. Opiekunem merytorycznym kolekcji archeologicznej byli
dr Georg Haupt, asystent dyrektorialny, z wykształcenia historyk
kultury, oraz asystent naukowy, dr Karl Simon. Zajmowali się oni
m. in. interwencjami terenowymi - średnio kilkanaście dni w roku.
Były to pierwsze w Wielkopolsce prawdziwe tzw. "badania urzędowe"
(polegały one na tym, że muzeum delegowało na swój koszt pracowników
w celu przeprowadzenia badań wykopaliskowych i pozyskane materiały
automatycznie stawały się własnością prowincji). Prowadzili też
popularyzację archeologii i ochrony zabytków.
Już w 1906 r. Komisja
Muzealna zaproponowała zatrudnienie do zbiorów fachowca. Realizacja
nastąpiła 1.VII. 1908 r., kiedy to bez konkursu, na podstawie
znakomitej opinii prof. Gustava Kossinny, ówczesnego luminarza
archeologii niemieckiej, zatrudniono Ericha Blumego. Ministerstwo
nie zgłosiło do kandydatury zastrzeżeń. Młody archeolog dopiero
kończył swoją pracę doktorską, którą obronił dopiero w 1910 r.
1 lipca zanotowano protokolarnie, iż stawił się pan Blume i oświadczył:
"zgłosiłem się 1 lipca do objęcia służby". Nowy pracownik został
następnie pouczony o paragrafie 17 ustępu 4 regulaminu służbowego,
dotyczącego szczegółowych stosunków służbowych tyczących się stanowych
urzędników Prowincji Poznańskiej z 2. 10. 1890 r. i zobowiązał
się przez podanie ręki w miejsce przysięgi do sumiennego wykonywania
czynności służbowych. Kasę Główną starostwa zobowiązano do wypłacania
należności. Blume zobowiązywał się przestrzegać godzin służbowych,
respektować zarządzenia dyrektora i nie mieć zajęć ubocznych bez
zgody dyrekcji. Kiedy po obronie doktoratu otrzymał mianowanie
na urzędnika, został zaprzysiężony.
Już w 1909 r. Blume
zorganizował wystawę czasową ze zbiorów prywatnych, towarzyszącą
40. Kongresowi Antropologicznemu organizowanemu przez niemieckie
Towarzystwo Antropologiczne, Etnologiczne i Prehistoryczne. Zaproponował
podział chronologiczno-kulturowy pradziejów Wielkopolski, który
z niezbędnymi korektami jest uznawany do dziś. W Dziale Prehistorycznym
uporządkował magazyn, sporządził karty katalogowe, wprowadził
nowy typ kart rejestracyjnych, nową numerację katalogu, nowy typ
kart katalogowych. Ważną pozycję wśród obowiązków Blumego stanowiły
badania terenowe; tu do pomocy wykształcił zarówno Wilhelma Thamma,
jak i niektórych miłośników archeologii. Stanowiska lokalizował
na przerysach z map w skali 1:25.000, wykonywał też znakomita
dokumentację wykopaliskową. W 1912 r. wydrukował kwestionariusz
wraz z odezwą i instrukcją, w których proszono właścicieli ziemskich
i nauczycieli o informacje na temat stanowisk wcześniej odkrytych.
Wprowadził też zwyczaj naukowych publikacji nowych nabytków muzeum.
Po tragicznej śmierci Blumego w 1912 r. jego pracę kontynuował
Johannes Richter, choć miał dużo mniejsze osiągnięcia.
Lecz koniec żałosny, choć nie dla wszystkich
Era niemieckiego muzealnictwa skończyła się w 1919 r., kiedy to
w wyniku powstania Wielkopolskiego spolonizowano Muzeum Cesarza
Fryderyka, nadając mu nową nazwę Muzeum Wielkopolskie. Wraz z
odejściem państwa pruskiego z Wielkopolski odeszła wiekszość Niemców
i niemieckojezycznych Żydów.
Nie oznacza to, że praca
niemieckiej części Wielkopolan poszła na marne. Wręcz przeciwnie,
pozostała ona jako dziedzictwo regionu - nasze dziedzictwo. Po
1919 r. polskie władze Wielkopolski utrzymały samo muzeum, choć
pod zmienioną nazwą, nie zmieniły statutu i znakomitych wzorców
organizacyjnych. Zmieniła się jedynie polityka władz państwowych
wobec Muzeum. Początkowo rząd zadeklarował, że przyjmuje na siebie
zarówno obowiązki, jak i prawa w stosunku do Muzeum Wielkopolsiego.
Po krótkim jednak czasie, wykorzystując trudną sytuację gospodarczą,
zaczął się wycofywać z deklarowanych dotacji dla muzeum. Nigdy
natomiast państwo nie wyrzekło się swych praw. Nadal muzeum miało
realizować politykę państwa. Dotyczyło to także przechowywanie
zbiorów archeologicznych z całego regionu, które w myśl przepisów
z z 1927 r. coraz częściej należąły do państwa, a koszty utrzymania
magazynów spadły na region. Przetrwały także wzorce organizacyjne
Działu Prehistorycznego, sposób prowadzenia dokumentacji, metody
prowadzenia prac terenowych, a przede wszystkim bogate zbiory.
Do najważniejszych stanowisk
badanych przez KFM należą stanowiska w Poznaniu- Golęcinie i Sołaczu,
w Luboniu (od tych badań pochodzi nazwa fazy lubońskiej kultury
pucharów lejkowatych), w Grobii (od której nazwa kultury grobsko-śmiardowskiej),
w Puszczykowie-Niwce, w Siedleminie, Chojnie, Wilanówcu i wielu
innych. W 1919 r. Dział prehistoryczny Muzeum Cesarza Fryderyka
liczył ponad 15 000 obiektów archeologicznych, co w połączeniu
z ponad 10 000 obiektów Muzeum Mielżyńskich stało się podstawą
utworzenia największej kolekcji archeologicznej w Polsce w tym
czasie (połączenie działów nastąpiło w 1924 r.). Warto też przypomnieć,
że zapobiegliwości niemieckich mieszkańców Wielkopolski zadzięczamy,
że dwie duże kolekcje - sztuki Atanazego Raczyńskiego i archeologiczna
Klemensa Koehlera, obie genetycznie związane z naszym regionem,
ostatecznie pozostały w Poznaniu. Uwaga ta dotyczy również setek
innych zabytków, które w przeciwnym razie zostałyby przejęte przez
Muzea Królewskie w Berlinie lub przepadły w prywatnych kolekcjach.
Niemieccy muzealnicy wystarali się też o przejęcie części zabytków
wielkopolskich, które trafiły do Berlina.
Warto zatem pamiętać,
że Muzeum Cesarza Fryderyka jest i pozostanie integralną częścią
wielkopolskiego dziedzictwa kulturowego.
Kolekcje archeologiczne w instytucjach poznańskich do 1919 r.
|
|
|
|
liczba
obiektów archeologicznych
razem łącznie
polskie średnia
łącznie
niem. roczna
|
Towarzystwo Przyjaciół Nauk Poznańskiego |
|
66 |
kilkanaście
tysięcy (z tego skatalogowano
do 1923 r. 3636)
|
do 1919 r. ok 10.000 |
ponad 160 |
Historische Gesellschaft für die Provinz Posen |
|
10 |
ponad 2200 |
ponad 15531 |
220 |
Provinzialmuseum |
|
10 |
4394 |
439 |
|
|
14 |
8937 |
638 |
27
kwietnia 1903 r., za pośrednictwem komisarzy ministerialnych:
dyrektora ministerialnego Hinckeldeyna i tajnego głównego radcy
rządowego, Müllera, królewsko-pruski Rząd Państwowy przekazał
Zarządowi Prowincji nowo wybudowany budynek, należący do Muzeum
Cesarza Fryderyka; [przekazanie owo odbyło się] po przeniesieniu
zbiorów do nowego budynku, [co nastąpiło] przy końcu roku budżetowego*
1902.
W wyniku sięgających
1898 roku pertraktacji, dotyczących zbiorów sztuki hrabiego Atanazego
Raczyńskiego, a które za zezwoleniem urzędu fideikomisu** zakończono
2 kwietnia, 25 maja i 17 czerwca 1903 r., sfinalizowano umowę
między fideikomisem właściciela hrabiego Raczyńskiego, Związkiem
Prowincjonalnym Prowincji Poznańskiej i państwowym Rządem Królewsko-Pruskim.
W myśl tej umowy, przekazano
na 30 lat Związkowi Prowincjonalnemu prowincji poznańskiej w depozyt
i zarząd obrazy, rzeźby i przedmioty artystyczne należące do fideikomisu
hrabiego Raczyńskiego, łącznie z biblioteką będącą częścią galerii.
Przekazanie zbiorów
Muzeum Cesarza Fryderyka nastąpiło 7 września 1903. POPRZEZ TO
CENNE WZBOGACENIE ZOSTAŁY SPEŁNIONE W SPOSÓB RADOSNY DŁUGO OCZEKIWANE
ŻYCZENIA PRZYJACIÓŁ SZTUKI POZNANIA.
4 listopada 1903 w hallu***
muzealnym nastąpiło uroczyste otwarcie Akademii Królewskiej w
Poznaniu, który to uroczysty akt zorganizowała Akademia Królewska
w dniu urodzin Jego Majestatu cesarza i króla. 6 marca 1904 zbiory
muzealne zwiedzili członkowie Sejmu prowincjalnego, a 13 marca
- członkowie Magistratu miasta Poznania. 12 czerwca zwiedził Muzeum
Cesarza Fryderyka Jego Ekscelencja Minister Wyznań.
Główna praca ubiegłego
roku budżetowego była poświęcona urządzeniu muzeum. Najpierw ustawiono
zbiory, opracowano je naukowo i wykonano opisy wystawionych przedmiotów;
sporządzono też przewodnik po muzeum, jak również urządzono salę
studyjną i bibliotekę.
Zbiory przyrodnicze
umieszczono w przewidzianych na ten cel pomieszczeniach wschodniego
parteru. Z uwagi na to, że miejsca przeznaczonego na wystawę nie
starczy dla wszystkich obiektów, zadecydowano, że w szklanych
szafach i na widocznych miejscach eksponować będzie się jedynie
takie przedmioty, które służą nauce ogólnej. Części zbiorów, służące
celom naukowym w mniejszym zakresie, tak jak np. cenne herbarium
prowincji poznańskiej, schowano w szafach zapasowych. Zadbano
przy tym, by również te zbiory mogły być udostępnione w sposób
wygodny do użytku zainteresowanych. Głównym założeniem wystawienia
obiektów było to, by zwiedzającego wprowadzić w nauki przyrodnicze
najbliższych stron ojczystych (Heimat). Eksponując ssaki, ptaki
i pływające (Amphibien) [starano się ] ukazać warunki biologiczne
i cechy właściwe danemu gatunkowi, z uwzględnieniem wielkości
pomieszczenia, jakie było do dyspozycji. Za pomocą preparatów
anatomicznych, umieszczonych w skrzyniach wystawowych i w szafach
z półkami ukazano podstawy funkcjonowania organizmów zwierzęcych,
najważniejszych roślin i skał występujących w prowincji. Przedmioty
z kolekcji paleontologicznej najczęściej wystawiono na deskach
wiszących na ścianie.
Przy ustawianiu zbiorów
prehistorycznych, którym nadnauczyciel dr Erich Schmidt z Bydgoszczy
poświęcił czas i znajomość rzeczy nie dla własnej korzyści, uwzględniono
podział na poszczególne epoki kulturowe i podział geograficzny.
Wszystkie obiekty należące do danego znaleziska zbierano razem;
ustawiono ponadto nową szafę przeznaczoną do ekspozycji nowych
nabytków, by użytkownikom umożliwić przejrzystą i szybką informację
na temat powiększenia zbiorów.
Zbiór odlewów gipsowych,
który w ciągu roku sprawozdawczego powiększono o nowe nabytki,
został umieszczony w obydwu południowych pomieszczeniach wystawowych
parteru. Tymczasowo zrezygnowano z używanie hallu dla tego celu.
Tylko dwie grupy [odlewów] już teraz przeznaczono do wystroju
dekoracyjnego.
Piedestały wystawionych
odlewów obito szarym lnem i zaopatrzono w napisy, zawierające
nazwę przedmiotu, nazwisko artysty, chronologię i miejsce przechowania
oryginału.
Pomieszczenie położone
w północnej części parteru zostało urządzone przez Związek Nauczycielstwa
Poznania na muzeum szkolne i zawiera odpowiednio obszerną wystawę
z pomocami naukowymi oraz z materiałami poglądowymi do lekcji
szkolnych. Obiekty, wystawione w tym pomieszczeniu, zostaną objaśnione
w specjalnym katalogu, który opracuje Związek Nauczycielstwa,
dlatego nie uwzględniono ich w wydrukowanym w międzyczasie urzędowym
przewodniku muzealnym.
Na pierwszym piętrze
można było ustawić zbiory z dziedziny historii kultury i rzemiosła
artystycznego. W trzech łączących się salach frontu zachodniego
dokonano tego w ten sposób, że w pierwszej sali północnej umieszczono
obiekty dotyczące historii kultury prowincji, w następnych zaś
dwóch pomieszczeniach - prace na poświęcone ogólnych zainteresowaniom
rzemiosłem artystycznym. Przedmioty pozbawione cech artystycznych,
lub które nie wykazywały cech rodzimego obyczaju i zwyczaju, zmagazynowano
we własnych szafach depozytowych, by nie było zagęszczenia pozostałych
zbiorów.
Wszystkie szafy, również
te zawierające obiekty nie wystawione, zostały nowo wykonane,
również witryny i pulpity na zbiory rzemiosła artystycznego wykonano
z mahoniu, a dla działu historii kultury - z drewna sosnowego,
fornirowanego drewnem dębowym.
By wystawionym obiektom
dać tło robiące wrażenie, ściany pomieszczenia południowego do
2/3 wysokości obito zielonym [aksamitem?, pluszem?], zaś by sprawić
bardziej intymne wrażenie w poszczególnych częściach pomieszczeń,
prześwity między owymi pomieszczeniami, dzielące pilastry i ściany,
zamknięto drewnianymi ściankami działowymi obitymi tkaniną
Przy wieszaniu obrazów
najważniejszym zadaniem było to, aby obrazy i rzeźby ze zbioru
hrabiego Raczyńskiego mogły być ustawione bez przeładowania pomieszczeń
w sześciu połączonych salach frontu południowego. Dzięki temu
stało się możliwym wywiązanie się z umowy, aby zbiory te tworzyły
zamkniętą całość. Jedynie duży karton należący do obrazu "Bitwa
Hunów" Kaulbacha, który z uwagi na wielkość z góry wykluczał możliwość
umieszczenia go w pomieszczeniach galerii, znalazł swoje miejsce
na ścianie północnej działu historii kultury, poza zbiorami hr.
Raczyńskiego
W trzech pomieszczeniach
z górnym oświetleniem, w części północnej, ustawiono kolekcję
obrazów Muzeum Cesarza Fryderyka, łącznie z przekazanymi w depozyt.
Kartony F. Geselschapa do obrazów na kopule w Królewskim Zeughaus
w Berlinie, które według planów budowlanych przewidziane były
do sali z górnym oświetleniem, okazały się do tego pomieszczenia
za duże i wykorzystano je jako ozdobę ścian północno-wschodniego
pomieszczenia narożnego oraz użyte w przedsionku wschodnim na
pierwszym piętrze
Prawie wszystkie
pomieszczenia galeryjne otrzymały dekorację ścian ze szarego lnu,
który w większości sal pozostał bezbarwny, ale w pozostałych otrzymał
lekkie zabarwienie
Zawieszenia obrazów
wykonano za pomocą sznurów z drutu miedzianego, które przymocowano
do żelaznych szyn znajdujących się w górnych narożnikach ścian.
Do niezbędnego czyszczenia i restauracji obrazów zatrudniono w
dniach 2 stycznia-26 lutego 1904 r. renowatora obrazów, Filipa
Rittera z Lipska. Prace renowacyjne objęły także obrazy galerii
hr. Raczyńskiego, w porozumieniu z fideikomisem i właścicielem
Zygmuntem Nałęczem hr. Raczyńskim - przedsięwzięto je na jego
koszt. Równocześnie stare ramy wszystkich obrazów poddano szczegółowej
renowacji; wykonał ją w pomieszczeniach muzeum mistrz szklarski
Schmidt. Pojedyncze obiekty z kolekcji rzemiosła artystycznego
i historii kultury zostały fachowo doprowadzone do odpowiedniego
stanu, pod nadzorem dyrektora.
Napisy przyklejone
na obiektach zawierają: nazwisko wykonawcy - autora pomysłu?,
określenie czasu, techniki i [wyjaśnienie], co ten przedmiot przedstawia.
We wszystkich częściach muzeum napisy wykonano pismem odręcznym,
częściowo anytkwą malowaną złotem na czarnym tle, częściowo zaś
czarnym tuszem na szarym kartonie, albo - przy obrazach - czarnym
na złotym, pismem okrągłym - rondem. Te prace mogli wykonać pracownicy
Muzeum.
Prace bieżące polegają
na urządzaniu pokoju studyjnego i biblioteki, której zasoby zostały
spisane w kartkowym katalogu alfabetycznym i rzeczowym, i tak
przygotowane do użytku. Istniejące fotografie posegregowano oraz
wykonano przykładowy zbiór reprodukcji; liczba [fotografii] sięga
obecnie ok. 10.000.
Karty (Vorlage) są uporządkowane
systematycznie, wg zasad naukowych i metod sprawdzonych praktycznie,
nałożone na trwały karton, który chroni je przed uszkodzeniami
i zbyt szybkim zużyciem. Będą one chronione przed kurzem częściowo
w sali studyjnej, częściowo w pomieszczeniu rezerwowym, w teczkach
skrzynkowych i repozytoriach. O ile w tym roku sprawozdawczym
pomieszczeń ze zbiorami i salę studyjną oficjalnie nie udostępniono,
to salę wykładową, gdzie się odbywają wykłady, przekazano do użytku
zimą 1903/04 r. W niej wygłaszali swe odczyty niektórzy docenci
Akademii Królewskiej. Koszty oświetlenia, nadzoru i obsługi Koptoicons
poniosła Akademia Królewska.
Zgodnie z par. 2
i 3 statutu Muzeum Prowincjonalnego w Poznaniu z 15 III. 1899
r., w upływającym roku sprawozdawczym, 25 II. 1903 r., odbyło
się posiedzenie Komisji Prowincjalnej, wybranej i zatwierdzonej
przez Ministra Wyznań, na której wznowiła swoją pracę Komisja
Muzealna. Obok dyrektora Muzeum Cesarza Fryderyka, jako przewodniczącego
Komisji Ogólnej i Komisji Oddziałowej, komisja ta została utworzona
z następujących panów:
I. Dział Sztuki:
jako członkowie:
hrabia Zygmunt Nałęcz Raczyński, Augustusburg koło Obrzycko
malarz portretowy Karl Ziegler;
jako zastępca
prezes sądu von Siegroth
emerytowany asesor sądowy i kupiec Moritz Jaffe
II. Dział rzemiosł artystycznych i historii kultury
jako członkowie:
królewski inspektor budowlany Zeidler
królewski radca archiwalny, prof. dr Warschauer;
jako zastępca
właściciel fabryki A. Kronthal
tajny radca rządowy i szkolny Skladny
III Dział przyrodniczy
jako członkowie
prof. dr Pfuhl
prof. dr Lubarsch
jako zastępca:
nadnauczyciel gimnazjalny Koennemann
W roku sprawozdawczym
odbyło się posiedzenie komisji ogólnej Muzeum, i sześć posiedzeń
komisji poszczególnych oddziałów.
Uwagi:
* o ile pamiętam, rok budżetowy zaczynał się od 1 kwietnia
**[o zarząd opiekuńczy dóbr - Fideikomissbehörde); *** dosłownie Lichthof - podwórze świetlne
C. Personalia
W personaliach zarządu muzeum nastąpiło zmiana - odejście asystenta
dyrektora 1. IV. 1903 dr Minde Pouet, który pracował w służbie
Prowincji od 4. I. 1898. 30. IX. 1903 magistrat Bydgoszczy powołał
go na stanowisko bibliotekarza miejskiego. Jako jego następcę
powołano dr Georga Haputa, asystenta Wielkosiążęcego Muzeum w
Darmstadt, który 7. XII. 1903 r. podjął swoją służbę w Poznaniu.
Nadnauczyciel gimnazjalny, prof. dr Pfuhl, obok swojego urzędowania,
od 1 maja 1903 przejął zarząd zbiorów przyrodniczych Muzeum Cesarza
Fryderyka. |
Poprzez
godną uroczystość, [zorganizowaną] w hallu nowego budynku i po
ukończeniu prac wykończeniowych, 5. X. 1904 r. Muzeum Cesarza
Fryderyka zostało otwarte. Jego Ekscelencja pan nadprezydent von
Waldow powitał uroczyste zebranie; dołączył do niego zastępca
Królewskiego Ministra Robót Publicznych, pan ministerialny dyrektor
Hinckeldeyn - budowniczy muzeum. Znalazła się tu również czołówka
urzędników państwowych, prowincjalnych i miejskich, przybyło też
około 600 zaproszonych gości z miasta i prowincji, a on [von Waldow]
wygłosił następujące przemówienie:
"ZGODNIE Z WOLĄ JEGO
MAJESTATU NAJŁASKAWSZEGO CESARZA I KRÓLA, ZA ZGODĄ LANDTAGU, W
ROKU 1899 RZĄD PAŃSTWOWY PRZEKAZAŁ DO DYSPOZYCJI ŚRODKI ODPOWIADAJĄCE
DŁUGO SKRYWANYM ŻYCZENIOM POZNANIAKÓW, BY PRZYGOTOWAĆ GODNE MIEJSCE
DLA MUZEUM PROWINCJALNEGO I URZĄDZIĆ JE Z BOGATĄ POMOCĄ PAŃSTWOWĄ.
W tym miejscu przewijała się ta sama myśl przewodnia, która skutecznie
działała w czasie powoływania szeregu innych WYBITNYCH MIEJSC
KSZTAŁCENIA w naszej prowincji. WSPÓLNYM CELEM OWYCH PRZEDSIĘWZIĘĆ
BYŁO PRZYBLIŻENIE MIESZKAŃCOM NASZEJ PROWINCJI DOTYCHCZAS BRAKUJĄCYCH
INSTYTUCJI PROWINCJONALNYCH, WYWIERAJĄCYCH USZLACHETNIAJĄCY WPŁYW
NA KSZTAŁCENIE SZTUKI I NAUKI. W SZCZEGÓLNOŚCI STOLICA PROWINCJI
POWINNA STWORZYĆ OŚRODEK SZLACHETNEGO NIEMIECKIEGO ŻYCIA DUCHOWEGO,
BY JEGO OWOCNY STRUMIEŃ ROZLAŁ SIĘ W KRAJU WSCHODNIOMARCHIJSKIM.
Tak więc mogliśmy,
w krótko następującym po sobie czasie, utworzyć Królewski Instytut
Higieny, Bibliotekę Cesarza Wilhelma i Akademię Królewską. DZISIEJSZY
DZIEŃ PRZYNOSI NAM OTWARCIE MUZEUM CESARZA FRYDERYKA, KTÓRE PRZEZ
SWOJE DZIAŁY SZTUKI, RZEMIOSŁA ARTYSTYCZNEGO I HISTORII KULTURY
ORAZ NAUK PRZYRODNICZYCH ZOSTAŁO PRZEZNACZONE NA SŁUŻBĘ NAJSZERSZYCH
KRĘGÓW NASZEJ LUDNOŚCI
JEST TO DAR O WYSOCE
IDEOWYM ZNACZENIU, KTÓRY PAŃSTWO PRUSKIE RAZEM Z MUZEUM CESARZA
FRYDERYKA POŚWIĘCA PROWINCJI POZNAŃSKIEJ. W PEŁNYM ZROZUMIENIU
TEGO ZNACZENIA ZWIĄZEK PROWINCJALNY, POPRZEZ WSPÓŁUDZIAŁ JEGO
PRZEDSTAWICIELI, PRZEJĄŁ CELE TEGO DZIEŁA KULTURY I UZNAŁ ZA WŁASNOŚĆ
MIASTA POZNANIA. Tak samo jego wolą jest odpowiednie utrzymanie
i pielęgnowanie daru..
MUZEUM, KTÓRE NOSI
DROGIE IMIĘ WSZECHSTRONNIE KOCHANEGO I ZBYT SZYBKO ZMARŁEGO CESARZA
FRYDERYKA, PRAGNIE BYĆ ZAWSZE GODNYM TEGO ZASZCZYTU, ABY DUCH
DROGIEGO CESARZA Z DOMU HOHENZOLERNÓW WIELKIM, SZLACHETNYM SERCEM
I PO WSZE CZASY MÓGŁ PROWADZIĆ MIESZKAŃCÓW NASZEJ PROWINCJI DO
MIEJSCA PEŁNEGO PIETYZMU, W KTÓRYM BĘDĄ MOGLI ODNAWIAĆ NIEMIECKIE
WYKSZTAŁCENIE I DUCHA
Ale Bóg, Wszechmocny
Stworzyciel, który sercom ludzkim dał dar odczuwania i badania
wiecznego piękna Jego dzieł, sprawi, by z tego miejsca mogło rozkwitać
bogate błogosławieństwo dla naszej ojczystej prowincji". |
Starosta Krajowy
wygłosił następującą mowę poświęcającą (chrzcielną):
Wielce poważane Zgromadzenie !
|
DĄŻNOŚĆ
(DRANG) DO WYKSZTAŁCENIA HISTORYCZNIE UKAZUJE SIĘ JAKO JEDNO Z
TYCH BARDZIEJ ELEGANCKICH POPĘDÓW USKRZYDLAJĄCYCH WZNOSZENIE SIĘ
NARODU. Im bardziej pogłębia się dążność do światła prawdy, ideału
piękna i szlachetności, tym większe będzie też dążenie do posiadania
licznych i nowych jakościowo miejsc wykształcenia.
19. wiek stworzył
w "Muzeum" nowe formy, które obok uniwersytetów, akademii i innych
wyższych zakładów kształcenia wywarły bezpośredni wpływ na wychowanie
najszerszych warstw. Stopniowemu dalszemu rozwojowi przyświeca
coraz jaśniej i pewniej jeden cel: by służyć żywym potęgom ducha.
W dawnych czasach
zbiory były podzielone, a skarby ukryte w kamerach sztuki i kamerach
z rarytasami; które to zbiory trzymano w ukryciu i nosiły one
indywidualne piętno ich zbieraczy. Dopiero pomysł, by owe przedmioty
zebrać w muzeach, uporządkować naukowo i pod kątem historii sztuki,
a także by w salach, które je przechowywały, umożliwić ich oglądanie
i połączyć to z zamiarem wychowania praktycznego, okazał się przełomem.
W państwie pruskim projekt muzeum publicznego powstał i dojrzał
w latach najcięższego nieszczęścia i równocześnie odważnego wzlotu
- w latach 1805 - 1815. Znalazł on swoją pierwszą realizację w
1830 r., w otwartym Berlińskim Muzeum zawierającym zabytki, które
w 1/3 część ufundowało Munifizens Dworu Królewskiego.
BYŁO ZASŁUGĄ KRÓLÓW
PRUSKICH, ŻE STAWIALI MUZEUM CELE I ZADANIA, BY NIE SKOSTNIAŁY,
A RACZEJ Z POKOLENIA NA POKOLENIE WSPIERAŁY SWÓJ ROZWÓJ W LICZBIE
I GATUNKACH, POPRZEZ CIĄGLE ROZSZERZAJĄCE UŻYTKOWANIE
Najskromniejsze początki,
najczęściej z pożyczonymi zbiorami, miała prowincja poznańska,
która tworzyła Muzeum Ojczyźniane od 10 lat. PRZY ŻWAWYM I SILNYM
UDZIALE PAŃSTWA STWORZYŁA ona piękną i godną nową budowlę, by
służyła celom muzealnym. Budowla monumentalna, o przytulnej architekturze,
rozczłonkowana według rodzajów zbiorów, urządzona z państwowych
środków, została własnością prowincji. PRZEKAZANO I WYKOŃCZONO
JĄ NA ROK PRZED TERMINEM. Była to jednak dopiero warstwa zewnętrzna,
szerokoprzestrzenna, ale w pustych ramach, której trzeba było
nadać treść i zadania kształcące, rzeczywiście nadające się do
spełnienia.
By z budowli stworzyć
muzeum, potrzeba było czasu po przejęciu budynku, TROSKLIWEJ POMOCY
PAŃSTWOWEJ, PRZEKAZANIA GALERII OBRAZÓW HR. RACZYŃSKIEGO. POTRZEBA
BYŁO RÓWNIEŻ DARÓW OD ZACHWYCONYCH OFIARODAWCÓW O GORĄCYM SERCU,
ŻYCZLIWYCH DLA TAK PODNIOSŁEGO CELU i przejęcia tego, co starannie
i tak długim wysiłkiem zebrano z rąk znawców. Dzięki temu przyczyniono
się do tego, by na miarę możliwości umożliwić uzupełnienie [zbiorów],
tak aby każdy Dział stanowił niezbędny punkt zaczepienia dla studiów
i zrozumienia, także dla widzów i uczących się sztuki i rzemiosła
artystycznego, historii kultury i nauk przyrodniczych.
"KTO OTRZYMUJE PRAWA,
TEN PRZEJMUJE OBOWIĄZKI"- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd
Prowincji jest świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą
uroczystością przyszłości muzeum. WYSOKIE, UROCZYSTE, POWAŻNIE
UTRZYMANE POMIESZCZENIA TEGO BUDYNKU MAJĄ BYĆ MIEJSCEM PRACY UMYSŁOWEJ,
MAJĄ ONE BYĆ ODWIEDZANE Z RADOŚCIĄ, ALE NIE DLA RADOŚCI. Jak w
każdym żywym organizmie nieodzowną rzeczą jest tworzenie sił,
które warunkują pracę i dalszy rozwój, tak i tu, w sposób planowy
i przemyślany, wszystko ma się połączyć po to, by te obecne skarby
sztuki, rzemiosła artystycznego, prahistorii i nauk przyrodniczych
mogły oddziaływać na ducha i umysł.
DO CZERPANIA Z TEGO
ZDROJU ZAPROSZONY JEST KAŻDY; NATURA TEŻ SYPIE SWE KWIATY, BY
KAŻDEGO UCIESZYĆ. SŁUSZNIE ŻĄDA SZTUKA OD ZWIEDZAJĄCEGO WYKSZTAŁCENIA
I ZROZUMIENIA, ALE SZEROKIE WARSTWY NASZEGO NARODU SĄ ŻYZNĄ GLEBĄ
DLA KIEŁKOWANIA WZRASTAJĄCYCH SIŁ I UZDOLNIONYCH TALENTÓW. POZOSTAJE
SPRAWĄ KIEROWNICTWA NAUKOWEGO I WSKAZÓWEK, BY NAPŁYWOWI MASY NARODU
WSKAZAĆ DROGĘ, KTÓRA POZWOLI PRZYNIEŚĆ REZULTAT, UŻYTEK, I PRZYJEMNOŚĆ.
Aby móc przebywać
dla studiowania, sala wykładowa i biblioteka wymagają małego drukowanego
przewodnika, który spełni rolę drogowskazu poprzez zbiory. Mistrzowskie
dzieła artystyczne wymagają, by mówić językiem pełnym siły i zrozumiałym
dla każdego. Dla dzieł sztuki pełnych wrażeń katalog, w którym
podane są objaśnienia, może ograniczyć się do niezbędniego skrótu.
W ODCZUCIU ARTYZMU WYSTARCZY MILCZENIE, JAK MISTRZ CEREMONII,
KTÓRY W SALI AUDIENCYJNEJ WYCOFUJE SIĘ TYŁEM PEŁEN RESPEKTU, KIEDY
MAJESTAT SZTUKI SPROWOKUJE ZWIEDZAJĄCEGO DO MÓWIENIA.
POZWÓLCIE MI PAŃSTWO
ZBADAĆ, POD JAKIM ZNAKIEM MUZEUM POWINNO STALE STAĆ I DZIAŁAĆ.
GDY W R. 1871 ŚWIĘTEJ PAMIĘCI CESARZ WILHELM WIELKI POWOŁAŁ MAJESTAT
SWOJEGO JAŚNIE OŚWIECONEGO SYNA JAKO PROTEKTORA MUZEÓW KRÓLEWSKICH,
DLA PRUSKICH ZBIORÓW ARTYSTYCZNYCH ROZPOCZĄŁ SIĘ NOWY OKRES ROZWOJU.
WSZYSTKO, CO WYSOKI PROTEKTOR Z CAŁĄ WAGĄ SWEGO WPŁYWU ROBIŁ W
TEJ DZIEDZINIE, BYŁO SPOWODOWANE ŻYCZENIEM, BY UMOŻLIWIĆ SZEROKIM
KRĘGOM NARODU ROZWÓJ, DOSTĘP I NAUKĘ, POPRZEZ SKUTECZNE DZIAŁANIE
TYCH INSTYTUCJI. JEGO STARANNOŚCI I INSPIRACJI ZAWDZIĘCZAŁY MOŻLIWOŚĆ
PONOWNEGO ODZYSKANIA NAJSZLACHETNIEJSZYCH SKARBÓW SZTUKI TAKIE
PRZEDSIĘWZIĘCIA, JAK WYKOPALISKA W PERGAMONIE I OLIMPII; ON TO
SPOWODOWAŁ, KROK PO KROKU, ROZSZERZENIE I PRZEKSZTAŁCENIE ZBIORÓW
MUZEALNYCH TAK, ABY ZEBRAĆ TO CO NAJCZYSTSZE I NAJPIĘKNIEJSZE
MINIONYCH EPOK I PRZYBLIŻYĆ ŻYWEMU ZROZUMIENIU OBECNYM CZASOM.
OBOK TEGO ROZPOWSZECHNIŁ
SWOJE ŻYWE ZAINTERESOWANIE I ZWRÓCIŁ SWÓJ PRZEWIDUJĄCY WZROK NA
NIEMIECKIE RZEMIOSŁO ARTYSTYCZNE W PRZEKONANIU, ŻE WE WSZYSTKICH
CZASACH RZEMIOSŁO TWORZYŁO PODSTAWĘ SZTUKI, A POD USZLACHETNIAJĄCYM
WPŁYWEM TEJ OSTATNIEJ MOGŁO WSPIĄĆ SIĘ NA WYŻYNY. BADANIE PODSTAW
I RÓŻNYCH POSTACI LUDZKICH FORM KULTURY WE WSZYSTKICH KRAJACH
ZNALAZŁ U NIEGO PILNĄ I WYROZUMIAŁĄ PODPORĘ. POPRZEZ STWORZENIE
MUZEUM RZEMIOSŁ ARTYSTYCZNYCH I MUZEUM BADAŃ LUDÓW, W CZASIE TYCH
LAT POMIĘDZY CHWAŁĄ WOJENNĄ I CHWAŁĄ BITEW NACZELNEGO WODZA, DO
KTÓRYCH HEROICZNEGO ZNOSZENIA MĘCZENNIK [TEN] ZOSTAŁ PRZEZNACZONY,
DZIAŁANIE CESARZA FRYDERYKA BYŁO TWORZENIEM POMNIKA WSPANIAŁEGO
I NIEZAPOMNIANEGO.
ŁASKA JEGO MAJESTATU
CESARZA I KRÓLA WYDAŁA NAJWYŻSZE ZARZĄDZENIE, I 3 LISTOPADA 1902
UZYSKANO UPROSZONE PRZEZ PROWINCJĘ ZEZWOLENIE NA UŻYWANIE NAZWY
MUZEUM CESARZA FRYDERYKA. PROWINCJA JEST ŚWIADOMA, ŻE WRAZ ZE
SPEŁNIENIEM JEJ ŻYCZENIA PRZYJĘŁA UPOWAŻNIENIE, BY STOJĄCE PRZED
NASZYM DUCHOWYM OKIEM SKUTECZNE DZIAŁANIA CESARZA FRYDERYKA, OSAMOTNIONE
W ŚWIATŁYM SPEŁNIANIU, W LATACH POKOJU GŁOSIĆ NASTĘPNYM POKOLENIOM.
JEGO WOLNY,
MĘSKI I PRAWDZIWY DUCH HOHENZOLERNÓW ŻĄDAŁ, BY UZBROJENIU BRONIĄ
TOWARZYSZYŁO ZBROJENIE DUCHA; ON UPOMINAŁ W PRAWDZIE I W SILNEJ
DYSCYPLINIE DUCHA, BY WSZYSTKO CO WIELKIE I PIĘKNE W SFERZE DUCHOWEJ,
Z CAŁEJ DUSZY ŻYCZLIWIE ZACHOWAĆ.
MUZEUM, TAKIE JAK
NASZE, MA DO SPEŁNIENIA ZADANIE SPOŁECZNE; NIGDY NIE MOŻE ZAPOMNIEĆ
PRZY ZABYTKACH O ŻYWEJ TERAŹNIEJSZOŚCI.
NIE MOŻNA WIĘC DOPUŚCIĆ,
BY DUCH NIESTRUDZONEGO TRUDU I PILNEGO DĄŻENIA ZOSTAŁ SPARALIŻOWANY,
TAK ABY [MUZEUM] MOGŁO WSZYSTKIM COŚ OFEROWAĆ, DLA WIELU BYĆ PUNKTEM
WYJŚCIOWYM BADANIA WIEDZY, HISTORII I SZTUKI, ROZBUDZAŁO WRAŻLIWOŚĆ
NA PIĘKNO WZNIOSŁEJ TWÓRCZOŚCI MINIONYCH EPOK SZTUKI, I PO WSZYSTKIE
CZASY TWORZYŁO POMNIK DLA CESARZA FRYDERYKA, LEPSZY NIŻ Z KAMIENIA
I SPIŻU, POMNIK O TREŚCI DUCHOWEJ!
TCHNIENIE TEGO DUCHA,
PRZENIKAJĄCE NAS W SŁOWACH GODNYCH PRZEMYŚLENIA, [SŁOWACH] KTÓRE
NA OTWARCIU WYSTAWY JUBILEUSZOWEJ W ROKU 1886 CESARZ FRYDERYK
SWE POJĘCIE NAJWYŻSZEGO CELU ARTYSTYCZNEGO UBRAŁ [W FORMĘ] UPOMNIENIA:
..... TEGO STRZEC
BY NASZA SZTUKA NIE SPRZENIEWIERZYŁA SIĘ PRZEZNACZENIU, BY LUDZKOŚCI,
[TEJ URODZONEJ] WYSOKO I NISKO, BIEDNEJ I BOGATEJ, STWORZYĆ ŹRÓDŁO
OWEGO DUCHA I WYTCHNIENIA, KTÓRE DO BOSKOŚCI KU GÓRZE DOPROWADZI.
DOPIERO WÓWCZAS BĘDZIE MOGŁA ONA PEŁNIĆ TEŻ INNĄ ROLĘ, JAKA ZOSTAŁA
JEJ POSTAWIONA, ABY POMIMO WSZYSTKICH WIELORAKICH JEJ FORM WYPOWIEDZI,
POŁĄCZYĆ NARODY I LUDZI W SŁUŻBIE IDEAŁÓW.
TAKIE SĄ WIELKODUSZNE
ZASADY I SPOSÓB MYŚLENIA JEGO MAJESTATU CESARZA I KRÓLA, KTÓRY
PRZEDSTAWICIELOM SWEJ POLITYKI PRZYKAZAŁ: "NIEŚĆ KULTURĘ NA WSCHÓD",
A POPRZEZ BUDOWĘ MUZEUM PRZEZ PAŃSTWO DAŁ MOŻLIWOŚĆ WYPEŁNIENIA
LUKI, KTÓRA DOTYCHCZAS W TEJ DZIEDZINIE BYŁA BOLEŚNIE ODCZUWANA
W NASZYCH CZĘŚCIACH KRAJU.
POZWÓLCIE PANOWIE
NASZ DŁUG WDZIĘCZNOŚCI I NASZYCH PODZIĘKOWAŃ UJĄĆ W PRZYSIĘGĘ,
ABY BYĆ WIERNYM W SŁOWACH I DZIEŁACH, WIERNYM RÓWNIEŻ NA TYM MIEJSCU,
WIERNYM W UTRZYMANIU KIERUNKU DUCHOWEGO, DUCHOWEJ SZLACHETNOŚCI
CESARZA FRYDERYKA. GŁOSUJCIE ZATEM PANOWIE NA ZNAK TEGO ZE MNĄ
Z WOŁANIEM. JEGO MAJESTAT NASZ NAJŁASKAWSZY CESARZ, KRÓL I PAN
"NIECH ŻYJE, NIECH ŻYJE NIECH ŻYJE" |
Dyrektor Muzeum, profesor
dr Kaemmerer,
przejął zakład dla służby sztuce
z następującym odświętnym przemówieniem:
|
"Długo
wytęskniona, uroczysta godzina, w której pomieszczenia muzeum
cesarza Fryderyka zostały przekazane do użytku ogółowi, skłania
do spojrzenia wstecz i w przyszłość. Już same pomieszczenia, w
których mają dochodzić do słowa przede wszystkim sztuka i jej
dzieła, nakładają na mówcy obowiązek skromności i skracania. Chciałbym
zatem ograniczyć się do skąpego przypomnienia początków, dat historii
budowy i zbiorów przeznaczonych do przejęcia. Są to daty, które
w swych trzeźwych faktach odsłaniają głębszemu spojrzeniu dużo
życia i pilnego dążenia, znaczącego trudną drogę; [odsłaniają]
także wrażliwość na dążność do celu w dziedzinie sztuki, tak BY
RÓWNIEŻ TE NIEMIECKIE PROWINCJE GRANICZNE, DOTYCHCZAS ZBYT MAŁO
OGRZANE ARTYSTYCZNYM OGNIEM TWORZENIA, PRZESUNĄĆ DO PRZODU. DROGĘ,
NA KTÓREJ MY DZISIAJ W TYM DNIU ŚWIĄTECZNYM ODPOCZYWAMY, PEŁNI
SATYSFAKCJI Z OSIĄGNIĘĆ, ALE TEŻ [DROGĘ] PEŁNEJ PORYWAJĄCEJ TĘSKNOTY,
BY DALEJ I CIĄGLE DALEJ DĄŻYĆ DO CELU, PODNOSZĄCEGO SIĘ WYŻEJ
Z KAŻDYM DNIEM. TYLKO TO ZE WSZYSTKICH ARTYSTYCZNYCH DĄŻEŃ JEST
JEDYNE I WSPANIAŁE, ŻE ONE SWYCH UCZNIÓW WYWYŻSZAJĄ NAD NICOŚĆ
I NADAJĄ WAŻNOŚCI PROZIE?-(SCHEINWICHTIGKEITEN) CODZIENNEGO BYCIA,
ŻE ICH PORYWAJĄ DO LOTU, KTÓREGO NIE MOŻNA ZATRZYMAĆ, W DALEKO
ŚWIECĄCY ŚWIAT GWIAZD, KTÓRY WYŚNIŁ DUCH LUDZKI, JAK DŁUGO RĘKA
LUDZKA PROWADZIŁA DŁUTO I MIESZAŁA FARBY.
Historia Muzeum Prowincjonalnego
w Poznaniu sięga równo dziesięciu lat wstecz. Wydłużyć ją w przeszłość
poprzez przegląd różnych epok dążeń artystycznych, które W TYM
KRAJU KOLONIALNYM NIEMIECKIEJ KULTURY pozostawiły ślady swej obecności,
byłoby wygodnym wyjściem dla tego, który się obawia, by przy tak
uroczystej okazji [ową historię] ukazać w szacie zbyt ubogich
faktów. Ja nie chcę na tę drogę wkroczyć bo wiem, że przemawiam
do kręgu słuchaczy, którzy prawie z niczego [stworzyli to], co
dotychczas stało się faktem, a o czym nie mam niskiego wyobrażenia
- [przemawiam] zatem do grona słuchaczy, który słusznie uznaliby
mnie za niewdzięcznika, [a więc] mówię o Muzeum wyłącznie jako
o sprawie przyszłości. MY WSZYSCY, KTÓRZY URODZILIŚMY SIĘ NA WSCHODZIE
NASZEJ OJCZYZNY I TU PODROŚLIŚMY, MAMY WŁASNĄ SKROMNĄ MIARĘ DLA
ZDOBYCZY WYKSZTAŁCENIA I OBYCZAJÓW, JAKO SPADKOBIERCY STAROKLASYCZNEJ
KULTURY NA ZACHODZIE. WIEMY, ŻE DO NIEKTÓRYCH FRAGMENTÓW PRACY,
KTÓREJ WYNIK W ŻADNYM WYPADKU NIE BĘDZIE PRZEDMIOTEM OGÓLNEGO
PODZIWU, TUTAJ PRZYKLEIŁ SIĘ POT I KREW OCHOTNIKÓW TWARDYCH, TYCH
CO NA SAMYM POCZĄTKU WALCZYLI, KTÓRY TYLKO RZADKO ZBIERALI PLONY
NIESTRUDZONEJ OFIARNOŚCI I PILNOŚCI. NASZE PODZIĘKOWANIE I NASZE
UZNANIE DLA TAKIEJ OFIARNOŚCI BĘDZIE ŻYWSZE TYM BARDZIEJ, IM WYRAŹNIEJ
UŚWIADOMIMY SOBIE TRUDNOŚCI, KTÓRE KAŻDEMU DĄŻENIU DO IDEALNEGO
CELU SIĘ TU PRZECIWSTAWIAJĄ.
Kiedy w roku 1888
w Poznaniu odbył się Generalny Zjazd Niemieckich Stowarzyszeń
Historycznych i Starożytnych, liczące wówczas zaledwie 3 lata
Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej zorganizowało w
pomieszczeniach miejskiej sali gimnastycznej wystawę dziejów kultury.
Ukazała ona nadspodziewanie bogaty obraz życia artystycznego w
naszej prowincji w poprzednich stuleciach. To samo Towarzystwo,
przy użyciu niezbyt wysokich środków, stworzyło w Królewskim Archiwum
Państwowym miejsce przechowywania zbiorów prehistorycznych i znalezisk
historycznych, poważnie wzbogacając je przy tej okazji. Tym samym
zbudowało ono podstawy prowincjonalnych zbiorów starożytności,
których istnienie coraz to bardziej ożywiało życzenie utworzenia
stabilniejszej ich organizacji i zabezpieczenia.
Rok później Prowincja
Poznańska otrzymała prawo do utworzenia samorządu komunalnego,
które [to prawo] innym prowincjom monarchii zostało przekazane
już w roku 1876, i z wdzięczną satysfakcją pokazała, że nowo ukształtowany
Związek Prowincjalny, który stanął przed szeregiem bardzo pilnych
zadań administracyjnych, uznał za honorowy obowiązek udzielanie
pomocy w promowaniu, rozwijaniu i pielęgnowaniu również duchowych
i artystycznych interesów naszego okręgu. W roku 1893 Starosta
Krajowy został upoważniony przez Sejm Prowincjonalny do przedsięwzięcia
koniecznych kroków w celu powołania Muzeum Prowincjalnego i Biblioteki
Krajowej. Na cele wystawiennicze Prowincja Poznańska pozyskała
od Skarbu Wojskowego budynek Komendantury Generalne (Generalkommando),
na narożniku ulic Wilhelma i Nowej
W lutym 1894 roku
do przygotowania otwarcia obu siostrzanych instytucji, będących
w służbie prowincji, powołany został królewski asystent archiwalny
dr Franz Schwartz. Stanął on przed trudnym zadaniem, by zbadać
już istniejący w stolicy prowincji stan starożytności i dzieł
sztuki, odpowiednich dla przechowywania w muzeum, i by sprostać
problemom ich stałej ochrony. Pertraktacje z korporacjami i stowarzyszeniami,
które były w posiadaniu zbiorów, zostały przeprowadzone z koniecznym
zapałem i z szczęśliwie udanym finiszem, tak że już 7.X.1894 -
a więc prawie dokładnie przed 10 laty, Muzeum Prowincjalne i Biblioteka
Krajowa mogły zostać przekazane do publicznego użytku. Niestrudzonej
gorliwości mojego poprzednika na urzędzie, którego zgon w 1901
r. przedwcześnie zakończył żywot, jego wiernemu uczuciu wierności
dla stron rodzinnych i poważnemu poczuciu obowiązków, przyszła
z radosną pomocą sława i ofiarność tutejszych stowarzyszeń, szczególnie
już wymienianego Towarzystwa Historycznego, Stowarzyszenia Nauk
Przyrodniczych, Stowarzyszenia Artystów i Architektów, tak że
fundamenty poznańskiego Muzeum Prowincjonalnego [już] w czasie
jego otwarcia mogły się ukazać [jako] mocno spojone. - PRZEDE
WSZYSTKIM SZTUKA, KTÓRA BYŁA SKROMNIE REPREZENTOWANA POŚRÓD KASYN
WOJSKOWYCH, CHLEWÓW I BUDYNKÓW GOSPODARCZYCH, MUSIAŁA ZNALEŹĆ
SWÓJ BARDZO SKROMNY PRZYTUŁEK. MOŻE JEDNAK NIE JEST TO ZŁY OMEN,
ŻE WŁAŚNIE NA GRUNCIE I ZIEMI, NA KTÓRYM KIEDYŚ BYLI CZYNNI W
SŁUŻBIE OBRONY KRAJU KOMENDERUJĄCY GENERAŁOWIE, RÓWNIEŻ DZISIAJ
PODNOSI SIĘ WAROWNIA OBRONY KRAJU W DZIEDZINIE DUCHA I SZTUKI.
ODWAŻNY KIERUNEK MYŚLI I ŚWIADOMOŚĆ, KTÓRA ZNAJDOWAŁA SIĘ W KAŻDYM
OBROŃCY OJCZYZNY, MA W TYM MIEJSCU RÓWNIEŻ W NAS WZBUDZIĆ ENTUZJAZM
DO POKOJOWEJ WALKI O IDEALNE DOBRA.
Dalsza rozbudowa
zbiorów Muzeum Prowincjonalnego była niemożliwa w źle oświetlonych
i ciasnych pomieszczeniach dawniejszej Komendantury Generalnej,
zaś w nowym budynku, którego rozmiar uwzględnił rozwój przyszłego
muzeum, rozdział z Biblioteką Krajową wydawał się już nie do uniknięcia
w czasie. W pertraktacjach pruskiej izby poselskiej z izbą oddelegowanych
posłów, w roku 1896 wykazano jednomyślne zrozumienie, że promocja
kultury na długo zaniedbywanych terenach Marchii Wschodniej [położonych]
na wschodnich terenach Rzeszy była zaniedbywana przez rząd państwowy,
przede wszystkim w dziedzinie sztuki. Zatem na posiedzeniu 25
lutego 1899 decyzją większości przyznano rządowi środki na budowę
nowego gmachu muzeum oraz na uzupełnienie zbiorów.
Już 1 lutego tegoż
roku pomiędzy Królewskim Skarbem, Związkiem Prowincjonalnym i
miastem Poznań, podpisano umowę odnośnie ustanowienia Muzeum Prowincjonalnego,
w której SKARB ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO BUDOWY NOWEGO GMACHU MUZEUM I
DO JEGO WYPOSAŻENIA W NIEZBĘDNY INWENTARZ. ZWIĄZKOWI PROWINCJONALNEMU
PRZYZNANO JEDNORAZOWĄ KWOTĘ W WYSOKOŚCI 25 000 MAREK NA UZUPEŁNIENIE
PODSTAW ZBIORÓW, DO MUZEUM PRZEKAZANO ZBIORY ARTYSTYCZNE HRABIEGO
RACZYŃSKIEGO, A TAKŻE ZAPEWNIONO ROCZNĄ DOPŁATĘ DO KOSZTÓW UTRZYMANIA,
CO STWORZYŁO [ODPOWIEDNIE] MOŻLIWOŚCI. ZWIĄZEK PROWINCJONALNY
ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO ZARZĄDZANIA I UTRZYMANIA [MUZEUM], ZAŚ POZNAŃSKA
GMINA MIEJSKA - DO ROCZNEJ DOPŁATY DO KOSZTÓW UTRZYMANIA.
Nową budowlę wzniesiono
w latach 1900-1903, na podstawie projektu pana dyrektora ministerialnego
Karła Hinckeldeyna, pod kierownictwem rządowego mistrza budowlanego
Reinholda Ahrns i dzisiaj zostanie oddana [do użytku] zgodnie
z przeznaczeniem. W międzyczasie Ministerstwo Kultury oraz Zarząd
Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie poważnie [ją] wzbogacili,
poprzez przekazanie licznej kolekcji dzieł sztuki. Inne [dzieła]
można było zdobyć dzięki funduszom oddanym do dyspozycji, które
przekazał Rząd Państwowy i Związek Prowincjonalny. Szczególnie
stworzyło to możliwość skompletowania zbiorów odlewów gipsowych
z dzieł antycznych i nowszych które, na przykładach pojedynczych
dzieł artystycznych, wybitnych i ukazujących smak, tłumaczą rozwój
rzeźby i plastyki. Również dary innych urzędów i indywidualnych
ofiarodawców w stosunkowo krótkim czasie pomnożyły stan naszych
zbiorów, tak że, w porównaniu z podobnymi prowincjonalnymi instytutami,
mimo ich młodości, już one nie potrzebują się obawiać porównania.
To krótkie spojrzenie wstecz na najważniejsze [fakty] z historii
Muzeum Cesarza Fryderyka nie mogę zakończyć bez dania wyrazu żywego
i głębokiego uczucia wdzięczności do wszystkich urzędów, korporacji
i osób, których wspólne działanie doprowadziło do osiągniętego
celu. Poprzez jednomyślne działanie wszystkie one mają dać jednomyślne
świadectwo, że OCHRONA DÓBR IDEOWYCH JEST I MUSI POZOSTAĆ PIERWSZYM
I NAJWAŻNIEJSZYM OBOWIĄZKIEM KAŻDEJ NIEMIECKO-NARODOWEJ DĄŻNOŚCI
KOLONIZACYJNEJ.
DLA PROWINCJI POZNAŃ
PRZEMINĄŁ CZAS WALKI O GODNE POMIESZCZENIE DLA SKROMNYCH, LECZ
LICZNYCH ZBIORÓW, POWSTAŁYCH Z PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI DLA OJCZYZNY
I SZTUKI. DZIŚ, DZIĘKI STARANNEJ OPIECE RZĄDU KRÓLEWSKIEGO, ROZTACZAJĄ
SIĘ POMIESZCZENIA PEŁNE ŚWIATŁA, [W MIEJSCU] GDZIE KIEDYŚ NIEWIDOCZNI
ŚWIADKOWIE KŁĘBILI SIĘ W PÓŁMROKU POD POWIERZCHOWNYM SPOJRZENIEM
POZNAŃSKIEJ KULTURY I SZTUKI. Niektórych może opanować uczucie
niepewności: czy uda się dopasować obraz, który jest tego godny,
do tak szerokich i wspaniałych ram? Mnie, któremu w zaufaniu powierzono
kierownictwo nowo wybudowanego Muzeum, nie wypadałoby odpowiadać
na pytania tego rodzaju, które powodowałyby wątpliwości i zmuszały
do zastanowienia się. CZAS MIĘDZY WYSIEWEM I ZBIOREM JEST DLA
ROLNIKA CZASEM NADZIEI I ZAUFANIA, ALE BIADA TEMU, KTO BY UWAŻAŁ
TEN CZAS ZA SPOKOJNY! PILNOŚCI, SUMIENNOŚCI I SIŁY CZYNU ORAZ
ROZMYSŁU WYMAGA SIĘ OD TEGO, KTÓRY PO WYSIEWIE OCZEKUJE ZBIORÓW.
ZADANIA, KTÓRE POLEGAJĄ
NA TYM, BY POPRZEZ SIŁĘ POLITYCZNĄ I [SIŁĘ] BUDOWLI ARTYSTYCZNEJ
ZAPRASZAĆ DO PODOBAJĄCYCH SIĘ POMIESZCZEŃ; zadań tych jest dużo
i są one wielorakie, tak że muszę dziś sobie odmówić wypowiedzenia
się nad możliwymi i praktycznymi drogami [prowadzącymi] do ich
rozwiązania. Wierna wytrwałość w pracy (Treue Ausdauer in der
Arbeit) będzie na długi czas jedynym programem kierownictwa Muzeum.
Utrzymać i wyrównać drogę w takim dążeniu, w miarę możliwości
swobodną,wszystkim którym leży na sercu pomyślność naszego Muzeum
powinno stać się obowiązkiem i radością.
Jedynie w niewielu
słowach miałem możliwość ogólnego wyjaśnienia tego, co sądzę na
temat potrzeb i celów publicznych zbiorów artystycznych . Nie
mogę przy tym pominąć pytań o politykę sztuki, o którą obecnie
w Niemczech, z prawdziwym niemieckim dążeniem i niestety też z
również niemiecką jednostronnością, spieramy się teoretycznie
aż do zanudzenia. Jedni, mając hasło wyborcze "sztuka dla wszystkich",
które napisali na chorągwiach łopoczących na wietrze ogólnego
zachwytu, chcieliby z muzeów, niemalże z muzeów prowincjonalnych
i szkół powszechnych, uczynić artystyczny materiał naukowy. Drudzy
biją się o pogląd, że dla Muzeum dość dobre są jedynie najpiękniejsze
kwiaty i najdojrzalsze owoce sztuki wszystkich epok i krajów,
które tylko najdojrzalszym, mówimy tu otwarcie, tym najbogatszym
obywatelom ziemi się zupełnie należą. CHCIAŁBYM STANĄĆ MIĘDZY
OBYDWIE WROGIE PARTIE Z OKRZYKIEM UPOMNIENIA "SZTUKA DLA LEPSZYCH"!
NAJLEPSZYCH, KTÓRZY O WŁASNEJ SILE ODNAJDUJĄ DROGĘ DO CZĘSTO STROMYCH
WYŻYN, [NIEZALEŻNIE] CZY POCHODZĄ Z CHAT ROBOTNIKÓW DNIÓWKOWYCH,
CZY Z CZĘSTO DALEKICH, SYTYCH (PRZESYCONYCH) SALONÓW, DUMNYCH
WARTOŚCIĄ SWEJ PARTII UCZCIWYCH I POWAŻNYCH PRZYJACIÓŁ SZTUKI.
ONI [WSZYSCY] RAZEM TU SIĘ POWINNI ZEBRAĆ, [W MIEJSCU] GDZIE PRZEZ
MIŁOŚĆ DO SZTUKI ZAPOMINA SIĘ O WSZYSTKICH ROZBIEŻNOŚCIACH PARTYJNYCH
I O WSZYSTKICH PRZECIWIEŃSTWACH TOWARZYSKICH I POLITYCZNYCH. W
tym leży, moim zdaniem, potężne społeczne i etyczne znaczenie
sztuki, która nas czyni dumnymi niewolnikami tej jeszcze bardziej
dumnej pani nie w tym, że się ją samą zniży do potrzeb społecznych.
" MUSIMY DO SZTUKI PRZYJŚĆ A NIE SZTUKA DO NAS!". TO JEST ZDANIE
WIARY, KTÓREJ NIKT NIE ZAWRÓCI, BEZ WCIĄGANIA WARTOŚCI I GODNOŚCI
SZTUKI W KURZ. DO MUZEUM TRZEBA PRZYCIĄGNĄĆ INDYWIDUALNEGO ODBIORCĘ
PRZEZ JEGO WŁASNĄ TĘSKNOTĘ DO CZEGOŚ DOBREGO I LEPSZEGO. MASY
PRZYWOŁYWAĆ KIWNIĘCIEM PALCA, ALBO [JE] PRZYPĘDZIĆ DO WEWNĄTRZ
[MUZEUM] - WÓWCZAS PRAWDZIWA SZTUKA SZYBKO JE WYMINIE! - W [TYCH]
NASZYCH DNIACH, W KTÓRYCH WYCHOWANIE NARODU WIĘKSZOŚCI UCZONYM
LEŻY NA SERCU BARDZIEJ, NIŻ SAMO WYCHOWANIE, SĄ TO SŁOWA BRZMIĄCE
OBCO I NIE NA CZASIE. Szczególnie pytająco mogą one brzmieć tam,
gdzie jak tu, w Poznaniu, dla utworzenia Muzeum i Biblioteki zostały
użyte środki poniesione przez ogół, i temu ogółowi koniecznie
mają służyć dla dobra! Dla każdego Muzeum Cesarza Fryderyka będzie
stało otworem, od nikogo, kto bez problemu przekroczy próg, nie
będzie wymagane estetyczne wyznanie wiary. ALE TAK SAMO MAŁO BĘDZIE
BRANE POD UWAGĘ TĘPE (STĘCHŁE) POŻĄDANIE TŁUMU (MOTŁOCHU) TAM,
GDZIE CHODZI O SPEŁNIENIE WYMAGAŃ SZTUKI.
Miłość do sztuki
w kimś, kto nie jest artystą, może wzrosnąć tylko z poważania
i uwielbienia tego, kto zwiedzi te zbiory dzieł artystycznych,
kto podda się niedzielnemu uświęcaniu tego miejsca, do którego
wejdzie będąc świadomy bojaźni, uwielbienia i podziękowania. Tylko
wtedy ukażą się szlachetne i uroczyste kształty, którym artysta
budowniczy tej budowli muzealnej nadał prawdziwy i głęboki sens.
Ten oszklony dziedziniec (hall) ma być przedsionkiem, w którym
zwiedzający uczy się dostosowywania do równego tonu swych odczuć,
które współbrzmią z dziełami wysokiej sztuki. O inne codzienne
potrzeby artystyczne, których ważności nie można w żadnym wypadku
nie dostrzegać, mogą zadbać szkoły, przede wszystkim poprzez zrozumiałe
lekcje rysunku, wykłady, wystawy, książki. Muzeum ma być dzielnicą
uświęconą, miejscem kształcenia i budowy, a nie w żadnym wypadku
boiskiem powierzchownej zabawy i rozrywki.
Z tym poważnym i
wysokim zmysłem musi pojąć swe zadanie artystyczny spadkobierca
poprzednich stuleci, spadek ten wiernie przechować i, we współczesnym
dążeniu i tworzeniu, w podniosłej atmosferze, stworzyć mu dom.
"Spadek artystyczny
poprzednich stuleci?" dumne słowa prawdopodobnie zostały źle wybrane
dla tego, który nasz zbiór w najbliższym czasie będzie chronił.
Nie chcemy się nadymać tym, co uznajemy jako swoje, ale w ustach
narodu żyje mądre słowo "kto nie szanuje feniga nie jest wart
talara". W tych, częściowo niezdarnych i nieudanych próbach, mamy
wzbudzić to, co jeszcze dziś jest pobożnym życzeniem, by poprzez
dążenia dojść do zrozumienia sztuki; należało to do naszych szlachetnych
starych postulatów, które stale były odnawiane.
Syn naszej prowincji
hrabia Anastazy Raczyński, którego cenne zbiory sztuki stanowią
poważną część zasobów Muzeum Cesarza Fryderyka, pokazał nam drogę,
która prowadzi z wąskich poglądów prowincjonalnych i narodowych
na wyżyny uniwersalnej miłości sztuki. Wzruszająco brzmią te słowa,
jakie wzbudził w nim chłodny barwny szkic Makartsa z jego zbiorów:
"nie rozumiem tego obrazu, jestem jednak nie mniej nim zachwycony."
Taka rzadko naiwna
uczciwość i odważna skromność wzrasta tylko na gruncie nieograniczonych,
szczerych ofiar ku wyższemu i najwyższemu, [ku temu] co my czcimy
jako sztukę, jako dar bogów. I ten zbiór owego miłośnika sztuki
w czystym tego słowa znaczeniu pokazuje nam całkowicie osobowość,
wspaniałą w dążeniach i w celach tworzących artystów; jest ona
najlepszą prowadzącą gwiazdą , której może zaufać przyjaciel sztuki.
Żaden znawca sztuki, który z na chłodno prowadzoną krytyką bada
historyczną godność dzieł współczesnych rzeźbiarzy i malarzy,
nie umiałby wybrać za dni tego zbieracza, którego czas chwały
minął, delikatnego zbioru pączków kwiatów prawdziwej sztuki.
Czciciel starych
mistrzów i rasowy romantyk, który włączył jako drogocenne perły
do swojej galerii dzieła Korneliusa, Overbecka, Schwinda i Steinle'a,
nie wstrzymał się przed nieubłaganym realizmem Menzel'a, przed
duszną zmysłowością Makarta, nad którymi współczesny świat tylko
kręcił głową z niedowierzaniem, przed pierwotną siłą fantazji
Boecklin'a, dlatego że jego miłość wszystko to obejmowała, co
się samo urodziło aż do głębokich korzeni miłości do sztuki.
Tylko tak żywy instynkt
artystycznego odczucia, który nie pyta i nie grymasi, który poczuwszy
się raz ożywionym i związanym, prowadzi jednostkę z głębi uprzedzeń
do uszczęśliwionej rozkoszy i zrozumienia. Tylko z miłości do
sztuki może wyrosnąć prawdziwe cenny osąd sztuki. Tylko z miłości
bez zahamowań każdej jednostki do sztuki Muzeum Cesarza Fryderyka
zawdzięcza podstawy kolekcji obrazów, która tym samym nabrała
specjalnego charakteru. By wynik takich egoistycznych zachwytów
wyszedł na dobre ogółowi - to zawdzięczamy pruskiemu władcy Fryderykowi
Wilhelmowi IV, który udostępniając grunty Hr Raczyńskiemu stawił
taki warunek, by te zbiory sztuki, które tu umieszczono, ciągle
były dostępne dla publiczności.
JEST TO CHLUBĄ NIEMIEC,
ŻE PRZEKONANIE O WARTOŚCI I ZNACZENIU PUBLICZNYCH INSTYTUTÓW ARTYSTYCZNYCH
I KSZTAŁCENIA TAK DALEKO JEST POWSZECHNE I GŁĘBOKIE, ŻE TAM GDZIE
ŚRODKI GMINY DLA TAKICH CELÓW CHWILOWO NIE WYSTARCZAJĄ, OSOBY
INDYWIDUALNE UWAŻAJĄ ZA SWÓJ ZASZCZYTNY OBOWIĄZEK WSPIERAĆ JE
POPRZEZ DAROWIZNY. JASNO ŚWIECĄCY PRZYKŁADEM PRACOWITEGO UDZIAŁU
W TAKICH DĄŻENIACH, [UDZIAŁU] PAŃSTWA SŁUŻĄCY SZTUCE I OGÓŁOWI,
BĘDZIE PO WSZE CZASY CESARZ NIEMIECKI, KTÓREGO IMIĘ, DZIĘKI ŁASCE
JEGO MAJESTATU UDOSTĘPNIONE NASZEMU MUZEUM, PROWADZI NAS, I KTÓRY
SIĘGNĄŁ PO NAJWYŻSZE ZASZCZYTY. CESARZ FRYDERYK BYŁ, JAKO NASTĘPCA
TRONU, DOBROCZYŃCĄ WSZYSTKICH PRZEDSIĘWZIĘĆ ARTYSTYCZNYCH, A SZCZEGÓLNIE
MUZEÓW KRÓLEWSKICH W BERLINIE. JEGO DOBROCZYNNOŚĆ UWIDOCZNIŁA
SIĘ NIE TYLKO WÓWCZAS, KIEDY W ROKU 1871 OBJĄŁ Z URZĘDU PROTEKTORAT
NAD MUZEAMI KRÓLEWSKIMI. RÓWNIEŻ [BYŁA ONA WIDOCZNA] SZCZEGÓLNIE
PRZEZ NIEZLICZONE A TYLKO ZNAWCOM WIADOME I NIEZAPOMNIANE DELIKATNE
ZROZUMIENIE DLA WIELKODUSZNYCH ZARZĄDZEŃ I URZĄDZEŃ, ŚWIADCZĄCE
O PRADZIWIE NARODOWEJ OPIECE NAD SZTUKĄ.
IMIĘ TEGO RADOŚNIE DZIAŁAJĄCEGO
NAD ODRODZENIEM KULTURY, OŚWIECONEGO I OGRZANEGO KSIĘCIA Z NIEMIECKIEGO
SZCZEPU HOHENZOLERNÓW, MA BYĆ NAM CIĄGŁYM UPOMNIENIEM. RÓWNIEŻ
TU NA WSCHODZIE MAMY GŁOSIĆ RADOSNĄ NOWINĄ O JEGO ZAMIARACH BYCIA
CZYNNYM W MIŁOŚCI DO SZTUKI, KTÓRA SIĘ NIEMCOM NARODZIŁA ZE STAREJ
NIEZASPOKOJONEJ TĘSKNOTY ZA SZTUKĄ I DĄŻY DO CIĄGLE WYŻSZYCH CELÓW.
O ILE JEST TO MOŻLIWE NASZYMI SŁABYMI SIŁAMI, POWINNIŚMY WSPOMAGAĆ
URZECZYWISTNIENIE [TEJ IDEI], PRZEZ CO OKAŻEMY SIĘ GODNI JAŚNIE
WIELMOŻNEJ? NAZWY, KTÓRA JAŚNIEJE NAD WEJŚCIEM TEGO MŁODEGO PRZYBYTKU
OPIEKUŃCZEGO SZTUKI.
Mówi się że kultura,
szczególne artystyczna, rośnie tylko poprzez kilkusetletni przekaz
aż do dojrzałości, a więc nie można jej że w jednej chwili wykopać
tupnięciem z nieurodzajnej ziemi. Nie ulega to żadnej wątpliwości.
Ale tak samo prawdą jest, że kto sam spuści się na spadek swych
przodków, ten straci najlepszą sposobność do rozwoju własnych
sił kulturalnych. Dlatego WIERZYMY W CIĄGLE PRODUKUJĄCĄ I CIĄGLE
ROZWIJAJĄCE SIĘ SIŁĘ KSZTAŁTUJĄCĄ ZARODKI, KTÓRE ZOSTAŁY NOWO
POSIANE W GLEBĘ TEGO KRAJU, KTÓRY DOTĄD WIELU UWAŻAŁO ZA KOLONIĘ
AGRARNĄ POD NADZOREM MILITARNYM I ADMINISTRACYJNYM. Mamy spokojną
nadzieję, że takiemu wysiewowi również w przyszłości zostanie
zapewniona staranna i nieustanna pielęgnacja, w sensie tych słów
upomnienia, jakie nieśmiertelny Cesarz Fryderyk powiedział w 1882
r., w dzień upamiętniający 50-lecie utworzenia berlińskich muzeów:
"wdzięczni możemy dzisiaj używać tego, co stworzyła nasza praca
od podstaw w tych czasach zamętu. Ale będziemy z tego używania
zadowoleni, jeżeli również będziemy pamiętać o zobowiązaniach,
które zostały na nas nałożone".
Najlepsze, co dziś
mogą mieścić pomieszczenia tak uroczyście otwarte, to nie martwy
skarb starożytności i dzieł sztuki, a raczej pęd do życia duchowego
i artystycznego, to, co się od nich zapali i ogrzane - rozprzestrzeni
tam, gdzie do tej pory panowała ledwie zmarznięta literatura lub
też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych.
Dla takich wartości
takiego rodzaju, które są zbiorami istniejącymi i jednocześnie
je popularyzującymi, możemy przypomnieć jeszcze sąd jednego naszych
Największych, powołać się na Goethego, który niegdyś powiedział;
"jest rzeczą smutną, jeśli się uznaje rzeczy istniejące za ukończone
i gotowe". Zbrojne komory, galerie i muzea, do których się już
nic nie dołącza, mają coś w sobie grobowego i upiornego. Ograniczając
swój zmysł w tak ograniczonym kręgu sztuki, przyzwyczajamy się
takie zbiory traktować jako całość, zamiast przez stale nowy wzrost
przypominać, że także w sztuce, jak i w życiu, nic nie zostaje
ukończone. Jedynie nieskończoność jest w ruchu, jedynie sztuka,
która w życiu się przekłada na akceptowane życie, zasługuje na
opiekę współżyjących. By umożliwić takie życie, te mury zbudowane
jako dom, miejsce na zbiory i schronienie dla wszystkich, którzy
poważnie myślą o sztuce. Tutaj mogą się spotykać w pokojowych
szrankach i uszczęśliwiającym zażywaniu.
W tym jasnym świetle
uczciwego zachwytu sztuką muszą w końcu się rozpaść wszystkie
te mgliste strzępy polityczne i socjalne, które tak często zaciemniają
nasz horyzont. I w tej radosnej nadziei, by się to spełniło, ma
zostać dokonane poświęcenie przybytku ze staroklasyczną formułą
"Quod bonum, faustum, felix fortunatumque sit!"
* * * * * * * * * * * * *
Na
koniec uroczystości goście honorowi odbyli obchód budynku i zbiorów
muzealnych pod przewodnictwem dyrektora Muzeum.
Z uwagi na to, że
plan [gmachu] i urządzenie prac wykończeniowych został przedstawiony
w sprawozdaniu w roku poprzednim (tom I str. 351 nn, dokumenty
dla 38. Provinzionallandtag), to tutaj przedstawimy tylko opis
budynku, który został pokazany w zeszycie 27 z roku 1904 Zentralblatt
Zarządu Budowy i tam wyjaśniony za pomocą objaśnień i załączonych
szkiców.
By wyjść naprzeciw
rosnącemu zainteresowaniu sztuką i nauką, a także by wzmocnić
niemieckość w dziedzinie duchowej w Marchiach Wschodnich, w stolicy
prowincjalnej Poznaniu, poza Biblioteką cesarza Wilhelma, został
urządzony na koszt państwa budynek muzealny. Zamiarem Rządu Państwowego
było stworzenie w tym budynku miejsca na zbiory artystyczne i
naukowe, a także by dać wszystkim kręgom ludności możliwie wszechstronne
pouczenie i zachętę.
Z tego ogólnego programu
wynikło żądanie, by połączyć w tym budynku zbiory z dziedziny
architektury, sztuki, rzeźby artystycznej i malarstwa, jak również
rzemiosła artystycznego, we wszystkich jego odgałęzieniach, nauki
o ludach i nauk przyrodniczych. Poza tym uznano za celowe, by
przeznaczyć duże pomieszczenie nadające się na ekspozycję, jak
również jedną salę w której będą się odbywać wykłady, na [przedstawienie]
zwyczajów ludowych.
Placem budowy stała
się jedna parcela, będąca w posiadaniu i dyspozycji Muzeum Prowincjonalnego,
na narożniku ul. Wilhelmowskiej i Nowej, na której kiedyś znajdowała
się Komendantura Generalna, a na której później stał budynek używany
do celów bibliotecznych i muzealnych. Na innej części [parceli]
znajdowały się resztki starych umocnień Poznania. By jak najbardziej
korzystnie teren wykorzystać, zlikwidowano wały ziemne i mury
obronne; wytyczono też nową ulicę poprzeczną, która umożliwiła
stworzenie trzeciego frontu Muzeum, a który pozwolił na wybudowanie
dobrze oświetlonych sal w trzech kondygnacjach jednej nad drugą.
Z położenia terenu w stosunku do otocznia wynikło to, że Muzeum
ma front główny od ul. Wilhelmowskiej i tym samym tutaj musiało
powstać wejście główne. Z drugiej strony spadek ulicy Nowej, która
u zbiegu z placem Wilhelma poważnie się obniża, prowadził do tego,
że fronty przedni i tylni przy nowej ulicy poprzecznej mają wysokość
dwóch pięter, ale długi front boczny przy ulicy Nowej, tworzący
połączenie, zbudowano na wysokość trzech pięter.
Wraz z wyborem miejsca
głównego wejścia po stronie wąskiego frontu przedniego uwypuklona
została tym samym oś podłużna całego budynku. Poprzez urządzenie
dziedzińca wewnętrznego, nakrytego szkłem, który równocześnie
tworzy porządną sale wystawową, oraz poprzez wbudowanie głównych
schodów jako schodów zewnętrznych przy osi podłużnej przy końcu
hallu, mogły być spełnione odpowiednie warunki wynikające z przeznaczenia
budynku, by sale muzealne tak urządzić, by zwiedzający mógł przez
wszystkie przejść wokół.
Parter-przyziemie
(rys. A na str 15), którego posadzka jest położona jedynie niewiele
stopni wyżej niż chodnik na ulicy Wilhelmowskiej, przy głównym
wejściu jest przeznaczony na pokój dla portiera, garderobę, a
dalej w prawo - na pomieszczenia dla administracji; po lewej stronie
mieści salę studyjną i czytelnię ze zbiorami, a także schody przeznaczone
dla ruchu w przedniej części budynku. Wokół przeszklonego dziedzińca
znajdują się pomieszczenia na zbiory, których kolejność jest uwidoczniona
na szkicu podstawowym. Pod głównymi schodami obustronnie prowadzą
stopnie do sutereny, której wysokość wynikła ze spadku ulicy Nowej,
dzięki czemu na froncie wschodnim mogły być jeszcze utworzone
pomieszczenia dla zbiorów przyrodniczych. Poza tym do sutereny
przewidziany jest dostęp poprzez boczne wejście z ul. Nowej. Na
lewo od tego, od strony południowej, urządzono mieszkanie dla
inspektora (dozorcy?) domu; w odleglejszym czasie na wąskim podwórzu
od strony północy będą potrzebne pomieszczenia na centralne ogrzewanie
i na elektrownię. Z bocznego wejścia można dojść drogą na skróty
do schodów bocznych, oświetlonych górnym światłem, które prowadzą
z parteru aż na poddasze; szczególności zaś służą jako wejście
do sali wykładowej na 150 osób, znajdującej się po stronie południowo-
wschodniej na I piętrze wówczas, kiedy w godzinach wieczornych
jest już zamknięte główne wejście do Muzeum. Wokół przeszklonego
dziedzińca, który doprowadza światło do korytarza, położonego
tylko z węższej strony, na I piętrze grupują się (rys B str 16)
sale z obrazami, oświetlone częściowo przez górne światło, a częściowo
przez boczne. Również pomieszczenia przeznaczone na zbiory rzemiosła
artystycznego, które znajdują się w głównym froncie, są oświetlone
światłem zachodnim. By spełnić później wyrażone życzenie Zarządu,
została urządzona czytelnia w parterze-przyziemiu, która w połączeniu
z biblioteką i zbiorami przykładowymi może służyć jako pomieszczenie
do studiów głównie dla osób zajmujących rzemiosłem i sztuką. Dalej,
poprzez odłączenie części, która pierwotnie była przeznaczona
do przyjęć zbiorów z dziedziny nauki o ludach (etnologiczne),
utworzono jedno pomieszczenie dla nauczycieli rysunku* (*obecnie
czasowo przeznaczone na Muzeum Szkolne dla poznańskich nauczycieli).
We frontach przednim i wschodnim parter-przyziemie ma wysokość
4 metrów, a we froncie południowym i w mieszkaniu inspektora domu,
wysokość 2, 80 m. Suterena, mierzona między wysokim kantem podłogi,
otrzymała wysokość 5, 50 m, w czasie gdy na I piętrze sale mają
wysokość: małe - 5, 30 m; duże - 5, 70 m - 6, 0 (rys. C str 17).
Wszystkie sufity,
z wyjątkiem korytarza i westybuli?, które są sklepione kamieniem,
wykonano z płyt żelbetonowych? (Koeneschen Voutenplatten) między
żelaznymi tragarzami. Kolumny w salach wykonano z żelaza i obłożono
kawałkami marmuru. Podłogę w pomieszczeniach na zbiory i na korytarzach
parteru-sutereny oraz parteru-przyziemia wykonano z lastrika.
Pomieszczenia zarządu, czytelnia, jak również wszystkie sale na
I piętrze, otrzymały bezspoinowe okładziny drewniane z (Xylopal)
otrzymały bezspoinową okładzinę drewnianą z (Xylopal); hall jest
obłożony okładziną z płytek mozaikowych. Więźbę dachową (Dachbinder)
wykonano w całości z kutego żelaza, z drewnianymi szczelinami.
Wszystkie powierzchnie dachowe są pokryte czerwonymi mnichami/mniszkami,
a kosz dachowy, naroża dachu i kalenice z własnymi ukształtowanymi
kamieniami łączącymi są pokryte tym samym materiałem. Schody główne
w hallu są wykonane z piaskowca (Kottaer), ze stopniami z granitu.
Schody okrężne w przedniej części budynku, jak również boczne
schody, wykonano z kutego żelaza, ze stopniami obłożonymi drewnem
dębowym. Oszklenie wewnętrznego światła sufitowego w salach malarstwa
i w hallu wykonano ze szkła matowego, szkła reńskiego pomiędzy
żelaznymi szczeblinkami. Zewnętrzne świetliki dachowe pokryto
siemeńskim szkłem zbrojonym. Oba fronty główne wykonano z piaskowca
Wuenschelburgskiego; otrzymały one skromny wystrój plastyczny
wg modeli rzeźbiarza Stefana Waltera z Berlina. Nad oknami, na
pierwszym piętrze głównego frontu i pomiędzy bocznymi frontami
na s. 19, są wypełnienia z mozaiki szklanej, według kartonażu
malarza Hansa Kobersteina z Berlina, która przedstawia częściowo
obrazy słynnych mistrzów niemieckich, a częściowo wyobrażenia
alegoryczne, ukazujące budynek jako muzeum. Front wschodni otynkowano,
gzymsy, rozczłonkowania (Gliederungen) i narożniki wykonano z
piaskowca nadwarciańskiego.
Wnętrze hallu otrzymało
pełne ozdoby plastyczne, złożone z fryzów figuralnych i ornamentów
płaskich, które zostały wykonane przez rzeźbiarza Eduarda Albrechta
ze Steglitz w technice łączenia. Zamknięte ściany podłużne powyżej
fryzu pasowego? podzielone są na trzy pola, które są gotowe na
przyjęcie malowideł ściennych o treści kulturalno-historycznej.
Ogrzewanie budynku
następuje przez nisko ciśnieniowe-ogrzewanie parowe, które działa
poprzez 3 kotły parowe niskiego ciśnienia. Wszystkie sale wystawowe
będą sztucznie wietrzone w taki sposób, że świeże powietrze, które
jest brane z przedniego ogródka frontu wschodniego, jest podgrzewane
i dociera do hallu poprzez dwa otwory odpływowe. Stamtąd przez
kanały dochodzi do poszczególnych pomieszczeń i, jako powietrze
zużyte, zostaje usunięte przez ssawkę. Dla podtrzymania wietrzenia
służy duży elektrycznie uruchamiany wentylator dla hallu i pomieszczeń
na zbiory i mniejszy dla sali wykładowej; wywietrzenie następuje
dzięki wykorzystaniu różnicy ciepła. W pomieszczeniach administracji,
jak również w sali czytelnianej, bibliotece i hallu, sali wykładowej
z garderobą oraz w przedsionkach przewidziane jest oświetlenie
elektryczne. Do produkcji potrzebnego prądu ustawiono dynamo gazowe
o sile 16 koni i zbiorową baterię składającą się z 60 elementów.
Koszty budowy wynoszą,
łącznie z kosztami kierownictwa budowy, około 929.000 M, z czego
50.000 M przypada na wyposażenie wewnętrzne. Cena jednostkowa
wynosi 363,77 M na 1 m2 powierzchni i 22,89 M na 1 m kubicznego?
(cbm) przebudowanego budynku. Plan zaprojektował dyrektor ministerialny
Hinckeldeyn i został on opracowany przez dział budowlany ministerstwa
robót publicznych. Pod głównym kierownictwem radcy rządowego i
radcy budowlanego Webera oraz radcy budowlanego Hirta, wykonawstwo
spoczywało w rękach rządowego mistrza budowlanego Ahrnsa.
Po wnikliwych pertraktacjach
z właścicielem fideikomisu, Zygmuntem Nałęczem hr Raczyńskim,
pan minister ds. wyznań, wychowania i medycyny uzgodnił umowę
dotyczącą przyszłego przechowania-zabezpieczenia i zarządzania
galerii obrazów hr Raczyńskiego w Muzeum Cesarza Fryderyka w Poznaniu.
opracowała Jarmila E. Kaczmarek, IX. 2004
|
|
|