Perła 3 
                  
 
 
  
Jak cesarz Wilhelm  
muzeum Poznaniowi ofiarował
 
               
  
             | 
           
         
  
         
        
          
               | 
           
         
		 
        
          
              | 
           
         
        
          
              | 
           
          
        
          
                   Po 
                poprzednim odcinku, skrzącym się od humoru zamierzonego przez 
                autora - tym razem rzecz śmiertelnie poważna. Co nie oznacza, 
                że w tekstach pełnych patosu, patriotycznego zadęcia i bałwochwalczego 
                kultu Władzy, nie znajdzie się elementów dziś nas bawiących, choć 
                jest to komizm niezgodny z zamierzeniem autorów. Mimo wszystko, 
                niniejsze teksty pokazują, że rzeczy złe nie zawsze bywają złe 
                do końca, że ostateczny cel nie zawsze jest taki, jak założenia, 
                że czasem jedni budują, a inni korzystają.
  
                Prezentowany tekst jest przemówieniem (dosłownie mową chrzcielną) 
                Starosty Krajowego, von Dziembowskiego, które wygłosił 5. X. 1904 
                r. w dzisiejszym Gmachu Głównym Muzeum Narodowego w Poznaniu - 
                pierwotnie Muzeum Cesarza Fryderyka (Kaiser Friedrich Museum), 
                z okazji otwarcia nowo zbudowanego gmachu. Jest to jedno z kilku 
                przemówień, jakie wówczas wygłoszono, a których tłumaczenie znajduje 
                się na końcu tego tekstu. Przemówienia te zresztą były bardzo 
                trudne w przekładzie i ciągle należało dokonywać wyboru między 
                materią słowa, a duchem sensu.
  
                MIŁE ZŁEGO POCZĄTKI, LECZ KONIEC ŻAŁOSNY - to polskie przysłowie 
                odnosi się tym razem do Niemców. Polacy mogliby powiedzieć: ZŁE 
                ZŁEGO POCZĄTKI, A KONIEC SZCZĘŚLIWY.
  
                Otwarcie gmachu w 1904 r. nie było początkiem muzealnictwa w Poznaniu, 
                nawet niemieckiego, jednakże był to ważny moment w rozwoju muzealnictwa 
                na ziemiach polskich, ze względu zarówno na najnowocześniejszy 
                wówczas gmach muzealny, jak i chyba niedoścignione w Polsce do 
                dziś formy organizacyjne.
				  | 
           
          
        
          
               
                Miłe złego początki, czyli kalendarium  
tworzenia się niemieckiego muzealnictwa w Poznaniu
 
                
                
                       Początki muzealnictwa 
                niemieckiego w Poznaniu sięgają 1885 r., kiedy to pracownicy m.in. 
                niemieckiego Archiwum Państwowego uznali, że nie mogą pozostać 
                dłużej w tyle za Polakami, skoro ci otworzyli w 1882 r. wystawę 
                stałą w Muzeum Mielżyńskich, otwartą dla wszystkich za wykupieniem 
                biletu. Tymczasem, jak wspominano w przemówieniach na otwarcie 
                Muzeum Cesarza Fryderyka, Niemcy uważali Wielkopolskę za kraj 
                 kolonialny niemieckiej kultury, wręcz za  kolonię agrarną pod nadzorem 
                wojska i administracji, zaś ochrona dóbr ideowych jest i musi 
                pozostać pierwszym i najważniejszym obowiązkiem każdej niemiecko-narodowej 
                dążności kolonizacyjnej. Sam cesarz przykazał swym politykom nieść 
                kulturę na Wschód.
                Chodziło o to, by  niemieckie prowincje graniczne, dotychczas zbyt 
                mało ogrzane artystycznym ogniem tworzenia, przesunąć do przodu, 
                tak by pęd do życia duchowego i artystycznego rozprzestrzenił 
                się tam, gdzie do tej pory ledwie panowała przymarznięta literatura 
                lub też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych. 
                Z kontekstu całego przemówienia L. Kaemmerera z 1904 r., gdzie 
                padły te stwierdzenia wynika, że pisząc o braku literatury i znajomości 
                sztuki, miał on na myśli wyłącznie niemieckich mieszkańców Wielkopolski 
                i ich kulturę, bo do zastanej, polskiej spuścizny, celowo nie 
                nawiązywał. 
                       Ostatecznie w 1885 r. 
                powstało Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej, którego 
                głównym celem miało być stworzenie Muzeum Prowincjonalnego o niemieckim 
                charakterze. Powstanie HG zbiegło się w czasie z początkiem nowej 
                fali germanizacji Wielkopolski, z hasłem wyrzucenia Polaków z 
                prowincji, powstaniem Komisji Osiedleńczej, a wkrótce także Hakaty. 
                Początkowo gromadzono zbiory i składowano je w Archiwum Państwowym 
                (na Górze Przemysława), w magazynach nazywajnymi Muzeum Ojczyźnianym. 
                Większość zebranych zabytków pochodziła z wykopalisk, które zaczęły 
                być traktowane jako oręż w walce politycznej o narodowe (niemieckie) 
                oblicze Wielkopolski. Udowodnienie, że przed Polakami = Słowianami 
                mieszkali w Poznańskiem Germanie = Niemcy miało dać niemieckim 
                mieszkańcom prowincji pewność zasiedzenia i przekonać ich do czynnego 
                udziału w germanizacji. HG włączyło się do tej akcji gorliwie, 
                zapewniając sobie w zamian wsparcie rządu pruskiego.Stąd wysoki 
                poziom edukacji, prowadzonej przez Towarzystwo, a także dobra 
                współpraca ze szkołami, urzędami i policją. 
                       7.X.1894 r. zostało 
                otwarte Provinzialmuseum (Muzeum Prowincjonalne) - Landesbibliothek 
                (Biblioteka Krajowa), w gmachu dawnej komendantury wojskowej, 
                przy narożniku ul. Wilhelma (al. Marcinkowskiego) i Nowej (Paderewskiego), 
                w miejscu dzisiejszego gmachu głównego Muzeum Narodowego). Kierownikiem 
                został Franz Schwartz. Otrzymany budynek niezbyt się nadawał na 
                muzeum, mimo adaptacji. W takim to miejscu, jak mówił Kaemmerer, 
                 sztuka, która była skromnie reprezentowana pośród kasyn wojskowych, 
                chlewów i budynków gospodarczych, musiała znaleźć swój bardzo 
                skromny przytułek. Stanowić to miało jednocześnie symbol,  że 
                właśnie na gruncie, na którym kiedyś byli czynni w służbie obrony 
                Kraju komenderujący generałowie wzniosła się warownia obrony Kraju 
                w dziedzinie ducha i sztuki. Odważny kierunek myśli i świadomość, 
                która znajdowała się w każdym obrońcy Ojczyzny, ma w tym miejscu 
                również w nas wzbudzić entuzjazm do pokojowej walki o idealne 
                dobra. Jak wspominano w czasie otwarcia KFM,  Zgodnie z wolą Jego 
                Majestatu najłaskawszego Cesarza i Króla i za zgodą Landtagu, 
                w roku 1899 Rząd Rzeszy przekazał do dyspozycji środki odpowiadające 
                długo skrywanym życzeniom Poznaniaków, by przygotować godne miejsce 
                dla Muzeum Prowincjalnego i urządzić je z bogatą pomocą państwową. 
                (...) poprzez to cenne wzbogacenie zostały spełnione w sposób 
                radosny długo oczekiwane życzenia przyjaciół sztuki Poznania. 
                Celem owych przedsięwzięć było przybliżenie mieszkańcom (...) 
                prowincji dotychczas brakujących instytucji prowincjonalnych, 
                wywierających uszlachetniający wpływ na kształcenie sztuki i nauki. 
                (...) stolica prowincji powinna stworzyć ośrodek szlachetnego 
                niemieckiego życia duchowego, by jego owocny strumień rozlał się 
                w kraju wschodniomarchijskim. Chodziło również o wzmocnienie niemieckości 
                w dziedzinie duchowej, oraz by dać wszystkim kręgom ludności możliwie 
                wszechstronne pouczenie i zachętę. "Muzeum"  miało służyć żywym 
                potęgom ducha, być  miejscem pracy umysłowej, odwiedzanym  z radością, 
                ale nie dla radości. Pracownicy naukowi mieli udzielać wskazówek 
                szerokim masom narodu, dotychczas mało edukowanym, aby mogły one 
                osiągnąć  rezultat, użytek, i przyjemność. Chodziło jednak głównie 
                o przyciągnięcie indywidualnego odbiorcy przez jego własną tęsknotę 
                do czegoś dobrego i lepszego, a nie o przywoływanie [na rozkaz] 
                kiwnięciem palca lub wręcz o przypędzanie,  gdyż wówczas prawdziwa 
                sztuka szybko je [masy] wyminie. Piszący te słowa Kaemmerer zdawał 
                sobie sprawę, że ten ostatni postulat brzmi  obco i nie na czasie 
                dla ludzi, dla  których wychowanie narodu (...) leży na sercu bardziej, 
                niż samo wychowanie. Jednocześnie pamiętał on, że muzeum, (...) 
                ma do spełnienia zadanie społeczne; nigdy nie może zapomnieć przy 
                zabytkach o żywej teraźniejszości. (...) Siła polityczna i siła 
                budowli artystycznej miała zapraszać do podobających się pomieszczeń. 
                Sztuka jednak miała stać ponad podziałami stanowymi i łączyć wszystkich 
                miłośników,  czy pochodzą oni z chat robotników dniówkowych, czy 
                z często dalekich, sytych salonów. W Muzeum poprzez miłość do 
                sztuki powinno się zapominać o wszystkich rozbieżnościach partyjnych 
                i o wszystkich przeciwieństwach towarzyskich i politycznych. 
                       W przemówieniach tych 
                widać było kult jednostki - wręcz sakralizację władzy, co dziś 
                nam się kojarzy dość jednoznacznie z totalitaryzmem. Kult władcy 
                miał się zupełnie dobrze i wcześniej, jak widać z poniższych przemówień, 
                z których przytoczę jedynie niewielki fragment:  Muzeum, noszące 
                Drogie Imię wszechstronnie kochanego i zbyt szybko zmarłego Cesarza 
                Fryderyka, pragnie (...), aby duch Drogiego Cesarza z domu Hohenzolernów 
                wielkim, szlachetnym Sercem i po wsze czasy mógł prowadzić mieszkańców 
                naszej prowincji do miejsca pełnego pietyzmu, w którym będą mogli 
                odnawiać niemieckie wykształcenie i ducha. Cesarz Fryderyk tworzył 
                muzea w okresie  między chwałą wojenną i chwałą bitew Naczelnego 
                Wodza, do których heroicznego znoszenia Męczennik [ten] został 
                przeznaczony (...) Jego wolny, męski i prawdziwy Duch Hohenzolernów 
                żądał, by uzbrojeniu bronią towarzyszyło zbrojenie ducha; On upominał 
                w prawdzie i w silnej dyscyplinie ducha, by wszystko co wielkie 
                i piękne w sferze duchowej, z całej duszy życzliwie zachować. 
                        Znajdziemy też 
                to, co potem nazywano "stachanowszczyzną" - muzeum przekazano 
                i wykończono na rok przed terminem.
                 Dobra licencja do wzięcia od zaraz
                ta "dobra licencja", to oczywiście wzorce organizacyjne, których 
                i dziś można pozazdrościć.  "KTO OTRZYMUJE PRAWA, TEN PRZEJMUJE 
                OBOWIĄZKI"- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd Prowincji jest 
                świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą uroczystością przyszłości 
                muzeum".  
                       Powyższe zdanie znalazło 
                się w przemówieniach jako zobowiązanie Prowincji, jednakże wymowa 
                dokumentów jest jednoznaczna - obowiązki wynikające z praw dotyczyły 
                obydwu stron. 
                 Kalendarium tworzenia muzeum "z państwowa pomocą" 
				
              
                
                  
 1896  | 
                   
                    - w dyskusji na forum parlamentu pruskiego 
                      zwrócono uwagę na zaniedbania promocji kultury w marchiach 
                      wschodnich  | 
                 
                
                  
 1898-1903   | 
                   
                    - pertraktacje z zarządem dóbr zmarłego 
                      Atanazego Raczyńskiego (Wielkopolanina) w sprawie przekazania 
                      kolekcji (głównie obrazów) w depozyt na 30 lat. (kolekcja 
                      znajdowała się wówczas w Berlinie pod opieką cesarza)  | 
                 
                
                  
 17.I.1899   | 
                   
                    - minister finansów w przemówieniu w parlamencie 
                      stwierdza, że do zadań projektowanych Muzeum Cesarza Fryderyka 
                      i Akademii Królewskiej należy wzmacnianie niemczyzny, podniesienie 
                      w prowincjach polskich niemieckiej kultury, niemieckich 
                      zwyczajów, niemieckiego wykształcenia i niemieckiego poczucia 
                      narodowego  | 
                 
                
                  
 1.II.1899   | 
                   
                    - umowa między Królewskim Skarbem, Związkiem 
                      Prowincjonalnym i miastem Poznań w sprawie ustanowienia 
                      Muzeum Prowincjonalnego. Skarb zobowiązuje się do budowy 
                      nowego gmachu Muzeum, wyposażenia, jednorazowej dotacji 
                      na uzupełnienie zbiorów, przekazania kolekcji Raczyńskiego 
                      oraz do rocznej dopłaty do kosztów utrzymania. W zamian 
                      Muzeum ma realizować politykę rządu w dziedzinie ochrony 
                      zabytków, a rząd uzyskuje wpływ na obsadę najważniejszych 
                      stanowisk. Związek Prowincjonalny zobowiązuje się do zarządzania 
                      i utrzymania [Muzeum], a Poznańska Gmina Miejska - do rocznej 
                      dopłaty do kosztów utrzymania  | 
                 
                
                  
 25.II.1899   | 
                   
                    - parlament przyznaje rządowi środki na 
                      budowę nowego gmachu muzeum i na uzupełnienie zbiorów, podpisuje 
                      umowę dotyczącą dotacji rządowej w wysokości 875 000 marek 
                      na budowę gmachu, 25000 marek na zakup zbiorów i corocznej 
                      subwencji na utrzymanie muzeum, w wysokości 50% kosztów  | 
                 
                
                  
 1900-1903  | 
                   
                    - budowa nowego gmachu, na podstawie projektu 
                      wiceministra, Karla Hinckeldeyna, pod kierunkiem rządowego 
                      mistrza budowlanego Reinholda Ahrns. Przekazanie przez Ministerstwo 
                      Kultury i Zarząd Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie 
                      kolekcji dzieł sztuki, zakupy dzieł sztuki z funduszy rządu 
                      i prowincji. Pozyskiwanie darów od urzędów i indywidualnych 
                      ofiarodawców  | 
                 
                
                  
 1901  | 
                   
                    - śmierć dyrektora Franza Schwartza; nowym 
                      zostaje Ludwig Kaemmerer (od 1903)  | 
                 
                
                  
 3.XI.1902   | 
                   
                    - zezwolenie na zmianę nazwy na Muzeum 
                      Cesarza Fryderyka ( Fryderyk III, ur. 18. X. 1831, zm. 15. 
                      VI. 1888, król pruski i cesarz niemiecki od 18. III. 1888, 
                      syn cesarza Wilhelma I, znany z liberalnych poglądów i niechęci 
                      do kanclerza Bismarcka)  | 
                 
                
                  
 Pocz. 1903  | 
                   
                    - do nowego budynku zostają przeniesione 
                      zbiory starego muzeum (Muzeum Prowincjonalnego, przechowywane 
                      w hotelu Berlin  | 
                 
                
                   
                    27.IV.1903  | 
                  
 - rząd pruski przekazuje budynek Zarządowi Prowincji   | 
                 
                
                   
                    7.IX.1903  | 
                  
 - oficjalne przekazanie wszystkich zbiorów Muzeum Cesarza Fryderyka   | 
                 
                
                  
 zima 1903/04  | 
                  
 - otwarcie sali wykładowej  | 
                 
                
                   
                    6.III.1904   | 
                  
 - KFM zwiedzają członkowie Sejmu prowincjalnego  | 
                 
                
                  
 13. III.1904   | 
                  
 - KFM zwiedzają członkowie Magistratu Poznania   | 
                 
                
                  
 12.VI.1904   | 
                  
 - KFM zwiedza Minister Wyznań   | 
                 
				
                  
 5. X.1904   | 
                   
                    - uroczyste otwarcie Muzeum w obecności 
                      ponad 600 gości, m. in. nadprezydenta von Waldow (który 
                      powitał zebranych), budowniczego muzeum i delegata ministra 
                      - Hinckeldeyna, urzędników państwowych, prowincjalnych i 
                      miejskich  | 
                 
                
			   Organizacja:
  
                       Muzeum należało do prowincji, 
                której zarząd wyznaczał dyrektora instytucji, akceptowanego przez 
                ministerstwo w Berlinie. Dyrektor Kaemmerer podlegał bezpośrednio 
                staroście krajowemu. Do pomocy przy zarządzaniu służyła Komisja 
                Muzealna, składającą się z dyrektora i 6 członków, nie będących 
                pracownikami KFM. W obradach jako doradcy brali udział ponadto 
                ci pracownicy naukowi Muzeum, którzy akurat byli potrzebni. Na 
                posiedzenia był zapraszany starosta krajowy. Dyrektora i członków 
                Komisji (tych ostatnich na kadencję trzyletnią) powoływał Wydział 
                Krajowy, po uzgodnieniu z Ministerstwem Wyznań i Oświecenia Publicznego. 
                       Komisja Muzealna miała 
                szerokie uprawnienia, decydowała o zakupach, dbała o interesy 
                instytucji i jej poziom naukowy, na żądanie starosty wydawała 
                opinie o muzeum, przedstawiała plan zakupów i ustalała wysokość 
                funduszu rezerwowego, wydawała zgodę na wymianę lub sprzedaż zbędnych 
                zabytków. Bez zgody Komisji dyrektor mógł dokonywać drobnych zakupów 
                z funduszu dyspozycyjnego. 
                       Dyrektor składał roczne 
                sprawozdania, do 1 lipca przesyłał projekt nowego statutu na ręce 
                starosty krajowego, wraz z opinią Komisji Muzealnej. Był on następnie 
                opiniowany przez ministerstwo, uchwalał go Wydział Krajowy, a 
                zatwierdzał Sejmik Krajowy. Dyrektorowi podlegały sprawy naukowe 
                i techniczne, administracja i budynek. Miał on dbać o wystawę, 
                udostępniać, powiększać i konserwować zbiory, prowadzić inwentarz, 
                dbać o popularyzację, w tym o wydawanie aktualnych przewodników. 
                Dyrektor i asystent dyrektorialny otrzymywali nominacje i praktycznie 
                nie można ich było zwolnić. Innych pracowników mianował starosta. 
                Przy przyjęciu do pracy zobowiązywali się oni do objęcia na polecenie 
                rządu każdej posady rządowej zgodnej z ich kwalifikacjami, jeśli 
                tylko nie zmniejszy się ich uposażenie. O nominacji na stanowiska 
                naukowe powinien decydować konkurs, ale kiedy rozsądek nakazywał 
                (np. jeden kandydat lub jeden górujący kwalifikacjami nad pozostałymi) 
                - można było od niego odstąpić. Czas pracy wynosił 6 godzin. 
                       Nowe muzeum miało trzy 
                działy: Sztuki, Rzemiosł artystycznych i historii kultury oraz 
                Przyrodniczy. Zbiory archeologiczne wchodziły do działu II, ale 
                od 1908 r., kiedy przyjęto do pracy archeologa, Ericha Blumego, 
                mówiło się też o dziale prehistorycznym, choć formalnie nigdy 
                on chyba nie uzyskał samodzielności. Był też pokój studyjny, czyli 
                muzeum szkolne, urządzone przez samych nauczycieli, gdzie odbywały 
                się lekcje szkolne, z wystawą poziomem dostosowaną do uczniów. 
                Od samego początku wydawano przewodniki, zarówno po gmachu, jak 
                i bibliotece, przewidywano podobny po pokoju studyjnym. Zamierzano 
                oddać jeden pokój nauczycielom rysunku. 
                       Współpraca ze szkołami 
                zaowocowała frekwencją na poziomie 60-88 tysięcy osób. Wystawa 
                była czynna w niedzielę od godz. 11 do 14, w soboty od 12 do 15, 
                w pozostałe dni od 10 do 14, zaś w poniedziałki i dni poświąteczne 
                nieczynna. Pokój studyjny otwarty był od środy do piątku, w godzinach 
                od 19 do 21. 
                       Pomimo, że muzeum miało 
                realizować politykę władz, a więc brać udział we wspieranie niemczyzny, 
                w praktyce bywało różnie. W 1909 r. np. zwrócono się do Towarzystwa 
                Przyjaciół Nauk o pomoc w zorganizowaniu Kongresu Antropologicznego; 
                w Wydziale Honorowym zasiadł wówczas prezes TPN, arcybiskup Likowski, 
                w Wydziale Wykonawczym Polaków było kilku. W 1914 r. dyrektor 
                Kaemmerer wziął w obronę Józefa Kostrzewskiego, kiedy trwała batalia 
                o przyznanie Kostrzewskiemu prawa do prowadzenia badań wykopaliskowych, 
                zgodnie z nowa ustawą o wykopaliskach.
  
                Dział Prehistoryczny KFM:
  
                       W chwili powstania Muzeum 
                Cesarza Fryderyka odziedziczyło po Muzeum Prowincjonalnym bogate 
                zbiory archeologiczne wraz z dokumentacją (tak zwane Archiwum 
                Powiatowe - Kreisarchiv). Z uwagi na brak fachowca, zbiory archeologiczne 
                przez pierwsze cztery lata nie były opracowywane naukowo. Były 
                natomiast powiększane i porządkowane przez Wilhelma Thamma, zatrudnionego 
                od 1903 r. "nadzorcy" zbiorów, zawodowego sierżanta, inwalidę 
                wojskowego. Opiekunem merytorycznym kolekcji archeologicznej byli 
                dr Georg Haupt, asystent dyrektorialny, z wykształcenia historyk 
                kultury, oraz asystent naukowy, dr Karl Simon. Zajmowali się oni 
                m. in. interwencjami terenowymi - średnio kilkanaście dni w roku. 
                Były to pierwsze w Wielkopolsce prawdziwe tzw. "badania urzędowe" 
                (polegały one na tym, że muzeum delegowało na swój koszt pracowników 
                w celu przeprowadzenia badań wykopaliskowych i pozyskane materiały 
                automatycznie stawały się własnością prowincji). Prowadzili też 
                popularyzację archeologii i ochrony zabytków. 
                       Już w 1906 r. Komisja 
                Muzealna zaproponowała zatrudnienie do zbiorów fachowca. Realizacja 
                nastąpiła 1.VII. 1908 r., kiedy to bez konkursu, na podstawie 
                znakomitej opinii prof. Gustava Kossinny, ówczesnego luminarza 
                archeologii niemieckiej, zatrudniono Ericha Blumego. Ministerstwo 
                nie zgłosiło do kandydatury zastrzeżeń. Młody archeolog dopiero 
                kończył swoją pracę doktorską, którą obronił dopiero w 1910 r. 
                1 lipca zanotowano protokolarnie, iż stawił się pan Blume i oświadczył: 
                "zgłosiłem się 1 lipca do objęcia służby". Nowy pracownik został 
                następnie pouczony o paragrafie 17 ustępu 4 regulaminu służbowego, 
                dotyczącego szczegółowych stosunków służbowych tyczących się stanowych 
                urzędników Prowincji Poznańskiej z 2. 10. 1890 r. i zobowiązał 
                się przez podanie ręki w miejsce przysięgi do sumiennego wykonywania 
                czynności służbowych. Kasę Główną starostwa zobowiązano do wypłacania 
                należności. Blume zobowiązywał się przestrzegać godzin służbowych, 
                respektować zarządzenia dyrektora i nie mieć zajęć ubocznych bez 
                zgody dyrekcji. Kiedy po obronie doktoratu otrzymał mianowanie 
                na urzędnika, został zaprzysiężony. 
                       Już w 1909 r. Blume 
                zorganizował wystawę czasową ze zbiorów prywatnych, towarzyszącą 
                40. Kongresowi Antropologicznemu organizowanemu przez niemieckie 
                Towarzystwo Antropologiczne, Etnologiczne i Prehistoryczne. Zaproponował 
                podział chronologiczno-kulturowy pradziejów Wielkopolski, który 
                z niezbędnymi korektami jest uznawany do dziś. W Dziale Prehistorycznym 
                uporządkował magazyn, sporządził karty katalogowe, wprowadził 
                nowy typ kart rejestracyjnych, nową numerację katalogu, nowy typ 
                kart katalogowych. Ważną pozycję wśród obowiązków Blumego stanowiły 
                badania terenowe; tu do pomocy wykształcił zarówno Wilhelma Thamma, 
                jak i niektórych miłośników archeologii. Stanowiska lokalizował 
                na przerysach z map w skali 1:25.000, wykonywał też znakomita 
                dokumentację wykopaliskową. W 1912 r. wydrukował kwestionariusz 
                wraz z odezwą i instrukcją, w których proszono właścicieli ziemskich 
                i nauczycieli o informacje na temat stanowisk wcześniej odkrytych. 
                Wprowadził też zwyczaj naukowych publikacji nowych nabytków muzeum. 
                Po tragicznej śmierci Blumego w 1912 r. jego pracę kontynuował 
                Johannes Richter, choć miał dużo mniejsze osiągnięcia.
  
                Lecz koniec żałosny, choć nie dla wszystkich
  
                Era niemieckiego muzealnictwa skończyła się w 1919 r., kiedy to 
                w wyniku powstania Wielkopolskiego spolonizowano Muzeum Cesarza 
                Fryderyka, nadając mu nową nazwę Muzeum Wielkopolskie. Wraz z 
                odejściem państwa pruskiego z Wielkopolski odeszła wiekszość Niemców 
                i niemieckojezycznych Żydów.
  
                       Nie oznacza to, że praca 
                niemieckiej części Wielkopolan poszła na marne. Wręcz przeciwnie, 
                pozostała ona jako dziedzictwo regionu - nasze dziedzictwo. Po 
                1919 r. polskie władze Wielkopolski utrzymały samo muzeum, choć 
                pod zmienioną nazwą, nie zmieniły statutu i znakomitych wzorców 
                organizacyjnych. Zmieniła się jedynie polityka władz państwowych 
                wobec Muzeum. Początkowo rząd zadeklarował, że przyjmuje na siebie 
                zarówno obowiązki, jak i prawa w stosunku do Muzeum Wielkopolsiego. 
                Po krótkim jednak czasie, wykorzystując trudną sytuację gospodarczą, 
                zaczął się wycofywać z deklarowanych dotacji dla muzeum. Nigdy 
                natomiast państwo nie wyrzekło się swych praw. Nadal muzeum miało 
                realizować politykę państwa. Dotyczyło to także przechowywanie 
                zbiorów archeologicznych z całego regionu, które w myśl przepisów 
                z z 1927 r. coraz częściej należąły do państwa, a koszty utrzymania 
                magazynów spadły na region. Przetrwały także wzorce organizacyjne 
                Działu Prehistorycznego, sposób prowadzenia dokumentacji, metody 
                prowadzenia prac terenowych, a przede wszystkim bogate zbiory.
  
                       Do najważniejszych stanowisk 
                badanych przez KFM należą stanowiska w Poznaniu- Golęcinie i Sołaczu, 
                w Luboniu (od tych badań pochodzi nazwa fazy lubońskiej kultury 
                pucharów lejkowatych), w Grobii (od której nazwa kultury grobsko-śmiardowskiej), 
                w Puszczykowie-Niwce, w Siedleminie, Chojnie, Wilanówcu i wielu 
                innych. W 1919 r. Dział prehistoryczny Muzeum Cesarza Fryderyka 
                liczył ponad 15 000 obiektów archeologicznych, co w połączeniu 
                z ponad 10 000 obiektów Muzeum Mielżyńskich stało się podstawą 
                utworzenia największej kolekcji archeologicznej w Polsce w tym 
                czasie (połączenie działów nastąpiło w 1924 r.). Warto też przypomnieć, 
                że zapobiegliwości niemieckich mieszkańców Wielkopolski zadzięczamy, 
                że dwie duże kolekcje - sztuki Atanazego Raczyńskiego i archeologiczna 
                Klemensa Koehlera, obie genetycznie związane z naszym regionem, 
                ostatecznie pozostały w Poznaniu. Uwaga ta dotyczy również setek 
                innych zabytków, które w przeciwnym razie zostałyby przejęte przez 
                Muzea Królewskie w Berlinie lub przepadły w prywatnych kolekcjach. 
                Niemieccy muzealnicy wystarali się też o przejęcie części zabytków 
                wielkopolskich, które trafiły do Berlina.
  
                       Warto zatem pamiętać, 
                że Muzeum Cesarza Fryderyka jest i pozostanie integralną częścią 
                wielkopolskiego dziedzictwa kulturowego.
  
				Kolekcje archeologiczne w instytucjach poznańskich do 1919 r. 
                 | 
           
         
		
                  
                     | 
                     | 
                     | 
                     
                            liczba 
                  obiektów archeologicznych
  
                            razem            łącznie 
                  polskie      średnia  
                                                   łącznie 
                  niem.        roczna 
                | 
                   
                  
                    Towarzystwo Przyjaciół  Nauk Poznańskiego  | 
                     | 
                    66  | 
                    
                kilkanaście 
                  tysięcy (z tego  skatalogowano 
				  do 1923 r. 3636)
                 
                | 
                    do 1919 r. ok 10.000  | 
                    ponad 160  | 
                   
                  
                    Historische Gesellschaft für die Provinz Posen  | 
                     | 
                    10  | 
                    ponad 2200  | 
                    ponad 15531  | 
                    220  | 
                   
                  
                    Provinzialmuseum  | 
                     | 
                    10  | 
                    4394  | 
                    439  | 
                   
                  
                     | 
                     | 
                    14  | 
                    8937  | 
                    638  | 
                   
                 
        
  
         
         
        
          
                   27 
                kwietnia 1903 r., za pośrednictwem komisarzy ministerialnych: 
                dyrektora ministerialnego Hinckeldeyna i tajnego głównego radcy 
                rządowego, Müllera, królewsko-pruski Rząd Państwowy przekazał 
                Zarządowi Prowincji nowo wybudowany budynek, należący do Muzeum 
                Cesarza Fryderyka; [przekazanie owo odbyło się] po przeniesieniu 
                zbiorów do nowego budynku, [co nastąpiło] przy końcu roku budżetowego* 
                1902.  
                       W wyniku sięgających 
                1898 roku pertraktacji, dotyczących zbiorów sztuki hrabiego Atanazego 
                Raczyńskiego, a które za zezwoleniem urzędu fideikomisu** zakończono 
                2 kwietnia, 25 maja i 17 czerwca 1903 r., sfinalizowano umowę 
                między fideikomisem właściciela hrabiego Raczyńskiego, Związkiem 
                Prowincjonalnym Prowincji Poznańskiej i państwowym Rządem Królewsko-Pruskim. 
                       W myśl tej umowy, przekazano 
                na 30 lat Związkowi Prowincjonalnemu prowincji poznańskiej w depozyt 
                i zarząd obrazy, rzeźby i przedmioty artystyczne należące do fideikomisu 
                hrabiego Raczyńskiego, łącznie z biblioteką będącą częścią galerii. 
                       Przekazanie zbiorów 
                Muzeum Cesarza Fryderyka nastąpiło 7 września 1903. POPRZEZ TO 
                CENNE WZBOGACENIE ZOSTAŁY SPEŁNIONE W SPOSÓB RADOSNY DŁUGO OCZEKIWANE 
                ŻYCZENIA PRZYJACIÓŁ SZTUKI POZNANIA. 
                       4 listopada 1903 w hallu*** 
                muzealnym nastąpiło uroczyste otwarcie Akademii Królewskiej w 
                Poznaniu, który to uroczysty akt zorganizowała Akademia Królewska 
                w dniu urodzin Jego Majestatu cesarza i króla. 6 marca 1904 zbiory 
                muzealne zwiedzili członkowie Sejmu prowincjalnego, a 13 marca 
                - członkowie Magistratu miasta Poznania. 12 czerwca zwiedził Muzeum 
                Cesarza Fryderyka Jego Ekscelencja Minister Wyznań. 
                       Główna praca ubiegłego 
                roku budżetowego była poświęcona urządzeniu muzeum. Najpierw ustawiono 
                zbiory, opracowano je naukowo i wykonano opisy wystawionych przedmiotów; 
                sporządzono też przewodnik po muzeum, jak również urządzono salę 
                studyjną i bibliotekę. 
                       Zbiory przyrodnicze 
                umieszczono w przewidzianych na ten cel pomieszczeniach wschodniego 
                parteru. Z uwagi na to, że miejsca przeznaczonego na wystawę nie 
                starczy dla wszystkich obiektów, zadecydowano, że w szklanych 
                szafach i na widocznych miejscach eksponować będzie się jedynie 
                takie przedmioty, które służą nauce ogólnej. Części zbiorów, służące 
                celom naukowym w mniejszym zakresie, tak jak np. cenne herbarium 
                prowincji poznańskiej, schowano w szafach zapasowych. Zadbano 
                przy tym, by również te zbiory mogły być udostępnione w sposób 
                wygodny do użytku zainteresowanych. Głównym założeniem wystawienia 
                obiektów było to, by zwiedzającego wprowadzić w nauki przyrodnicze 
                najbliższych stron ojczystych (Heimat). Eksponując ssaki, ptaki 
                i pływające (Amphibien) [starano się ] ukazać warunki biologiczne 
                i cechy właściwe danemu gatunkowi, z uwzględnieniem wielkości 
                pomieszczenia, jakie było do dyspozycji. Za pomocą preparatów 
                anatomicznych, umieszczonych w skrzyniach wystawowych i w szafach 
                z półkami ukazano podstawy funkcjonowania organizmów zwierzęcych, 
                najważniejszych roślin i skał występujących w prowincji. Przedmioty 
                z kolekcji paleontologicznej najczęściej wystawiono na deskach 
                wiszących na ścianie. 
                       Przy ustawianiu zbiorów 
                prehistorycznych, którym nadnauczyciel dr Erich Schmidt z Bydgoszczy 
                poświęcił czas i znajomość rzeczy nie dla własnej korzyści, uwzględniono 
                podział na poszczególne epoki kulturowe i podział geograficzny. 
                Wszystkie obiekty należące do danego znaleziska zbierano razem; 
                ustawiono ponadto nową szafę przeznaczoną do ekspozycji nowych 
                nabytków, by użytkownikom umożliwić przejrzystą i szybką informację 
                na temat powiększenia zbiorów. 
                       Zbiór odlewów gipsowych, 
                który w ciągu roku sprawozdawczego powiększono o nowe nabytki, 
                został umieszczony w obydwu południowych pomieszczeniach wystawowych 
                parteru. Tymczasowo zrezygnowano z używanie hallu dla tego celu. 
                Tylko dwie grupy [odlewów] już teraz przeznaczono do wystroju 
                dekoracyjnego. 
                       Piedestały wystawionych 
                odlewów obito szarym lnem i zaopatrzono w napisy, zawierające 
                nazwę przedmiotu, nazwisko artysty, chronologię i miejsce przechowania 
                oryginału. 
                       Pomieszczenie położone 
                w północnej części parteru zostało urządzone przez Związek Nauczycielstwa 
                Poznania na muzeum szkolne i zawiera odpowiednio obszerną wystawę 
                z pomocami naukowymi oraz z materiałami poglądowymi do lekcji 
                szkolnych. Obiekty, wystawione w tym pomieszczeniu, zostaną objaśnione 
                w specjalnym katalogu, który opracuje Związek Nauczycielstwa, 
                dlatego nie uwzględniono ich w wydrukowanym w międzyczasie urzędowym 
                przewodniku muzealnym. 
                       Na pierwszym piętrze 
                można było ustawić zbiory z dziedziny historii kultury i rzemiosła 
                artystycznego. W trzech łączących się salach frontu zachodniego 
                dokonano tego w ten sposób, że w pierwszej sali północnej umieszczono 
                obiekty dotyczące historii kultury prowincji, w następnych zaś 
                dwóch pomieszczeniach - prace na poświęcone ogólnych zainteresowaniom 
                rzemiosłem artystycznym. Przedmioty pozbawione cech artystycznych, 
                lub które nie wykazywały cech rodzimego obyczaju i zwyczaju, zmagazynowano 
                we własnych szafach depozytowych, by nie było zagęszczenia pozostałych 
                zbiorów. 
                       Wszystkie szafy, również 
                te zawierające obiekty nie wystawione, zostały nowo wykonane, 
                również witryny i pulpity na zbiory rzemiosła artystycznego wykonano 
                z mahoniu, a dla działu historii kultury - z drewna sosnowego, 
                fornirowanego drewnem dębowym.  
                       By wystawionym obiektom 
                dać tło robiące wrażenie, ściany pomieszczenia południowego do 
                2/3 wysokości obito zielonym [aksamitem?, pluszem?], zaś by sprawić 
                bardziej intymne wrażenie w poszczególnych częściach pomieszczeń, 
                prześwity między owymi pomieszczeniami, dzielące pilastry i ściany, 
                zamknięto drewnianymi ściankami działowymi obitymi tkaniną 
                       Przy wieszaniu obrazów 
                najważniejszym zadaniem było to, aby obrazy i rzeźby ze zbioru 
                hrabiego Raczyńskiego mogły być ustawione bez przeładowania pomieszczeń 
                w sześciu połączonych salach frontu południowego. Dzięki temu 
                stało się możliwym wywiązanie się z umowy, aby zbiory te tworzyły 
                zamkniętą całość. Jedynie duży karton należący do obrazu "Bitwa 
                Hunów" Kaulbacha, który z uwagi na wielkość z góry wykluczał możliwość 
                umieszczenia go w pomieszczeniach galerii, znalazł swoje miejsce 
                na ścianie północnej działu historii kultury, poza zbiorami hr. 
                Raczyńskiego 
                       W trzech pomieszczeniach 
                z górnym oświetleniem, w części północnej, ustawiono kolekcję 
                obrazów Muzeum Cesarza Fryderyka, łącznie z przekazanymi w depozyt. 
                Kartony F. Geselschapa do obrazów na kopule w Królewskim Zeughaus 
                w Berlinie, które według planów budowlanych przewidziane były 
                do sali z górnym oświetleniem, okazały się do tego pomieszczenia 
                za duże i wykorzystano je jako ozdobę ścian północno-wschodniego 
                pomieszczenia narożnego oraz użyte w przedsionku wschodnim na 
                pierwszym piętrze 
                       Prawie wszystkie 
                pomieszczenia galeryjne otrzymały dekorację ścian ze szarego lnu, 
                który w większości sal pozostał bezbarwny, ale w pozostałych otrzymał 
                lekkie zabarwienie 
                       Zawieszenia obrazów 
                wykonano za pomocą sznurów z drutu miedzianego, które przymocowano 
                do żelaznych szyn znajdujących się w górnych narożnikach ścian. 
                Do niezbędnego czyszczenia i restauracji obrazów zatrudniono w 
                dniach 2 stycznia-26 lutego 1904 r. renowatora obrazów, Filipa 
                Rittera z Lipska. Prace renowacyjne objęły także obrazy galerii 
                hr. Raczyńskiego, w porozumieniu z fideikomisem i właścicielem 
                Zygmuntem Nałęczem hr. Raczyńskim - przedsięwzięto je na jego 
                koszt. Równocześnie stare ramy wszystkich obrazów poddano szczegółowej 
                renowacji; wykonał ją w pomieszczeniach muzeum mistrz szklarski 
                Schmidt. Pojedyncze obiekty z kolekcji rzemiosła artystycznego 
                i historii kultury zostały fachowo doprowadzone do odpowiedniego 
                stanu, pod nadzorem dyrektora. 
                       Napisy przyklejone 
                na obiektach zawierają: nazwisko wykonawcy - autora pomysłu?, 
                określenie czasu, techniki i [wyjaśnienie], co ten przedmiot przedstawia. 
                We wszystkich częściach muzeum napisy wykonano pismem odręcznym, 
                częściowo anytkwą malowaną złotem na czarnym tle, częściowo zaś 
                czarnym tuszem na szarym kartonie, albo - przy obrazach - czarnym 
                na złotym, pismem okrągłym - rondem. Te prace mogli wykonać pracownicy 
                Muzeum.  
                       Prace bieżące polegają 
                na urządzaniu pokoju studyjnego i biblioteki, której zasoby zostały 
                spisane w kartkowym katalogu alfabetycznym i rzeczowym, i tak 
                przygotowane do użytku. Istniejące fotografie posegregowano oraz 
                wykonano przykładowy zbiór reprodukcji; liczba [fotografii] sięga 
                obecnie ok. 10.000.  
                       Karty (Vorlage) są uporządkowane 
                systematycznie, wg zasad naukowych i metod sprawdzonych praktycznie, 
                nałożone na trwały karton, który chroni je przed uszkodzeniami 
                i zbyt szybkim zużyciem. Będą one chronione przed kurzem częściowo 
                w sali studyjnej, częściowo w pomieszczeniu rezerwowym, w teczkach 
                skrzynkowych i repozytoriach. O ile w tym roku sprawozdawczym 
                pomieszczeń ze zbiorami i salę studyjną oficjalnie nie udostępniono, 
                to salę wykładową, gdzie się odbywają wykłady, przekazano do użytku 
                zimą 1903/04 r. W niej wygłaszali swe odczyty niektórzy docenci 
                Akademii Królewskiej. Koszty oświetlenia, nadzoru i obsługi Koptoicons 
                poniosła Akademia Królewska. 
                       Zgodnie z par. 2 
                i 3 statutu Muzeum Prowincjonalnego w Poznaniu z 15 III. 1899 
                r., w upływającym roku sprawozdawczym, 25 II. 1903 r., odbyło 
                się posiedzenie Komisji Prowincjalnej, wybranej i zatwierdzonej 
                przez Ministra Wyznań, na której wznowiła swoją pracę Komisja 
                Muzealna. Obok dyrektora Muzeum Cesarza Fryderyka, jako przewodniczącego 
                Komisji Ogólnej i Komisji Oddziałowej, komisja ta została utworzona 
                z następujących panów:
  
I. Dział Sztuki: 
jako członkowie: 
hrabia Zygmunt Nałęcz Raczyński, Augustusburg koło Obrzycko 
malarz portretowy Karl Ziegler; 
 
jako zastępca 
prezes sądu von Siegroth 
emerytowany asesor sądowy i kupiec Moritz Jaffe
  
II. Dział rzemiosł artystycznych i historii kultury 
jako członkowie:
 
królewski inspektor budowlany Zeidler 
królewski radca archiwalny, prof. dr Warschauer;
 
jako zastępca 
właściciel fabryki A. Kronthal 
tajny radca rządowy i szkolny Skladny
  
III Dział przyrodniczy 
jako członkowie 
prof. dr Pfuhl 
prof. dr Lubarsch  
jako zastępca: 
nadnauczyciel gimnazjalny Koennemann  
       W roku sprawozdawczym 
                odbyło się posiedzenie komisji ogólnej Muzeum, i sześć posiedzeń 
                komisji poszczególnych oddziałów.
  
				Uwagi: 
* o ile pamiętam, rok budżetowy zaczynał się od 1 kwietnia 
**[o zarząd opiekuńczy dóbr -  Fideikomissbehörde);  *** dosłownie Lichthof - podwórze świetlne
  
C. Personalia  
                W personaliach zarządu muzeum nastąpiło zmiana - odejście asystenta 
                dyrektora 1. IV. 1903 dr Minde Pouet, który pracował w służbie 
                Prowincji od 4. I. 1898. 30. IX. 1903 magistrat Bydgoszczy powołał 
                go na stanowisko bibliotekarza miejskiego. Jako jego następcę 
                powołano dr Georga Haputa, asystenta Wielkosiążęcego Muzeum w 
                Darmstadt, który 7. XII. 1903 r. podjął swoją służbę w Poznaniu. 
                Nadnauczyciel gimnazjalny, prof. dr Pfuhl, obok swojego urzędowania, 
                od 1 maja 1903 przejął zarząd zbiorów przyrodniczych Muzeum Cesarza 
                Fryderyka.   | 
           
         
  
        
         
         
        
          
                   Poprzez 
                godną uroczystość, [zorganizowaną] w hallu nowego budynku i po 
                ukończeniu prac wykończeniowych, 5. X. 1904 r. Muzeum Cesarza 
                Fryderyka zostało otwarte. Jego Ekscelencja pan nadprezydent von 
                Waldow powitał uroczyste zebranie; dołączył do niego zastępca 
                Królewskiego Ministra Robót Publicznych, pan ministerialny dyrektor 
                Hinckeldeyn - budowniczy muzeum. Znalazła się tu również czołówka 
                urzędników państwowych, prowincjalnych i miejskich, przybyło też 
                około 600 zaproszonych gości z miasta i prowincji, a on [von Waldow] 
                wygłosił następujące przemówienie: 
                       "ZGODNIE Z WOLĄ JEGO 
                MAJESTATU NAJŁASKAWSZEGO CESARZA I KRÓLA, ZA ZGODĄ LANDTAGU, W 
                ROKU 1899 RZĄD PAŃSTWOWY PRZEKAZAŁ DO DYSPOZYCJI ŚRODKI ODPOWIADAJĄCE 
                DŁUGO SKRYWANYM ŻYCZENIOM POZNANIAKÓW, BY PRZYGOTOWAĆ GODNE MIEJSCE 
                DLA MUZEUM PROWINCJALNEGO I URZĄDZIĆ JE Z BOGATĄ POMOCĄ PAŃSTWOWĄ. 
                W tym miejscu przewijała się ta sama myśl przewodnia, która skutecznie 
                działała w czasie powoływania szeregu innych WYBITNYCH MIEJSC 
                KSZTAŁCENIA w naszej prowincji. WSPÓLNYM CELEM OWYCH PRZEDSIĘWZIĘĆ 
                BYŁO PRZYBLIŻENIE MIESZKAŃCOM NASZEJ PROWINCJI DOTYCHCZAS BRAKUJĄCYCH 
                INSTYTUCJI PROWINCJONALNYCH, WYWIERAJĄCYCH USZLACHETNIAJĄCY WPŁYW 
                NA KSZTAŁCENIE SZTUKI I NAUKI. W SZCZEGÓLNOŚCI STOLICA PROWINCJI 
                POWINNA STWORZYĆ OŚRODEK SZLACHETNEGO NIEMIECKIEGO ŻYCIA DUCHOWEGO, 
                BY JEGO OWOCNY STRUMIEŃ ROZLAŁ SIĘ W KRAJU WSCHODNIOMARCHIJSKIM. 
                        Tak więc mogliśmy, 
                w krótko następującym po sobie czasie, utworzyć Królewski Instytut 
                Higieny, Bibliotekę Cesarza Wilhelma i Akademię Królewską. DZISIEJSZY 
                DZIEŃ PRZYNOSI NAM OTWARCIE MUZEUM CESARZA FRYDERYKA, KTÓRE PRZEZ 
                SWOJE DZIAŁY SZTUKI, RZEMIOSŁA ARTYSTYCZNEGO I HISTORII KULTURY 
                ORAZ NAUK PRZYRODNICZYCH ZOSTAŁO PRZEZNACZONE NA SŁUŻBĘ NAJSZERSZYCH 
                KRĘGÓW NASZEJ LUDNOŚCI 
                       JEST TO DAR O WYSOCE 
                IDEOWYM ZNACZENIU, KTÓRY PAŃSTWO PRUSKIE RAZEM Z MUZEUM CESARZA 
                FRYDERYKA POŚWIĘCA PROWINCJI POZNAŃSKIEJ. W PEŁNYM ZROZUMIENIU 
                TEGO ZNACZENIA ZWIĄZEK PROWINCJALNY, POPRZEZ WSPÓŁUDZIAŁ JEGO 
                PRZEDSTAWICIELI, PRZEJĄŁ CELE TEGO DZIEŁA KULTURY I UZNAŁ ZA WŁASNOŚĆ 
                MIASTA POZNANIA. Tak samo jego wolą jest odpowiednie utrzymanie 
                i pielęgnowanie daru.. 
                       MUZEUM, KTÓRE NOSI 
                DROGIE IMIĘ WSZECHSTRONNIE KOCHANEGO I ZBYT SZYBKO ZMARŁEGO CESARZA 
                FRYDERYKA, PRAGNIE BYĆ ZAWSZE GODNYM TEGO ZASZCZYTU, ABY DUCH 
                DROGIEGO CESARZA Z DOMU HOHENZOLERNÓW WIELKIM, SZLACHETNYM SERCEM 
                I PO WSZE CZASY MÓGŁ PROWADZIĆ MIESZKAŃCÓW NASZEJ PROWINCJI DO 
                MIEJSCA PEŁNEGO PIETYZMU, W KTÓRYM BĘDĄ MOGLI ODNAWIAĆ NIEMIECKIE 
                WYKSZTAŁCENIE I DUCHA 
                       Ale Bóg, Wszechmocny 
                Stworzyciel, który sercom ludzkim dał dar odczuwania i badania 
                wiecznego piękna Jego dzieł, sprawi, by z tego miejsca mogło rozkwitać 
                bogate błogosławieństwo dla naszej ojczystej prowincji".  | 
           
         
  
        
          
            
                Starosta Krajowy  
                  wygłosił następującą mowę poświęcającą (chrzcielną):
   
                  Wielce poważane Zgromadzenie ! 
                | 
           
          
        
          
                   DĄŻNOŚĆ 
                (DRANG) DO WYKSZTAŁCENIA HISTORYCZNIE UKAZUJE SIĘ JAKO JEDNO Z 
                TYCH BARDZIEJ ELEGANCKICH POPĘDÓW USKRZYDLAJĄCYCH WZNOSZENIE SIĘ 
                NARODU. Im bardziej pogłębia się dążność do światła prawdy, ideału 
                piękna i szlachetności, tym większe będzie też dążenie do posiadania 
                licznych i nowych jakościowo miejsc wykształcenia.  
                       19. wiek stworzył 
                w "Muzeum" nowe formy, które obok uniwersytetów, akademii i innych 
                wyższych zakładów kształcenia wywarły bezpośredni wpływ na wychowanie 
                najszerszych warstw. Stopniowemu dalszemu rozwojowi przyświeca 
                coraz jaśniej i pewniej jeden cel: by służyć żywym potęgom ducha. 
                       W dawnych czasach 
                zbiory były podzielone, a skarby ukryte w kamerach sztuki i kamerach 
                z rarytasami; które to zbiory trzymano w ukryciu i nosiły one 
                indywidualne piętno ich zbieraczy. Dopiero pomysł, by owe przedmioty 
                zebrać w muzeach, uporządkować naukowo i pod kątem historii sztuki, 
                a także by w salach, które je przechowywały, umożliwić ich oglądanie 
                i połączyć to z zamiarem wychowania praktycznego, okazał się przełomem. 
                W państwie pruskim projekt muzeum publicznego powstał i dojrzał 
                w latach najcięższego nieszczęścia i równocześnie odważnego wzlotu 
                - w latach 1805 - 1815. Znalazł on swoją pierwszą realizację w 
                1830 r., w otwartym Berlińskim Muzeum zawierającym zabytki, które 
                w 1/3 część ufundowało Munifizens Dworu Królewskiego. 
                       BYŁO ZASŁUGĄ KRÓLÓW 
                PRUSKICH, ŻE STAWIALI MUZEUM CELE I ZADANIA, BY NIE SKOSTNIAŁY, 
                A RACZEJ Z POKOLENIA NA POKOLENIE WSPIERAŁY SWÓJ ROZWÓJ W LICZBIE 
                I GATUNKACH, POPRZEZ CIĄGLE ROZSZERZAJĄCE UŻYTKOWANIE 
                       Najskromniejsze początki, 
                najczęściej z pożyczonymi zbiorami, miała prowincja poznańska, 
                która tworzyła Muzeum Ojczyźniane od 10 lat. PRZY ŻWAWYM I SILNYM 
                UDZIALE PAŃSTWA STWORZYŁA ona piękną i godną nową budowlę, by 
                służyła celom muzealnym. Budowla monumentalna, o przytulnej architekturze, 
                rozczłonkowana według rodzajów zbiorów, urządzona z państwowych 
                środków, została własnością prowincji. PRZEKAZANO I WYKOŃCZONO 
                JĄ NA ROK PRZED TERMINEM. Była to jednak dopiero warstwa zewnętrzna, 
                szerokoprzestrzenna, ale w pustych ramach, której trzeba było 
                nadać treść i zadania kształcące, rzeczywiście nadające się do 
                spełnienia.  
                       By z budowli stworzyć 
                muzeum, potrzeba było czasu po przejęciu budynku, TROSKLIWEJ POMOCY 
                PAŃSTWOWEJ, PRZEKAZANIA GALERII OBRAZÓW HR. RACZYŃSKIEGO. POTRZEBA 
                BYŁO RÓWNIEŻ DARÓW OD ZACHWYCONYCH OFIARODAWCÓW O GORĄCYM SERCU, 
                ŻYCZLIWYCH DLA TAK PODNIOSŁEGO CELU i przejęcia tego, co starannie 
                i tak długim wysiłkiem zebrano z rąk znawców. Dzięki temu przyczyniono 
                się do tego, by na miarę możliwości umożliwić uzupełnienie [zbiorów], 
                tak aby każdy Dział stanowił niezbędny punkt zaczepienia dla studiów 
                i zrozumienia, także dla widzów i uczących się sztuki i rzemiosła 
                artystycznego, historii kultury i nauk przyrodniczych.  
                       "KTO OTRZYMUJE PRAWA, 
                TEN PRZEJMUJE OBOWIĄZKI"- oto zdanie, którego znaczenia Zarząd 
                Prowincji jest świadom w czasie inauguracji wraz z dzisiejszą 
                uroczystością przyszłości muzeum. WYSOKIE, UROCZYSTE, POWAŻNIE 
                UTRZYMANE POMIESZCZENIA TEGO BUDYNKU MAJĄ BYĆ MIEJSCEM PRACY UMYSŁOWEJ, 
                MAJĄ ONE BYĆ ODWIEDZANE Z RADOŚCIĄ, ALE NIE DLA RADOŚCI. Jak w 
                każdym żywym organizmie nieodzowną rzeczą jest tworzenie sił, 
                które warunkują pracę i dalszy rozwój, tak i tu, w sposób planowy 
                i przemyślany, wszystko ma się połączyć po to, by te obecne skarby 
                sztuki, rzemiosła artystycznego, prahistorii i nauk przyrodniczych 
                mogły oddziaływać na ducha i umysł. 
                       DO CZERPANIA Z TEGO 
                ZDROJU ZAPROSZONY JEST KAŻDY; NATURA TEŻ SYPIE SWE KWIATY, BY 
                KAŻDEGO UCIESZYĆ. SŁUSZNIE ŻĄDA SZTUKA OD ZWIEDZAJĄCEGO WYKSZTAŁCENIA 
                I ZROZUMIENIA, ALE SZEROKIE WARSTWY NASZEGO NARODU SĄ ŻYZNĄ GLEBĄ 
                DLA KIEŁKOWANIA WZRASTAJĄCYCH SIŁ I UZDOLNIONYCH TALENTÓW. POZOSTAJE 
                SPRAWĄ KIEROWNICTWA NAUKOWEGO I WSKAZÓWEK, BY NAPŁYWOWI MASY NARODU 
                WSKAZAĆ DROGĘ, KTÓRA POZWOLI PRZYNIEŚĆ REZULTAT, UŻYTEK, I PRZYJEMNOŚĆ. 
                 
                       Aby móc przebywać 
                dla studiowania, sala wykładowa i biblioteka wymagają małego drukowanego 
                przewodnika, który spełni rolę drogowskazu poprzez zbiory. Mistrzowskie 
                dzieła artystyczne wymagają, by mówić językiem pełnym siły i zrozumiałym 
                dla każdego. Dla dzieł sztuki pełnych wrażeń katalog, w którym 
                podane są objaśnienia, może ograniczyć się do niezbędniego skrótu. 
                W ODCZUCIU ARTYZMU WYSTARCZY MILCZENIE, JAK MISTRZ CEREMONII, 
                KTÓRY W SALI AUDIENCYJNEJ WYCOFUJE SIĘ TYŁEM PEŁEN RESPEKTU, KIEDY 
                MAJESTAT SZTUKI SPROWOKUJE ZWIEDZAJĄCEGO DO MÓWIENIA.  
                       POZWÓLCIE MI PAŃSTWO 
                ZBADAĆ, POD JAKIM ZNAKIEM MUZEUM POWINNO STALE STAĆ I DZIAŁAĆ. 
                GDY W R. 1871 ŚWIĘTEJ PAMIĘCI CESARZ WILHELM WIELKI POWOŁAŁ MAJESTAT 
                SWOJEGO JAŚNIE OŚWIECONEGO SYNA JAKO PROTEKTORA MUZEÓW KRÓLEWSKICH, 
                DLA PRUSKICH ZBIORÓW ARTYSTYCZNYCH ROZPOCZĄŁ SIĘ NOWY OKRES ROZWOJU. 
                WSZYSTKO, CO WYSOKI PROTEKTOR Z CAŁĄ WAGĄ SWEGO WPŁYWU ROBIŁ W 
                TEJ DZIEDZINIE, BYŁO SPOWODOWANE ŻYCZENIEM, BY UMOŻLIWIĆ SZEROKIM 
                KRĘGOM NARODU ROZWÓJ, DOSTĘP I NAUKĘ, POPRZEZ SKUTECZNE DZIAŁANIE 
                TYCH INSTYTUCJI. JEGO STARANNOŚCI I INSPIRACJI ZAWDZIĘCZAŁY MOŻLIWOŚĆ 
                PONOWNEGO ODZYSKANIA NAJSZLACHETNIEJSZYCH SKARBÓW SZTUKI TAKIE 
                PRZEDSIĘWZIĘCIA, JAK WYKOPALISKA W PERGAMONIE I OLIMPII; ON TO 
                SPOWODOWAŁ, KROK PO KROKU, ROZSZERZENIE I PRZEKSZTAŁCENIE ZBIORÓW 
                MUZEALNYCH TAK, ABY ZEBRAĆ TO CO NAJCZYSTSZE I NAJPIĘKNIEJSZE 
                MINIONYCH EPOK I PRZYBLIŻYĆ ŻYWEMU ZROZUMIENIU OBECNYM CZASOM. 
                       OBOK TEGO ROZPOWSZECHNIŁ 
                SWOJE ŻYWE ZAINTERESOWANIE I ZWRÓCIŁ SWÓJ PRZEWIDUJĄCY WZROK NA 
                NIEMIECKIE RZEMIOSŁO ARTYSTYCZNE W PRZEKONANIU, ŻE WE WSZYSTKICH 
                CZASACH RZEMIOSŁO TWORZYŁO PODSTAWĘ SZTUKI, A POD USZLACHETNIAJĄCYM 
                WPŁYWEM TEJ OSTATNIEJ MOGŁO WSPIĄĆ SIĘ NA WYŻYNY. BADANIE PODSTAW 
                I RÓŻNYCH POSTACI LUDZKICH FORM KULTURY WE WSZYSTKICH KRAJACH 
                ZNALAZŁ U NIEGO PILNĄ I WYROZUMIAŁĄ PODPORĘ. POPRZEZ STWORZENIE 
                MUZEUM RZEMIOSŁ ARTYSTYCZNYCH I MUZEUM BADAŃ LUDÓW, W CZASIE TYCH 
                LAT POMIĘDZY CHWAŁĄ WOJENNĄ I CHWAŁĄ BITEW NACZELNEGO WODZA, DO 
                KTÓRYCH HEROICZNEGO ZNOSZENIA MĘCZENNIK [TEN] ZOSTAŁ PRZEZNACZONY, 
                DZIAŁANIE CESARZA FRYDERYKA BYŁO TWORZENIEM POMNIKA WSPANIAŁEGO 
                I NIEZAPOMNIANEGO. 
                       ŁASKA JEGO MAJESTATU 
                CESARZA I KRÓLA WYDAŁA NAJWYŻSZE ZARZĄDZENIE, I 3 LISTOPADA 1902 
                UZYSKANO UPROSZONE PRZEZ PROWINCJĘ ZEZWOLENIE NA UŻYWANIE NAZWY 
                MUZEUM CESARZA FRYDERYKA. PROWINCJA JEST ŚWIADOMA, ŻE WRAZ ZE 
                SPEŁNIENIEM JEJ ŻYCZENIA PRZYJĘŁA UPOWAŻNIENIE, BY STOJĄCE PRZED 
                NASZYM DUCHOWYM OKIEM SKUTECZNE DZIAŁANIA CESARZA FRYDERYKA, OSAMOTNIONE 
                W ŚWIATŁYM SPEŁNIANIU, W LATACH POKOJU GŁOSIĆ NASTĘPNYM POKOLENIOM. 
                        JEGO WOLNY, 
                MĘSKI I PRAWDZIWY DUCH HOHENZOLERNÓW ŻĄDAŁ, BY UZBROJENIU BRONIĄ 
                TOWARZYSZYŁO ZBROJENIE DUCHA; ON UPOMINAŁ W PRAWDZIE I W SILNEJ 
                DYSCYPLINIE DUCHA, BY WSZYSTKO CO WIELKIE I PIĘKNE W SFERZE DUCHOWEJ, 
                Z CAŁEJ DUSZY ŻYCZLIWIE ZACHOWAĆ. 
                       MUZEUM, TAKIE JAK 
                NASZE, MA DO SPEŁNIENIA ZADANIE SPOŁECZNE; NIGDY NIE MOŻE ZAPOMNIEĆ 
                PRZY ZABYTKACH O ŻYWEJ TERAŹNIEJSZOŚCI.  
                       NIE MOŻNA WIĘC DOPUŚCIĆ, 
                BY DUCH NIESTRUDZONEGO TRUDU I PILNEGO DĄŻENIA ZOSTAŁ SPARALIŻOWANY, 
                TAK ABY [MUZEUM] MOGŁO WSZYSTKIM COŚ OFEROWAĆ, DLA WIELU BYĆ PUNKTEM 
                WYJŚCIOWYM BADANIA WIEDZY, HISTORII I SZTUKI, ROZBUDZAŁO WRAŻLIWOŚĆ 
                NA PIĘKNO WZNIOSŁEJ TWÓRCZOŚCI MINIONYCH EPOK SZTUKI, I PO WSZYSTKIE 
                CZASY TWORZYŁO POMNIK DLA CESARZA FRYDERYKA, LEPSZY NIŻ Z KAMIENIA 
                I SPIŻU, POMNIK O TREŚCI DUCHOWEJ!  
                       TCHNIENIE TEGO DUCHA, 
                PRZENIKAJĄCE NAS W SŁOWACH GODNYCH PRZEMYŚLENIA, [SŁOWACH] KTÓRE 
                NA OTWARCIU WYSTAWY JUBILEUSZOWEJ W ROKU 1886 CESARZ FRYDERYK 
                SWE POJĘCIE NAJWYŻSZEGO CELU ARTYSTYCZNEGO UBRAŁ [W FORMĘ] UPOMNIENIA: 
                       ..... TEGO STRZEC 
                BY NASZA SZTUKA NIE SPRZENIEWIERZYŁA SIĘ PRZEZNACZENIU, BY LUDZKOŚCI, 
                [TEJ URODZONEJ] WYSOKO I NISKO, BIEDNEJ I BOGATEJ, STWORZYĆ ŹRÓDŁO 
                OWEGO DUCHA I WYTCHNIENIA, KTÓRE DO BOSKOŚCI KU GÓRZE DOPROWADZI. 
                DOPIERO WÓWCZAS BĘDZIE MOGŁA ONA PEŁNIĆ TEŻ INNĄ ROLĘ, JAKA ZOSTAŁA 
                JEJ POSTAWIONA, ABY POMIMO WSZYSTKICH WIELORAKICH JEJ FORM WYPOWIEDZI, 
                POŁĄCZYĆ NARODY I LUDZI W SŁUŻBIE IDEAŁÓW. 
                       TAKIE SĄ WIELKODUSZNE 
                ZASADY I SPOSÓB MYŚLENIA JEGO MAJESTATU CESARZA I KRÓLA, KTÓRY 
                PRZEDSTAWICIELOM SWEJ POLITYKI PRZYKAZAŁ: "NIEŚĆ KULTURĘ NA WSCHÓD", 
                A POPRZEZ BUDOWĘ MUZEUM PRZEZ PAŃSTWO DAŁ MOŻLIWOŚĆ WYPEŁNIENIA 
                LUKI, KTÓRA DOTYCHCZAS W TEJ DZIEDZINIE BYŁA BOLEŚNIE ODCZUWANA 
                W NASZYCH CZĘŚCIACH KRAJU.  
                       POZWÓLCIE PANOWIE 
                NASZ DŁUG WDZIĘCZNOŚCI I NASZYCH PODZIĘKOWAŃ UJĄĆ W PRZYSIĘGĘ, 
                ABY BYĆ WIERNYM W SŁOWACH I DZIEŁACH, WIERNYM RÓWNIEŻ NA TYM MIEJSCU, 
                WIERNYM W UTRZYMANIU KIERUNKU DUCHOWEGO, DUCHOWEJ SZLACHETNOŚCI 
                CESARZA FRYDERYKA. GŁOSUJCIE ZATEM PANOWIE NA ZNAK TEGO ZE MNĄ 
                Z WOŁANIEM. JEGO MAJESTAT NASZ NAJŁASKAWSZY CESARZ, KRÓL I PAN 
                "NIECH ŻYJE, NIECH ŻYJE NIECH ŻYJE"   | 
           
         
         
        
          
            
                Dyrektor Muzeum, profesor 
                  dr Kaemmerer, 
                  przejął zakład dla służby sztuce 
                  z następującym odświętnym przemówieniem:  
                | 
           
         
         
        
          
                   "Długo 
                wytęskniona, uroczysta godzina, w której pomieszczenia muzeum 
                cesarza Fryderyka zostały przekazane do użytku ogółowi, skłania 
                do spojrzenia wstecz i w przyszłość. Już same pomieszczenia, w 
                których mają dochodzić do słowa przede wszystkim sztuka i jej 
                dzieła, nakładają na mówcy obowiązek skromności i skracania. Chciałbym 
                zatem ograniczyć się do skąpego przypomnienia początków, dat historii 
                budowy i zbiorów przeznaczonych do przejęcia. Są to daty, które 
                w swych trzeźwych faktach odsłaniają głębszemu spojrzeniu dużo 
                życia i pilnego dążenia, znaczącego trudną drogę; [odsłaniają] 
                także wrażliwość na dążność do celu w dziedzinie sztuki, tak BY 
                RÓWNIEŻ TE NIEMIECKIE PROWINCJE GRANICZNE, DOTYCHCZAS ZBYT MAŁO 
                OGRZANE ARTYSTYCZNYM OGNIEM TWORZENIA, PRZESUNĄĆ DO PRZODU. DROGĘ, 
                NA KTÓREJ MY DZISIAJ W TYM DNIU ŚWIĄTECZNYM ODPOCZYWAMY, PEŁNI 
                SATYSFAKCJI Z OSIĄGNIĘĆ, ALE TEŻ [DROGĘ] PEŁNEJ PORYWAJĄCEJ TĘSKNOTY, 
                BY DALEJ I CIĄGLE DALEJ DĄŻYĆ DO CELU, PODNOSZĄCEGO SIĘ WYŻEJ 
                Z KAŻDYM DNIEM. TYLKO TO ZE WSZYSTKICH ARTYSTYCZNYCH DĄŻEŃ JEST 
                JEDYNE I WSPANIAŁE, ŻE ONE SWYCH UCZNIÓW WYWYŻSZAJĄ NAD NICOŚĆ 
                I NADAJĄ WAŻNOŚCI PROZIE?-(SCHEINWICHTIGKEITEN) CODZIENNEGO BYCIA, 
                ŻE ICH PORYWAJĄ DO LOTU, KTÓREGO NIE MOŻNA ZATRZYMAĆ, W DALEKO 
                ŚWIECĄCY ŚWIAT GWIAZD, KTÓRY WYŚNIŁ DUCH LUDZKI, JAK DŁUGO RĘKA 
                LUDZKA PROWADZIŁA DŁUTO I MIESZAŁA FARBY. 
                       Historia Muzeum Prowincjonalnego 
                w Poznaniu sięga równo dziesięciu lat wstecz. Wydłużyć ją w przeszłość 
                poprzez przegląd różnych epok dążeń artystycznych, które W TYM 
                KRAJU KOLONIALNYM NIEMIECKIEJ KULTURY pozostawiły ślady swej obecności, 
                byłoby wygodnym wyjściem dla tego, który się obawia, by przy tak 
                uroczystej okazji [ową historię] ukazać w szacie zbyt ubogich 
                faktów. Ja nie chcę na tę drogę wkroczyć bo wiem, że przemawiam 
                do kręgu słuchaczy, którzy prawie z niczego [stworzyli to], co 
                dotychczas stało się faktem, a o czym nie mam niskiego wyobrażenia 
                - [przemawiam] zatem do grona słuchaczy, który słusznie uznaliby 
                mnie za niewdzięcznika, [a więc] mówię o Muzeum wyłącznie jako 
                o sprawie przyszłości. MY WSZYSCY, KTÓRZY URODZILIŚMY SIĘ NA WSCHODZIE 
                NASZEJ OJCZYZNY I TU PODROŚLIŚMY, MAMY WŁASNĄ SKROMNĄ MIARĘ DLA 
                ZDOBYCZY WYKSZTAŁCENIA I OBYCZAJÓW, JAKO SPADKOBIERCY STAROKLASYCZNEJ 
                KULTURY NA ZACHODZIE. WIEMY, ŻE DO NIEKTÓRYCH FRAGMENTÓW PRACY, 
                KTÓREJ WYNIK W ŻADNYM WYPADKU NIE BĘDZIE PRZEDMIOTEM OGÓLNEGO 
                PODZIWU, TUTAJ PRZYKLEIŁ SIĘ POT I KREW OCHOTNIKÓW TWARDYCH, TYCH 
                CO NA SAMYM POCZĄTKU WALCZYLI, KTÓRY TYLKO RZADKO ZBIERALI PLONY 
                NIESTRUDZONEJ OFIARNOŚCI I PILNOŚCI. NASZE PODZIĘKOWANIE I NASZE 
                UZNANIE DLA TAKIEJ OFIARNOŚCI BĘDZIE ŻYWSZE TYM BARDZIEJ, IM WYRAŹNIEJ 
                UŚWIADOMIMY SOBIE TRUDNOŚCI, KTÓRE KAŻDEMU DĄŻENIU DO IDEALNEGO 
                CELU SIĘ TU PRZECIWSTAWIAJĄ. 
                       Kiedy w roku 1888 
                w Poznaniu odbył się Generalny Zjazd Niemieckich Stowarzyszeń 
                Historycznych i Starożytnych, liczące wówczas zaledwie 3 lata 
                Towarzystwo Historyczne Prowincji Poznańskiej zorganizowało w 
                pomieszczeniach miejskiej sali gimnastycznej wystawę dziejów kultury. 
                Ukazała ona nadspodziewanie bogaty obraz życia artystycznego w 
                naszej prowincji w poprzednich stuleciach. To samo Towarzystwo, 
                przy użyciu niezbyt wysokich środków, stworzyło w Królewskim Archiwum 
                Państwowym miejsce przechowywania zbiorów prehistorycznych i znalezisk 
                historycznych, poważnie wzbogacając je przy tej okazji. Tym samym 
                zbudowało ono podstawy prowincjonalnych zbiorów starożytności, 
                których istnienie coraz to bardziej ożywiało życzenie utworzenia 
                stabilniejszej ich organizacji i zabezpieczenia. 
                       Rok później Prowincja 
                Poznańska otrzymała prawo do utworzenia samorządu komunalnego, 
                które [to prawo] innym prowincjom monarchii zostało przekazane 
                już w roku 1876, i z wdzięczną satysfakcją pokazała, że nowo ukształtowany 
                Związek Prowincjalny, który stanął przed szeregiem bardzo pilnych 
                zadań administracyjnych, uznał za honorowy obowiązek udzielanie 
                pomocy w promowaniu, rozwijaniu i pielęgnowaniu również duchowych 
                i artystycznych interesów naszego okręgu. W roku 1893 Starosta 
                Krajowy został upoważniony przez Sejm Prowincjonalny do przedsięwzięcia 
                koniecznych kroków w celu powołania Muzeum Prowincjalnego i Biblioteki 
                Krajowej. Na cele wystawiennicze Prowincja Poznańska pozyskała 
                od Skarbu Wojskowego budynek Komendantury Generalne (Generalkommando), 
                na narożniku ulic Wilhelma i Nowej 
                       W lutym 1894 roku 
                do przygotowania otwarcia obu siostrzanych instytucji, będących 
                w służbie prowincji, powołany został królewski asystent archiwalny 
                dr Franz Schwartz. Stanął on przed trudnym zadaniem, by zbadać 
                już istniejący w stolicy prowincji stan starożytności i dzieł 
                sztuki, odpowiednich dla przechowywania w muzeum, i by sprostać 
                problemom ich stałej ochrony. Pertraktacje z korporacjami i stowarzyszeniami, 
                które były w posiadaniu zbiorów, zostały przeprowadzone z koniecznym 
                zapałem i z szczęśliwie udanym finiszem, tak że już 7.X.1894 - 
                a więc prawie dokładnie przed 10 laty, Muzeum Prowincjalne i Biblioteka 
                Krajowa mogły zostać przekazane do publicznego użytku. Niestrudzonej 
                gorliwości mojego poprzednika na urzędzie, którego zgon w 1901 
                r. przedwcześnie zakończył żywot, jego wiernemu uczuciu wierności 
                dla stron rodzinnych i poważnemu poczuciu obowiązków, przyszła 
                z radosną pomocą sława i ofiarność tutejszych stowarzyszeń, szczególnie 
                już wymienianego Towarzystwa Historycznego, Stowarzyszenia Nauk 
                Przyrodniczych, Stowarzyszenia Artystów i Architektów, tak że 
                fundamenty poznańskiego Muzeum Prowincjonalnego [już] w czasie 
                jego otwarcia mogły się ukazać [jako] mocno spojone. - PRZEDE 
                WSZYSTKIM SZTUKA, KTÓRA BYŁA SKROMNIE REPREZENTOWANA POŚRÓD KASYN 
                WOJSKOWYCH, CHLEWÓW I BUDYNKÓW GOSPODARCZYCH, MUSIAŁA ZNALEŹĆ 
                SWÓJ BARDZO SKROMNY PRZYTUŁEK. MOŻE JEDNAK NIE JEST TO ZŁY OMEN, 
                ŻE WŁAŚNIE NA GRUNCIE I ZIEMI, NA KTÓRYM KIEDYŚ BYLI CZYNNI W 
                SŁUŻBIE OBRONY KRAJU KOMENDERUJĄCY GENERAŁOWIE, RÓWNIEŻ DZISIAJ 
                PODNOSI SIĘ WAROWNIA OBRONY KRAJU W DZIEDZINIE DUCHA I SZTUKI. 
                ODWAŻNY KIERUNEK MYŚLI I ŚWIADOMOŚĆ, KTÓRA ZNAJDOWAŁA SIĘ W KAŻDYM 
                OBROŃCY OJCZYZNY, MA W TYM MIEJSCU RÓWNIEŻ W NAS WZBUDZIĆ ENTUZJAZM 
                DO POKOJOWEJ WALKI O IDEALNE DOBRA. 
                       Dalsza rozbudowa 
                zbiorów Muzeum Prowincjonalnego była niemożliwa w źle oświetlonych 
                i ciasnych pomieszczeniach dawniejszej Komendantury Generalnej, 
                zaś w nowym budynku, którego rozmiar uwzględnił rozwój przyszłego 
                muzeum, rozdział z Biblioteką Krajową wydawał się już nie do uniknięcia 
                w czasie. W pertraktacjach pruskiej izby poselskiej z izbą oddelegowanych 
                posłów, w roku 1896 wykazano jednomyślne zrozumienie, że promocja 
                kultury na długo zaniedbywanych terenach Marchii Wschodniej [położonych] 
                na wschodnich terenach Rzeszy była zaniedbywana przez rząd państwowy, 
                przede wszystkim w dziedzinie sztuki. Zatem na posiedzeniu 25 
                lutego 1899 decyzją większości przyznano rządowi środki na budowę 
                nowego gmachu muzeum oraz na uzupełnienie zbiorów.  
                       Już 1 lutego tegoż 
                roku pomiędzy Królewskim Skarbem, Związkiem Prowincjonalnym i 
                miastem Poznań, podpisano umowę odnośnie ustanowienia Muzeum Prowincjonalnego, 
                w której SKARB ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO BUDOWY NOWEGO GMACHU MUZEUM I 
                DO JEGO WYPOSAŻENIA W NIEZBĘDNY INWENTARZ. ZWIĄZKOWI PROWINCJONALNEMU 
                PRZYZNANO JEDNORAZOWĄ KWOTĘ W WYSOKOŚCI 25 000 MAREK NA UZUPEŁNIENIE 
                PODSTAW ZBIORÓW, DO MUZEUM PRZEKAZANO ZBIORY ARTYSTYCZNE HRABIEGO 
                RACZYŃSKIEGO, A TAKŻE ZAPEWNIONO ROCZNĄ DOPŁATĘ DO KOSZTÓW UTRZYMANIA, 
                CO STWORZYŁO [ODPOWIEDNIE] MOŻLIWOŚCI. ZWIĄZEK PROWINCJONALNY 
                ZOBOWIĄZAŁ SIĘ DO ZARZĄDZANIA I UTRZYMANIA [MUZEUM], ZAŚ POZNAŃSKA 
                GMINA MIEJSKA - DO ROCZNEJ DOPŁATY DO KOSZTÓW UTRZYMANIA.  
                       Nową budowlę wzniesiono 
                w latach 1900-1903, na podstawie projektu pana dyrektora ministerialnego 
                Karła Hinckeldeyna, pod kierownictwem rządowego mistrza budowlanego 
                Reinholda Ahrns i dzisiaj zostanie oddana [do użytku] zgodnie 
                z przeznaczeniem. W międzyczasie Ministerstwo Kultury oraz Zarząd 
                Generalny Muzeów Królewskich w Berlinie poważnie [ją] wzbogacili, 
                poprzez przekazanie licznej kolekcji dzieł sztuki. Inne [dzieła] 
                można było zdobyć dzięki funduszom oddanym do dyspozycji, które 
                przekazał Rząd Państwowy i Związek Prowincjonalny. Szczególnie 
                stworzyło to możliwość skompletowania zbiorów odlewów gipsowych 
                z dzieł antycznych i nowszych które, na przykładach pojedynczych 
                dzieł artystycznych, wybitnych i ukazujących smak, tłumaczą rozwój 
                rzeźby i plastyki. Również dary innych urzędów i indywidualnych 
                ofiarodawców w stosunkowo krótkim czasie pomnożyły stan naszych 
                zbiorów, tak że, w porównaniu z podobnymi prowincjonalnymi instytutami, 
                mimo ich młodości, już one nie potrzebują się obawiać porównania. 
                To krótkie spojrzenie wstecz na najważniejsze [fakty] z historii 
                Muzeum Cesarza Fryderyka nie mogę zakończyć bez dania wyrazu żywego 
                i głębokiego uczucia wdzięczności do wszystkich urzędów, korporacji 
                i osób, których wspólne działanie doprowadziło do osiągniętego 
                celu. Poprzez jednomyślne działanie wszystkie one mają dać jednomyślne 
                świadectwo, że OCHRONA DÓBR IDEOWYCH JEST I MUSI POZOSTAĆ PIERWSZYM 
                I NAJWAŻNIEJSZYM OBOWIĄZKIEM KAŻDEJ NIEMIECKO-NARODOWEJ DĄŻNOŚCI 
                KOLONIZACYJNEJ.  
                       DLA PROWINCJI POZNAŃ 
                PRZEMINĄŁ CZAS WALKI O GODNE POMIESZCZENIE DLA SKROMNYCH, LECZ 
                LICZNYCH ZBIORÓW, POWSTAŁYCH Z PRAWDZIWEJ MIŁOŚCI DLA OJCZYZNY 
                I SZTUKI. DZIŚ, DZIĘKI STARANNEJ OPIECE RZĄDU KRÓLEWSKIEGO, ROZTACZAJĄ 
                SIĘ POMIESZCZENIA PEŁNE ŚWIATŁA, [W MIEJSCU] GDZIE KIEDYŚ NIEWIDOCZNI 
                ŚWIADKOWIE KŁĘBILI SIĘ W PÓŁMROKU POD POWIERZCHOWNYM SPOJRZENIEM 
                POZNAŃSKIEJ KULTURY I SZTUKI. Niektórych może opanować uczucie 
                niepewności: czy uda się dopasować obraz, który jest tego godny, 
                do tak szerokich i wspaniałych ram? Mnie, któremu w zaufaniu powierzono 
                kierownictwo nowo wybudowanego Muzeum, nie wypadałoby odpowiadać 
                na pytania tego rodzaju, które powodowałyby wątpliwości i zmuszały 
                do zastanowienia się. CZAS MIĘDZY WYSIEWEM I ZBIOREM JEST DLA 
                ROLNIKA CZASEM NADZIEI I ZAUFANIA, ALE BIADA TEMU, KTO BY UWAŻAŁ 
                TEN CZAS ZA SPOKOJNY! PILNOŚCI, SUMIENNOŚCI I SIŁY CZYNU ORAZ 
                ROZMYSŁU WYMAGA SIĘ OD TEGO, KTÓRY PO WYSIEWIE OCZEKUJE ZBIORÓW.  
                       ZADANIA, KTÓRE POLEGAJĄ 
                NA TYM, BY POPRZEZ SIŁĘ POLITYCZNĄ I [SIŁĘ] BUDOWLI ARTYSTYCZNEJ 
                ZAPRASZAĆ DO PODOBAJĄCYCH SIĘ POMIESZCZEŃ; zadań tych jest dużo 
                i są one wielorakie, tak że muszę dziś sobie odmówić wypowiedzenia 
                się nad możliwymi i praktycznymi drogami [prowadzącymi] do ich 
                rozwiązania. Wierna wytrwałość w pracy (Treue Ausdauer in der 
                Arbeit) będzie na długi czas jedynym programem kierownictwa Muzeum. 
                Utrzymać i wyrównać drogę w takim dążeniu, w miarę możliwości 
                swobodną,wszystkim którym leży na sercu pomyślność naszego Muzeum 
                powinno stać się obowiązkiem i radością.  
                       Jedynie w niewielu 
                słowach miałem możliwość ogólnego wyjaśnienia tego, co sądzę na 
                temat potrzeb i celów publicznych zbiorów artystycznych . Nie 
                mogę przy tym pominąć pytań o politykę sztuki, o którą obecnie 
                w Niemczech, z prawdziwym niemieckim dążeniem i niestety też z 
                również niemiecką jednostronnością, spieramy się teoretycznie 
                aż do zanudzenia. Jedni, mając hasło wyborcze "sztuka dla wszystkich", 
                które napisali na chorągwiach łopoczących na wietrze ogólnego 
                zachwytu, chcieliby z muzeów, niemalże z muzeów prowincjonalnych 
                i szkół powszechnych, uczynić artystyczny materiał naukowy. Drudzy 
                biją się o pogląd, że dla Muzeum dość dobre są jedynie najpiękniejsze 
                kwiaty i najdojrzalsze owoce sztuki wszystkich epok i krajów, 
                które tylko najdojrzalszym, mówimy tu otwarcie, tym najbogatszym 
                obywatelom ziemi się zupełnie należą. CHCIAŁBYM STANĄĆ MIĘDZY 
                OBYDWIE WROGIE PARTIE Z OKRZYKIEM UPOMNIENIA "SZTUKA DLA LEPSZYCH"! 
                NAJLEPSZYCH, KTÓRZY O WŁASNEJ SILE ODNAJDUJĄ DROGĘ DO CZĘSTO STROMYCH 
                WYŻYN, [NIEZALEŻNIE] CZY POCHODZĄ Z CHAT ROBOTNIKÓW DNIÓWKOWYCH, 
                CZY Z CZĘSTO DALEKICH, SYTYCH (PRZESYCONYCH) SALONÓW, DUMNYCH 
                WARTOŚCIĄ SWEJ PARTII UCZCIWYCH I POWAŻNYCH PRZYJACIÓŁ SZTUKI. 
                ONI [WSZYSCY] RAZEM TU SIĘ POWINNI ZEBRAĆ, [W MIEJSCU] GDZIE PRZEZ 
                MIŁOŚĆ DO SZTUKI ZAPOMINA SIĘ O WSZYSTKICH ROZBIEŻNOŚCIACH PARTYJNYCH 
                I O WSZYSTKICH PRZECIWIEŃSTWACH TOWARZYSKICH I POLITYCZNYCH. W 
                tym leży, moim zdaniem, potężne społeczne i etyczne znaczenie 
                sztuki, która nas czyni dumnymi niewolnikami tej jeszcze bardziej 
                dumnej pani nie w tym, że się ją samą zniży do potrzeb społecznych. 
                " MUSIMY DO SZTUKI PRZYJŚĆ A NIE SZTUKA DO NAS!". TO JEST ZDANIE 
                WIARY, KTÓREJ NIKT NIE ZAWRÓCI, BEZ WCIĄGANIA WARTOŚCI I GODNOŚCI 
                SZTUKI W KURZ. DO MUZEUM TRZEBA PRZYCIĄGNĄĆ INDYWIDUALNEGO ODBIORCĘ 
                PRZEZ JEGO WŁASNĄ TĘSKNOTĘ DO CZEGOŚ DOBREGO I LEPSZEGO. MASY 
                PRZYWOŁYWAĆ KIWNIĘCIEM PALCA, ALBO [JE] PRZYPĘDZIĆ DO WEWNĄTRZ 
                [MUZEUM] - WÓWCZAS PRAWDZIWA SZTUKA SZYBKO JE WYMINIE! - W [TYCH] 
                NASZYCH DNIACH, W KTÓRYCH WYCHOWANIE NARODU WIĘKSZOŚCI UCZONYM 
                LEŻY NA SERCU BARDZIEJ, NIŻ SAMO WYCHOWANIE, SĄ TO SŁOWA BRZMIĄCE 
                OBCO I NIE NA CZASIE. Szczególnie pytająco mogą one brzmieć tam, 
                gdzie jak tu, w Poznaniu, dla utworzenia Muzeum i Biblioteki zostały 
                użyte środki poniesione przez ogół, i temu ogółowi koniecznie 
                mają służyć dla dobra! Dla każdego Muzeum Cesarza Fryderyka będzie 
                stało otworem, od nikogo, kto bez problemu przekroczy próg, nie 
                będzie wymagane estetyczne wyznanie wiary. ALE TAK SAMO MAŁO BĘDZIE 
                BRANE POD UWAGĘ TĘPE (STĘCHŁE) POŻĄDANIE TŁUMU (MOTŁOCHU) TAM, 
                GDZIE CHODZI O SPEŁNIENIE WYMAGAŃ SZTUKI.  
                       Miłość do sztuki 
                w kimś, kto nie jest artystą, może wzrosnąć tylko z poważania 
                i uwielbienia tego, kto zwiedzi te zbiory dzieł artystycznych, 
                kto podda się niedzielnemu uświęcaniu tego miejsca, do którego 
                wejdzie będąc świadomy bojaźni, uwielbienia i podziękowania. Tylko 
                wtedy ukażą się szlachetne i uroczyste kształty, którym artysta 
                budowniczy tej budowli muzealnej nadał prawdziwy i głęboki sens. 
                Ten oszklony dziedziniec (hall) ma być przedsionkiem, w którym 
                zwiedzający uczy się dostosowywania do równego tonu swych odczuć, 
                które współbrzmią z dziełami wysokiej sztuki. O inne codzienne 
                potrzeby artystyczne, których ważności nie można w żadnym wypadku 
                nie dostrzegać, mogą zadbać szkoły, przede wszystkim poprzez zrozumiałe 
                lekcje rysunku, wykłady, wystawy, książki. Muzeum ma być dzielnicą 
                uświęconą, miejscem kształcenia i budowy, a nie w żadnym wypadku 
                boiskiem powierzchownej zabawy i rozrywki.  
                       Z tym poważnym i 
                wysokim zmysłem musi pojąć swe zadanie artystyczny spadkobierca 
                poprzednich stuleci, spadek ten wiernie przechować i, we współczesnym 
                dążeniu i tworzeniu, w podniosłej atmosferze, stworzyć mu dom. 
                 
                       "Spadek artystyczny 
                poprzednich stuleci?" dumne słowa prawdopodobnie zostały źle wybrane 
                dla tego, który nasz zbiór w najbliższym czasie będzie chronił. 
                Nie chcemy się nadymać tym, co uznajemy jako swoje, ale w ustach 
                narodu żyje mądre słowo "kto nie szanuje feniga nie jest wart 
                talara". W tych, częściowo niezdarnych i nieudanych próbach, mamy 
                wzbudzić to, co jeszcze dziś jest pobożnym życzeniem, by poprzez 
                dążenia dojść do zrozumienia sztuki; należało to do naszych szlachetnych 
                starych postulatów, które stale były odnawiane.  
                       Syn naszej prowincji 
                hrabia Anastazy Raczyński, którego cenne zbiory sztuki stanowią 
                poważną część zasobów Muzeum Cesarza Fryderyka, pokazał nam drogę, 
                która prowadzi z wąskich poglądów prowincjonalnych i narodowych 
                na wyżyny uniwersalnej miłości sztuki. Wzruszająco brzmią te słowa, 
                jakie wzbudził w nim chłodny barwny szkic Makartsa z jego zbiorów: 
                "nie rozumiem tego obrazu, jestem jednak nie mniej nim zachwycony." 
                 
                       Taka rzadko naiwna 
                uczciwość i odważna skromność wzrasta tylko na gruncie nieograniczonych, 
                szczerych ofiar ku wyższemu i najwyższemu, [ku temu] co my czcimy 
                jako sztukę, jako dar bogów. I ten zbiór owego miłośnika sztuki 
                w czystym tego słowa znaczeniu pokazuje nam całkowicie osobowość, 
                wspaniałą w dążeniach i w celach tworzących artystów; jest ona 
                najlepszą prowadzącą gwiazdą , której może zaufać przyjaciel sztuki. 
                Żaden znawca sztuki, który z na chłodno prowadzoną krytyką bada 
                historyczną godność dzieł współczesnych rzeźbiarzy i malarzy, 
                nie umiałby wybrać za dni tego zbieracza, którego czas chwały 
                minął, delikatnego zbioru pączków kwiatów prawdziwej sztuki. 
                       Czciciel starych 
                mistrzów i rasowy romantyk, który włączył jako drogocenne perły 
                do swojej galerii dzieła Korneliusa, Overbecka, Schwinda i Steinle'a, 
                nie wstrzymał się przed nieubłaganym realizmem Menzel'a, przed 
                duszną zmysłowością Makarta, nad którymi współczesny świat tylko 
                kręcił głową z niedowierzaniem, przed pierwotną siłą fantazji 
                Boecklin'a, dlatego że jego miłość wszystko to obejmowała, co 
                się samo urodziło aż do głębokich korzeni miłości do sztuki. 
                       Tylko tak żywy instynkt 
                artystycznego odczucia, który nie pyta i nie grymasi, który poczuwszy 
                się raz ożywionym i związanym, prowadzi jednostkę z głębi uprzedzeń 
                do uszczęśliwionej rozkoszy i zrozumienia. Tylko z miłości do 
                sztuki może wyrosnąć prawdziwe cenny osąd sztuki. Tylko z miłości 
                bez zahamowań każdej jednostki do sztuki Muzeum Cesarza Fryderyka 
                zawdzięcza podstawy kolekcji obrazów, która tym samym nabrała 
                specjalnego charakteru. By wynik takich egoistycznych zachwytów 
                wyszedł na dobre ogółowi - to zawdzięczamy pruskiemu władcy Fryderykowi 
                Wilhelmowi IV, który udostępniając grunty Hr Raczyńskiemu stawił 
                taki warunek, by te zbiory sztuki, które tu umieszczono, ciągle 
                były dostępne dla publiczności.  
                       JEST TO CHLUBĄ NIEMIEC, 
                ŻE PRZEKONANIE O WARTOŚCI I ZNACZENIU PUBLICZNYCH INSTYTUTÓW ARTYSTYCZNYCH 
                I KSZTAŁCENIA TAK DALEKO JEST POWSZECHNE I GŁĘBOKIE, ŻE TAM GDZIE 
                ŚRODKI GMINY DLA TAKICH CELÓW CHWILOWO NIE WYSTARCZAJĄ, OSOBY 
                INDYWIDUALNE UWAŻAJĄ ZA SWÓJ ZASZCZYTNY OBOWIĄZEK WSPIERAĆ JE 
                POPRZEZ DAROWIZNY. JASNO ŚWIECĄCY PRZYKŁADEM PRACOWITEGO UDZIAŁU 
                W TAKICH DĄŻENIACH, [UDZIAŁU] PAŃSTWA SŁUŻĄCY SZTUCE I OGÓŁOWI, 
                BĘDZIE PO WSZE CZASY CESARZ NIEMIECKI, KTÓREGO IMIĘ, DZIĘKI ŁASCE 
                JEGO MAJESTATU UDOSTĘPNIONE NASZEMU MUZEUM, PROWADZI NAS, I KTÓRY 
                SIĘGNĄŁ PO NAJWYŻSZE ZASZCZYTY. CESARZ FRYDERYK BYŁ, JAKO NASTĘPCA 
                TRONU, DOBROCZYŃCĄ WSZYSTKICH PRZEDSIĘWZIĘĆ ARTYSTYCZNYCH, A SZCZEGÓLNIE 
                MUZEÓW KRÓLEWSKICH W BERLINIE. JEGO DOBROCZYNNOŚĆ UWIDOCZNIŁA 
                SIĘ NIE TYLKO WÓWCZAS, KIEDY W ROKU 1871 OBJĄŁ Z URZĘDU PROTEKTORAT 
                NAD MUZEAMI KRÓLEWSKIMI. RÓWNIEŻ [BYŁA ONA WIDOCZNA] SZCZEGÓLNIE 
                PRZEZ NIEZLICZONE A TYLKO ZNAWCOM WIADOME I NIEZAPOMNIANE DELIKATNE 
                ZROZUMIENIE DLA WIELKODUSZNYCH ZARZĄDZEŃ I URZĄDZEŃ, ŚWIADCZĄCE 
                O PRADZIWIE NARODOWEJ OPIECE NAD SZTUKĄ.  
                       IMIĘ TEGO RADOŚNIE DZIAŁAJĄCEGO 
                NAD ODRODZENIEM KULTURY, OŚWIECONEGO I OGRZANEGO KSIĘCIA Z NIEMIECKIEGO 
                SZCZEPU HOHENZOLERNÓW, MA BYĆ NAM CIĄGŁYM UPOMNIENIEM. RÓWNIEŻ 
                TU NA WSCHODZIE MAMY GŁOSIĆ RADOSNĄ NOWINĄ O JEGO ZAMIARACH BYCIA 
                CZYNNYM W MIŁOŚCI DO SZTUKI, KTÓRA SIĘ NIEMCOM NARODZIŁA ZE STAREJ 
                NIEZASPOKOJONEJ TĘSKNOTY ZA SZTUKĄ I DĄŻY DO CIĄGLE WYŻSZYCH CELÓW. 
                O ILE JEST TO MOŻLIWE NASZYMI SŁABYMI SIŁAMI, POWINNIŚMY WSPOMAGAĆ 
                URZECZYWISTNIENIE [TEJ IDEI], PRZEZ CO OKAŻEMY SIĘ GODNI JAŚNIE 
                WIELMOŻNEJ? NAZWY, KTÓRA JAŚNIEJE NAD WEJŚCIEM TEGO MŁODEGO PRZYBYTKU 
                OPIEKUŃCZEGO SZTUKI. 
                       Mówi się że kultura, 
                szczególne artystyczna, rośnie tylko poprzez kilkusetletni przekaz 
                aż do dojrzałości, a więc nie można jej że w jednej chwili wykopać 
                tupnięciem z nieurodzajnej ziemi. Nie ulega to żadnej wątpliwości. 
                Ale tak samo prawdą jest, że kto sam spuści się na spadek swych 
                przodków, ten straci najlepszą sposobność do rozwoju własnych 
                sił kulturalnych. Dlatego WIERZYMY W CIĄGLE PRODUKUJĄCĄ I CIĄGLE 
                ROZWIJAJĄCE SIĘ SIŁĘ KSZTAŁTUJĄCĄ ZARODKI, KTÓRE ZOSTAŁY NOWO 
                POSIANE W GLEBĘ TEGO KRAJU, KTÓRY DOTĄD WIELU UWAŻAŁO ZA KOLONIĘ 
                AGRARNĄ POD NADZOREM MILITARNYM I ADMINISTRACYJNYM. Mamy spokojną 
                nadzieję, że takiemu wysiewowi również w przyszłości zostanie 
                zapewniona staranna i nieustanna pielęgnacja, w sensie tych słów 
                upomnienia, jakie nieśmiertelny Cesarz Fryderyk powiedział w 1882 
                r., w dzień upamiętniający 50-lecie utworzenia berlińskich muzeów: 
                "wdzięczni możemy dzisiaj używać tego, co stworzyła nasza praca 
                od podstaw w tych czasach zamętu. Ale będziemy z tego używania 
                zadowoleni, jeżeli również będziemy pamiętać o zobowiązaniach, 
                które zostały na nas nałożone". 
                       Najlepsze, co dziś 
                mogą mieścić pomieszczenia tak uroczyście otwarte, to nie martwy 
                skarb starożytności i dzieł sztuki, a raczej pęd do życia duchowego 
                i artystycznego, to, co się od nich zapali i ogrzane - rozprzestrzeni 
                tam, gdzie do tej pory panowała ledwie zmarznięta literatura lub 
                też w ogóle nie było żadnej znajomości przedmiotów artystycznych. 
                 
                       Dla takich wartości 
                takiego rodzaju, które są zbiorami istniejącymi i jednocześnie 
                je popularyzującymi, możemy przypomnieć jeszcze sąd jednego naszych 
                Największych, powołać się na Goethego, który niegdyś powiedział; 
                "jest rzeczą smutną, jeśli się uznaje rzeczy istniejące za ukończone 
                i gotowe". Zbrojne komory, galerie i muzea, do których się już 
                nic nie dołącza, mają coś w sobie grobowego i upiornego. Ograniczając 
                swój zmysł w tak ograniczonym kręgu sztuki, przyzwyczajamy się 
                takie zbiory traktować jako całość, zamiast przez stale nowy wzrost 
                przypominać, że także w sztuce, jak i w życiu, nic nie zostaje 
                ukończone. Jedynie nieskończoność jest w ruchu, jedynie sztuka, 
                która w życiu się przekłada na akceptowane życie, zasługuje na 
                opiekę współżyjących. By umożliwić takie życie, te mury zbudowane 
                jako dom, miejsce na zbiory i schronienie dla wszystkich, którzy 
                poważnie myślą o sztuce. Tutaj mogą się spotykać w pokojowych 
                szrankach i uszczęśliwiającym zażywaniu.  
                       W tym jasnym świetle 
                uczciwego zachwytu sztuką muszą w końcu się rozpaść wszystkie 
                te mgliste strzępy polityczne i socjalne, które tak często zaciemniają 
                nasz horyzont. I w tej radosnej nadziei, by się to spełniło, ma 
                zostać dokonane poświęcenie przybytku ze staroklasyczną formułą 
                "Quod bonum, faustum, felix fortunatumque sit!" 
				 
 
  
				
                * * * * * * * * * * * * * 
               
 
  
			         Na 
                koniec uroczystości goście honorowi odbyli obchód budynku i zbiorów 
                muzealnych pod przewodnictwem dyrektora Muzeum.  
                       Z uwagi na to, że 
                plan [gmachu] i urządzenie prac wykończeniowych został przedstawiony 
                w sprawozdaniu w roku poprzednim (tom I str. 351 nn, dokumenty 
                dla 38. Provinzionallandtag), to tutaj przedstawimy tylko opis 
                budynku, który został pokazany w zeszycie 27 z roku 1904 Zentralblatt 
                Zarządu Budowy i tam wyjaśniony za pomocą objaśnień i załączonych 
                szkiców.  
                       By wyjść naprzeciw 
                rosnącemu zainteresowaniu sztuką i nauką, a także by wzmocnić 
                niemieckość w dziedzinie duchowej w Marchiach Wschodnich, w stolicy 
                prowincjalnej Poznaniu, poza Biblioteką cesarza Wilhelma, został 
                urządzony na koszt państwa budynek muzealny. Zamiarem Rządu Państwowego 
                było stworzenie w tym budynku miejsca na zbiory artystyczne i 
                naukowe, a także by dać wszystkim kręgom ludności możliwie wszechstronne 
                pouczenie i zachętę.  
                       Z tego ogólnego programu 
                wynikło żądanie, by połączyć w tym budynku zbiory z dziedziny 
                architektury, sztuki, rzeźby artystycznej i malarstwa, jak również 
                rzemiosła artystycznego, we wszystkich jego odgałęzieniach, nauki 
                o ludach i nauk przyrodniczych. Poza tym uznano za celowe, by 
                przeznaczyć duże pomieszczenie nadające się na ekspozycję, jak 
                również jedną salę w której będą się odbywać wykłady, na [przedstawienie] 
                zwyczajów ludowych.  
                       Placem budowy stała 
                się jedna parcela, będąca w posiadaniu i dyspozycji Muzeum Prowincjonalnego, 
                na narożniku ul. Wilhelmowskiej i Nowej, na której kiedyś znajdowała 
                się Komendantura Generalna, a na której później stał budynek używany 
                do celów bibliotecznych i muzealnych. Na innej części [parceli] 
                znajdowały się resztki starych umocnień Poznania. By jak najbardziej 
                korzystnie teren wykorzystać, zlikwidowano wały ziemne i mury 
                obronne; wytyczono też nową ulicę poprzeczną, która umożliwiła 
                stworzenie trzeciego frontu Muzeum, a który pozwolił na wybudowanie 
                dobrze oświetlonych sal w trzech kondygnacjach jednej nad drugą. 
                Z położenia terenu w stosunku do otocznia wynikło to, że Muzeum 
                ma front główny od ul. Wilhelmowskiej i tym samym tutaj musiało 
                powstać wejście główne. Z drugiej strony spadek ulicy Nowej, która 
                u zbiegu z placem Wilhelma poważnie się obniża, prowadził do tego, 
                że fronty przedni i tylni przy nowej ulicy poprzecznej mają wysokość 
                dwóch pięter, ale długi front boczny przy ulicy Nowej, tworzący 
                połączenie, zbudowano na wysokość trzech pięter.  
                       Wraz z wyborem miejsca 
                głównego wejścia po stronie wąskiego frontu przedniego uwypuklona 
                została tym samym oś podłużna całego budynku. Poprzez urządzenie 
                dziedzińca wewnętrznego, nakrytego szkłem, który równocześnie 
                tworzy porządną sale wystawową, oraz poprzez wbudowanie głównych 
                schodów jako schodów zewnętrznych przy osi podłużnej przy końcu 
                hallu, mogły być spełnione odpowiednie warunki wynikające z przeznaczenia 
                budynku, by sale muzealne tak urządzić, by zwiedzający mógł przez 
                wszystkie przejść wokół.  
                       Parter-przyziemie 
                (rys. A na str 15), którego posadzka jest położona jedynie niewiele 
                stopni wyżej niż chodnik na ulicy Wilhelmowskiej, przy głównym 
                wejściu jest przeznaczony na pokój dla portiera, garderobę, a 
                dalej w prawo - na pomieszczenia dla administracji; po lewej stronie 
                mieści salę studyjną i czytelnię ze zbiorami, a także schody przeznaczone 
                dla ruchu w przedniej części budynku. Wokół przeszklonego dziedzińca 
                znajdują się pomieszczenia na zbiory, których kolejność jest uwidoczniona 
                na szkicu podstawowym. Pod głównymi schodami obustronnie prowadzą 
                stopnie do sutereny, której wysokość wynikła ze spadku ulicy Nowej, 
                dzięki czemu na froncie wschodnim mogły być jeszcze utworzone 
                pomieszczenia dla zbiorów przyrodniczych. Poza tym do sutereny 
                przewidziany jest dostęp poprzez boczne wejście z ul. Nowej. Na 
                lewo od tego, od strony południowej, urządzono mieszkanie dla 
                inspektora (dozorcy?) domu; w odleglejszym czasie na wąskim podwórzu 
                od strony północy będą potrzebne pomieszczenia na centralne ogrzewanie 
                i na elektrownię. Z bocznego wejścia można dojść drogą na skróty 
                do schodów bocznych, oświetlonych górnym światłem, które prowadzą 
                z parteru aż na poddasze; szczególności zaś służą jako wejście 
                do sali wykładowej na 150 osób, znajdującej się po stronie południowo- 
                wschodniej na I piętrze wówczas, kiedy w godzinach wieczornych 
                jest już zamknięte główne wejście do Muzeum. Wokół przeszklonego 
                dziedzińca, który doprowadza światło do korytarza, położonego 
                tylko z węższej strony, na I piętrze grupują się (rys B str 16) 
                sale z obrazami, oświetlone częściowo przez górne światło, a częściowo 
                przez boczne. Również pomieszczenia przeznaczone na zbiory rzemiosła 
                artystycznego, które znajdują się w głównym froncie, są oświetlone 
                światłem zachodnim. By spełnić później wyrażone życzenie Zarządu, 
                została urządzona czytelnia w parterze-przyziemiu, która w połączeniu 
                z biblioteką i zbiorami przykładowymi może służyć jako pomieszczenie 
                do studiów głównie dla osób zajmujących rzemiosłem i sztuką. Dalej, 
                poprzez odłączenie części, która pierwotnie była przeznaczona 
                do przyjęć zbiorów z dziedziny nauki o ludach (etnologiczne), 
                utworzono jedno pomieszczenie dla nauczycieli rysunku* (*obecnie 
                czasowo przeznaczone na Muzeum Szkolne dla poznańskich nauczycieli). 
                We frontach przednim i wschodnim parter-przyziemie ma wysokość 
                4 metrów, a we froncie południowym i w mieszkaniu inspektora domu, 
                wysokość 2, 80 m. Suterena, mierzona między wysokim kantem podłogi, 
                otrzymała wysokość 5, 50 m, w czasie gdy na I piętrze sale mają 
                wysokość: małe - 5, 30 m; duże - 5, 70 m - 6, 0 (rys. C str 17). 
                       Wszystkie sufity, 
                z wyjątkiem korytarza i westybuli?, które są sklepione kamieniem, 
                wykonano z płyt żelbetonowych? (Koeneschen Voutenplatten) między 
                żelaznymi tragarzami. Kolumny w salach wykonano z żelaza i obłożono 
                kawałkami marmuru. Podłogę w pomieszczeniach na zbiory i na korytarzach 
                parteru-sutereny oraz parteru-przyziemia wykonano z lastrika. 
                Pomieszczenia zarządu, czytelnia, jak również wszystkie sale na 
                I piętrze, otrzymały bezspoinowe okładziny drewniane z (Xylopal) 
                otrzymały bezspoinową okładzinę drewnianą z (Xylopal); hall jest 
                obłożony okładziną z płytek mozaikowych. Więźbę dachową (Dachbinder) 
                wykonano w całości z kutego żelaza, z drewnianymi szczelinami. 
                Wszystkie powierzchnie dachowe są pokryte czerwonymi mnichami/mniszkami, 
                a kosz dachowy, naroża dachu i kalenice z własnymi ukształtowanymi 
                kamieniami łączącymi są pokryte tym samym materiałem. Schody główne 
                w hallu są wykonane z piaskowca (Kottaer), ze stopniami z granitu. 
                Schody okrężne w przedniej części budynku, jak również boczne 
                schody, wykonano z kutego żelaza, ze stopniami obłożonymi drewnem 
                dębowym. Oszklenie wewnętrznego światła sufitowego w salach malarstwa 
                i w hallu wykonano ze szkła matowego, szkła reńskiego pomiędzy 
                żelaznymi szczeblinkami. Zewnętrzne świetliki dachowe pokryto 
                siemeńskim szkłem zbrojonym. Oba fronty główne wykonano z piaskowca 
                Wuenschelburgskiego; otrzymały one skromny wystrój plastyczny 
                wg modeli rzeźbiarza Stefana Waltera z Berlina. Nad oknami, na 
                pierwszym piętrze głównego frontu i pomiędzy bocznymi frontami 
                na s. 19, są wypełnienia z mozaiki szklanej, według kartonażu 
                malarza Hansa Kobersteina z Berlina, która przedstawia częściowo 
                obrazy słynnych mistrzów niemieckich, a częściowo wyobrażenia 
                alegoryczne, ukazujące budynek jako muzeum. Front wschodni otynkowano, 
                gzymsy, rozczłonkowania (Gliederungen) i narożniki wykonano z 
                piaskowca nadwarciańskiego. 
                       Wnętrze hallu otrzymało 
                pełne ozdoby plastyczne, złożone z fryzów figuralnych i ornamentów 
                płaskich, które zostały wykonane przez rzeźbiarza Eduarda Albrechta 
                ze Steglitz w technice łączenia. Zamknięte ściany podłużne powyżej 
                fryzu pasowego? podzielone są na trzy pola, które są gotowe na 
                przyjęcie malowideł ściennych o treści kulturalno-historycznej. 
                       Ogrzewanie budynku 
                następuje przez nisko ciśnieniowe-ogrzewanie parowe, które działa 
                poprzez 3 kotły parowe niskiego ciśnienia. Wszystkie sale wystawowe 
                będą sztucznie wietrzone w taki sposób, że świeże powietrze, które 
                jest brane z przedniego ogródka frontu wschodniego, jest podgrzewane 
                i dociera do hallu poprzez dwa otwory odpływowe. Stamtąd przez 
                kanały dochodzi do poszczególnych pomieszczeń i, jako powietrze 
                zużyte, zostaje usunięte przez ssawkę. Dla podtrzymania wietrzenia 
                służy duży elektrycznie uruchamiany wentylator dla hallu i pomieszczeń 
                na zbiory i mniejszy dla sali wykładowej; wywietrzenie następuje 
                dzięki wykorzystaniu różnicy ciepła. W pomieszczeniach administracji, 
                jak również w sali czytelnianej, bibliotece i hallu, sali wykładowej 
                z garderobą oraz w przedsionkach przewidziane jest oświetlenie 
                elektryczne. Do produkcji potrzebnego prądu ustawiono dynamo gazowe 
                o sile 16 koni i zbiorową baterię składającą się z 60 elementów. 
                 
                       Koszty budowy wynoszą, 
                łącznie z kosztami kierownictwa budowy, około 929.000 M, z czego 
                50.000 M przypada na wyposażenie wewnętrzne. Cena jednostkowa 
                wynosi 363,77 M na 1 m2 powierzchni i 22,89 M na 1 m kubicznego? 
                (cbm) przebudowanego budynku. Plan zaprojektował dyrektor ministerialny 
                Hinckeldeyn i został on opracowany przez dział budowlany ministerstwa 
                robót publicznych. Pod głównym kierownictwem radcy rządowego i 
                radcy budowlanego Webera oraz radcy budowlanego Hirta, wykonawstwo 
                spoczywało w rękach rządowego mistrza budowlanego Ahrnsa. 
                       Po wnikliwych pertraktacjach 
                z właścicielem fideikomisu, Zygmuntem Nałęczem hr Raczyńskim, 
                pan minister ds. wyznań, wychowania i medycyny uzgodnił umowę 
                dotyczącą przyszłego przechowania-zabezpieczenia i zarządzania 
                galerii obrazów hr Raczyńskiego w Muzeum Cesarza Fryderyka w Poznaniu. 
				
  
				
                opracowała Jarmila E. Kaczmarek, IX. 2004 
                | 
           
         
         | 
    
       |