Muzeum
Archeologiczne
strona główna
Muzeum Archeologiczne w Poznaniu
 
English




Perła 2




Jak Pan Gacek z Mosiny
grób Króla Cyrusa Wielkiego odkopał
A. D. 1844




       Ponieważ tekst ten jest napisany drobnym drukiem i mało czytelny, w transkrypcji wygląda następująco:


Najnowsze odkrycie archeologiczne w Mosinie


       Dziwić się zaiste można, że publiczność nie poznała się dotąd na rzadkich nader odkryciach Archeologicznych przedchrześciańskich, które niechybnie Dzieje Słowian; tak w swych początkach ubożuchne, nowym i nadzwyczajnym okryją blaskiem; na przekór chimerycznym skrypulantom, jakim jest Naruszewicz i Lelewel, którzy nielitościwi, kilka nam wieków tak pięknej przedchrześciańskiej urwali chwały. Ut igitur gentem nostram hac ignominia liberem, mówiąc z Sarnickim, przytoczę najnowszy i niezaprzeczony dowód, popierający jak najświetniej wszystkie owe nowsze tak bystre domysły.
       W M
OSINIE, która mówiąc nawiasowo od Messeny początek swój wiedzie, (co nie tylko zgodność nazwiska, ale nadto zatrudnień garncarskich dostatecznie stwierdza, garncarz nazwiskiem Gacek, niezawodnie potomek owego sykulskiego książęcia Agatoklesa, (co jak wiadomo, lepił tak że garnki), kopiąc w górach Mosińskich glinę, wydobył na jaw, z wielkim mosińskich ludzi podziwieniem, garnek, a raczej urnę z rodzaju owych, co je to uczeni VASA FOSSILIA nazywają. Dziwili się współkoledzy garncarskiego kunsztu; którym się jeszcze nigdy nic wykopać, prócz mosińskiej gliny nie zdarzyło, gdy przeciwnie ów szczęśliwy Agatoklesów plemiennik raz po raz to i owo na zawołanie, jakby z jakiej piaskiem zasypanej mosińskiej Pompeji, wydobywa. Ale iż rzecz była zbyt oczywista i urna wydobyta już swoim zwierzchnim kształtem obudziła powszechną ciekawość, zaczęły sobie mosińskie rozumy smażyć nad tem głowę, coby te dziwaczne figury i gzygzaki znaczyć mogły. Przy pomocy ludzi uczonych, których teraz wszędzie pełno, odkryli wreszcie: że znak u góry umieszczony, jest nie co innego, jak sławny po wszystkie czasy herb ŚLEPOWRON, nader pięknie utrzymany, nad nim w otoku runy słowiańskie, w podobieństwie do naszej kursywy, alias gryzmołów z tego wieku, tylko niezgrabnie, jakby patyczkiem kryślone; wyraźnie jednak przeczytać można TAMARIS, Ta- Maryś (tylko bez kreski nad s która się w napisach opuszcza). Pod tem znajduje się serce strzałą przeszyte, z podpisem częścią runicznem słowiańskim, częścią greckim C l- RUS BAΣ. Zatrwożył wszystkich z początku ów Bas obok Russa, i nie byliby mu dali rady, gdyby ich nie był wyprowadził z kłopotu sam Pan Gacek, który jako dawniejszy uczeń z Quarty Leszczyńskiego Gymnazyum, przypomniał sobie ostatnie odrobiny wywietrzałej greczyzny, że Bas jest początkiem słowa greckiego Basileus, znaczącego król. Plasnęli w dłonie z radości na to wszyscy badacze mosińscy, gdyż całe znaczenie tego niesłychanego odkrycia leżało przed nimi, jak na dłoni. Wszyscy zatem na wyścigi jeden przed drugim wołali: Aha! Ta- Maryś jest więc królowa Scytów, a raczej Słowian, z niejakim przekręceniem greckiem, Tomiris, która jak się pokazuje, nie zabiła pojmanego w niewolę Cyrusa, jak mylnie historycy podali, ale i owszem zapalona ku niemu ślepą miłością, co się przez owę ślepotę herbową i serce przeszyte strzałą oznacza, oddała mu swą rękę, in gratiam związków perskiego i scytyjskiego plemienia. Jakoż z wielkim zadowoleniem mosińskich Archeologów w środku urny znalazł się w szarym popiele i czarnych węgielkach medal żółty, że nie powiem złoty, mający na jednej stronie w otoku te same napisy około tychże samych emblematów; na drugiej zaś stronie (słuchajcie!) maciupcie główki dwóch książątek, oczywiście synów, z napisami , co się łatwo z przydechem na końcu da przeczytać CICH albo CECH, po naszemu CZECH; a drugi bez żadnego już supplementu prosty i wyraźny Rus. Ergo Czech i Rus, są synowie króla Cyrusa i królowej Tomiris, co za niesłychanie ważne odkrycie, od którego się odtąd era słowiańska datować będzie. - Ktoby się był spodziewał znaleźć tak nieoszacowany skarb w Mosinie, a przecież ja przejeżdżając przez tę mieścinę, znalazłem urnę tę wystawioną na sprzedaż pomiędzy innemi suszącemi się garnkami na ulicy, i nabywszy za małe pieniądze i starożytności i archeologiczny wykład, pospieszyłem do Poznania, w zamiarze złożenia takiej osobliwości w Muzeum narodowem, w którym się podobnego rodzaju zabytki, jak nam pisma publiczne obszernie donosiły, przechowywać miały. Lecz na nieszczęście, pomimo najtroskliwszego śledzenia, pomimo żem prawie wszystkich faktorów poruszył, nie mogąc się nigdzie dopytać, ani śladu podobnego Muzeum, musiałem za powrotem moim do domu, ten klejnot starożytności umieścić tymczasem w lamusie, gdzie się dotąd niestety z wielką dla uczonych Archeologów szkodą ukrywa!


* * *

       Artykuł pochodzi z wielkopolskiego czasopisma "Orędownik Naukowy", który wychodził w pierwszej połowie XIX stulecia. Redagowali go dwaj sławni Wielkopolanie, Antoni Popliński oraz Józef Łukaszewicz. Artykuł zamieszczono w tomie z 1844 roku. Autor tekstu nie podpisał się [będę go zatem dalej nazywała Autorem], a szkoda, gdyż perełka to rzadkiej urody, zarówno co do formy, jak i treści. Jest to klasyczny przykład nadinterpretacji realnego znaleziska archeologicznego, co zdarzało się nie tylko dawno kiedyś, ale i dziś trafia się wielu uczonym.

       Dla lepszego zrozumienia tekstu, przypominam podstawowe informacje na temat miejscowości, ludów i osób wspomnianych w artykule. Z wyjątkiem hasła "Mosina", pozostałe dane wzięto z "Małej encyklopedii kultury świata antycznego", tom I, Warszawa 1958, tom II, Warszawa 1962

Mosina
miasteczko około 20 km na południe od Poznania, znane od średniowiecza. Według "Słownika historyczno-geograficznego województwa poznańskiego", w XVI w. wymieniono tam m.in. dwóch garncarzy, dwóch młynarzy i trzech piekarzy. W czasie Wiosny Ludów, a więc kilka lat po opisywanych odkryciach archeologicznych, ogłoszono ją jednodniową stolicą niepodległej Polski, jako Rzeczypospolita Mosińska.

Messana/Messena
Messana (gr. także Messene) dziś Messina; miasto na północno-wschodnim wybrzeżu Sycylii, nad cieśniną oddzielającą tę wyspę od Italii; założone przez Sikulów nazywało się pierwotnie Zankle. Pierwszymi kolonistami greckimi, ok. r. 729 p.n.e., byli przybysze z Chalkis i Kume w Italii. Zankle tak wzrosło w potęgę, że w r. 648 p.n.e. założyło na północnym wybrzeżu Sycylii w pobliżu Panormos własną kolonię Himera. Ok. r. 494 zostało opanowane przez Anaksilaosa, tyrana Regium, który wprowadził nazwę Messana. Po wygnaniu synów Anaksilaosa w r. 461 miasto przeżywało okres rozkwitu. W r. 396 zostało zburzone przez Kartagińczyków, odbudował je Dionizjusz Starszy. W r. 288 dostało się w ręce Mamertynów. Gdy w r. 269 Hieron II rozpoczął wojnę z Mamertynami, twierdzę w M. zajęli Kartagińczycy, wezwani na pomoc przez Mamertynów. Inna grupa Mamertynów zwróciła sie o pomoc przeciw Hieronowi do Rzymian. W rezultacie doszło do wybuchu I wojny punickiej. Mamertyni przy pomocy rzymskiej wypędzili kartagińską załogę z M. Pod panowaniem Rzymian M. stanowiła civitas foederata. Odegrała bierną rolę w rzymskich wojnach domowych, m.in. jako główna przystań floty Sekstusa Pompejusza.

Mamertyni
(Mamertini), najemnicy pochodzący z Kampanii, służący w wojsku tyrana syrakuzańskiego Agatoklesa, po którego śmierci zajęli Messanę, wymordowawszy obywateli. Zorganizowali tam własne państwo i podbili znaczną część Sycylii. Poskromieni przez Hierona II szukali pomocy u państw możniejszych, cząściowo u Rzymian, częściowo w Kartaginie. W obawie przed wzrostem wpływów kartagińskich Rzymianie zgodzili się na udzielenie pomocy. Stało się to przyczyną I wojny punickiej.

Sykulowie
zob. Sycylia (łac. Sicilia, Sikania, Sikelia (...) nazwa łac. Sicilia powstała z greckiej Sikelia, nazwy Sikania i Sekelia pochodzą od Sykanów i Sykulów, ludów zamieszkujących S. (...)

Agatokles
syn Karkinosa, wygnańca z Region, ur. 361 r. pne, wojskowy, w wyniku zamachu od 317 r. pne władca Syrakuz. Zm. w r. 289 pne, otruty przez swego wuja.

Cyrus Wielki
syn Persa Kambyzesa, władca Persji, podbił Medię i inne kraje sąsiednie, w 546 r. pne podbił Lidię i wziął do niewoli jej władcę, Krezusa. Wódz Cyrusa podbił mu miasta greckie w Azji Mniejszej. W 538 r. pne podbił Asyrię i Babilon; przekroczywszy rzekę Arakses, odbył bitwę z Massagetami i ich królową Tomirys. W 529 r. pne poniósł klęskę i zginął.

O Czechu i Rusie wspominać nie będę, bo każdy wyniósł tę wiedzę z przedszkola.


* * *

       Przed wielu laty w jednym ze słowników znalazłam hasło "Mosina - patrz Messena", i odniesienie do artykułu w Dwutygodniku Naukowym. W ten sposób natrafiłam na ten tekst.

       Jak się wydaje, mimo żartobliwej formy artykułu, w XIX wieku opowieść o Mosinie jako Messenie tu i ówdzie była traktowana z całą powagą, choć niekoniecznie sam Autor artykułu w "Dwutygodniku" jest pomysłodawcą. Identyfikacja Messeny z Mosiną mogła mieć starszy rodowód, jeszcze siedemnastowieczny, kiedy to takie próby włączania naszej rodzimej historii do dziejów świata były modne (dla przypomnienia - Poznań identyfikowano wóczas z ptolemeuszową Stragoną). Chętnych zapraszam do studiowania Sarnickiego i innych naszych uczonych kronikarzy, może znajdą źródło.

       Sądzę, że historia odkrycia cmentarzyska w Mosinie w 1844 roku może być prawdziwa, łącznie z opowieścią o próbie interpretacji znaleziska, podjętą przez odkrywców. Tego typu interpretacje, z wykorzystaniem postaci znanych w starożytności, znane były w Polsce od Wincentego Kadłubka, czyli od XIII wieku. Od wieku XVII, kiedy niemiecki fałszerz tak zwanych Bałwanków Prylwickich wprowadził do obiegu naukowego wymyślone przez siebie "runy słowiańskie", tematyka ta ciągle budziła emocje. Nie inaczej było u schyłku pierwszej połowy XIX wieku, skoro w 1845 r. Tadeusz Wolański opublikował w Gnieźnie "Listy o starożytnościach słowiańskich", w których stanowczo bronił tezy o runach słowiańskich, "odczytując" je na rozmaitych zabytkach. Także dziś miłośników "run słowiańskich" nie brakuje, ale raczej już nie wśród archeologów, a wśród niektórych entuzjastów starożytności, zwłaszcza wśród tych, którzy sądzą, że zbyt wiele nauki ogranicza wyobraźnię i jest przeszkodą do niczym nie skrępowanych "badań".

       Tekst o Mosinie zdradza Autora o równie wielkiej fantazji, jak Tadeusz Wolański. Interpretacja, a właściwie nadinterpretacja znaleziska świadczy zarówno o jego wielkiej wyobraźni, jak i o oczytaniu w źródłach starożytnych, co było cechą typową dla każdego absolwenta gimnazjum, a więc tego, który ukończył "prymę" [pan Gacek, który skończył kwartę, zatrzymał się w dość początkowym stadium edukacji]. Od T. Wolańskiego Autora wyróżnia wyraźnie kpiarski ton, w jakim on opisuje on znaleziska mosińskie. Sądzę, że owym Anonimem może być Józef Łukaszewicz, znakomity historyk, który w jednej ze swych książek, pt. "Krótki opis historyczny kościołów parochialnych ... w dawnej dyecezyi poznańskiej, t. I, Poznań 1858", pod hasłem Mosina wspominał, że jest ona "osiadła samemi prawie garncarzami".
       Nie wykluczone, że rozbawiony owym "archeologicznym wykładem" Mosiniaków, Łukaszewicz wykorzystał to zdarzenie po to, by zwrócić uwagę społeczeństwu, że w Poznaniu, stolicy sporej prowincji, nie było wówczas żadnego muzeum, które by zbierało tak zwane "wykopaliska". Pierwsza próba, podjęta przez Polaków, zakończyła się w 1830 r. odmową władz pruskich z powodów politycznych (muzeum miała utworzyć organizacja polska, na której zebraniach miał obowiązywać język polski). Druga próba stworzenia muzeum, podjęta przez niemieckie władze Poznania w 1842 r., również skończyła się niepowodzeniem, bo władze państwowe nie widziały potrzeby stworzenia przybytku kultury w twierdzy wojskowej, jaką był Poznań.
       Niezależnie od tego, czy w artykule chodziło o prosty opis odkryć w Mosinie, czy o wskazanie na brak muzeum w Poznaniu, garncarski ośrodek mosiński, choć faktycznie o metryce XIX-wiecznej, uchodził w późniejszych latach za wielce starożytny, i jeszcze w 1875 roku profesor [zapewne gimnazjalny] Rymarkiewicz, w artykule "Wycieczka archeologiczna do Jarogniewic" z 8 IX 1875 r. (Warta, tom II) pisał: "Wszystkie naczynia (...) niezawodnie były wyrobione w Mosinie, gdzie i dziś jeszcze podobne kształty i rysunki na naczyniach wiejskich widzieć się zdarza, bo też istotnie Mosina (...) od wieków z dobroci gliny i wyrobów glinianych słynęła". Niestety, wyciąganie wniosków na temat odległej historii na podstawie stosunków znanych z historii nowszej, choć czasami konieczne i często stosowane przez historyków, nie zawsze się sprawdza w praktyce archeologicznej.

       Czy moja interpretacja jest słuszna, czy to jest jedna z tych nadinterpretacji, o których przed chwilą mówiłam - to każdy już sam musi ocenić.


opracowała Jarmila E. Kaczmarek, VIII. 2004



strona główna      

© Muzeum Archeologiczne w Poznaniu