Najnowsze odkrycie archeologiczne
w Mosinie
Dziwić się zaiste
można, że publiczność nie poznała się dotąd na rzadkich nader
odkryciach Archeologicznych przedchrześciańskich, które niechybnie
Dzieje Słowian; tak w swych początkach ubożuchne, nowym i nadzwyczajnym
okryją blaskiem; na przekór chimerycznym skrypulantom, jakim jest
Naruszewicz i Lelewel, którzy nielitościwi, kilka nam wieków tak
pięknej przedchrześciańskiej urwali chwały. Ut igitur gentem
nostram hac ignominia liberem, mówiąc z Sarnickim, przytoczę
najnowszy i niezaprzeczony dowód, popierający jak najświetniej
wszystkie owe nowsze tak bystre domysły.
W MOSINIE , która
mówiąc nawiasowo od Messeny początek swój wiedzie, (co nie tylko
zgodność nazwiska, ale nadto zatrudnień garncarskich dostatecznie
stwierdza, garncarz nazwiskiem Gacek, niezawodnie potomek owego
sykulskiego książęcia Agatoklesa, (co jak wiadomo, lepił tak że
garnki), kopiąc w górach Mosińskich glinę, wydobył na jaw, z wielkim
mosińskich ludzi podziwieniem, garnek, a raczej urnę z rodzaju
owych, co je to uczeni VASA FOSSILIA nazywają. Dziwili
się współkoledzy garncarskiego kunsztu; którym się jeszcze nigdy
nic wykopać, prócz mosińskiej gliny nie zdarzyło, gdy przeciwnie
ów szczęśliwy Agatoklesów plemiennik raz po raz to i owo na zawołanie,
jakby z jakiej piaskiem zasypanej mosińskiej Pompeji, wydobywa.
Ale iż rzecz była zbyt oczywista i urna wydobyta już swoim zwierzchnim
kształtem obudziła powszechną ciekawość, zaczęły sobie mosińskie
rozumy smażyć nad tem głowę, coby te dziwaczne figury i gzygzaki
znaczyć mogły. Przy pomocy ludzi uczonych, których teraz wszędzie
pełno, odkryli wreszcie: że znak u góry umieszczony, jest nie
co innego, jak sławny po wszystkie czasy herb ŚLEPOWRON ,
nader pięknie utrzymany, nad nim w otoku runy słowiańskie, w podobieństwie
do naszej kursywy, alias gryzmołów z tego wieku, tylko niezgrabnie,
jakby patyczkiem kryślone; wyraźnie jednak przeczytać można TAMARIS,
Ta- Maryś (tylko bez kreski nad s która się w napisach opuszcza).
Pod tem znajduje się serce strzałą przeszyte, z podpisem częścią
runicznem słowiańskim, częścią greckim C
l- RUS BAΣ. Zatrwożył wszystkich z początku ów Bas
obok Russa, i nie byliby mu dali rady, gdyby ich nie był wyprowadził
z kłopotu sam Pan Gacek, który jako dawniejszy uczeń z Quarty
Leszczyńskiego Gymnazyum, przypomniał sobie ostatnie odrobiny
wywietrzałej greczyzny, że Bas jest początkiem słowa greckiego
Basileus, znaczącego król. Plasnęli w dłonie z radości na to wszyscy
badacze mosińscy, gdyż całe znaczenie tego niesłychanego odkrycia
leżało przed nimi, jak na dłoni. Wszyscy zatem na wyścigi jeden
przed drugim wołali: Aha! Ta- Maryś jest więc królowa Scytów,
a raczej Słowian, z niejakim przekręceniem greckiem, Tomiris,
która jak się pokazuje, nie zabiła pojmanego w niewolę Cyrusa,
jak mylnie historycy podali, ale i owszem zapalona ku niemu ślepą
miłością, co się przez owę ślepotę herbową i serce przeszyte strzałą
oznacza, oddała mu swą rękę, in gratiam związków perskiego i scytyjskiego
plemienia. Jakoż z wielkim zadowoleniem mosińskich Archeologów
w środku urny znalazł się w szarym popiele i czarnych węgielkach
medal żółty, że nie powiem złoty, mający na jednej stronie w otoku
te same napisy około tychże samych emblematów; na drugiej zaś
stronie (słuchajcie!) maciupcie główki dwóch książątek, oczywiście
synów, z napisami Cí, co się łatwo z przydechem na końcu da przeczytać
CICH albo CECH , po naszemu CZECH ; a drugi bez żadnego już supplementu
prosty i wyraźny Rus. Ergo Czech i Rus, są synowie króla Cyrusa
i królowej Tomiris, co za niesłychanie ważne odkrycie, od którego
się odtąd era słowiańska datować będzie. - Ktoby się był spodziewał
znaleźć tak nieoszacowany skarb w Mosinie, a przecież ja przejeżdżając
przez tę mieścinę, znalazłem urnę tę wystawioną na sprzedaż pomiędzy
innemi suszącemi się garnkami na ulicy, i nabywszy za małe pieniądze
i starożytności i archeologiczny wykład, pospieszyłem do Poznania,
w zamiarze złożenia takiej osobliwości w Muzeum narodowem, w którym
się podobnego rodzaju zabytki, jak nam pisma publiczne obszernie
donosiły, przechowywać miały. Lecz na nieszczęście, pomimo najtroskliwszego
śledzenia, pomimo żem prawie wszystkich faktorów poruszył, nie
mogąc się nigdzie dopytać, ani śladu podobnego Muzeum, musiałem
za powrotem moim do domu, ten klejnot starożytności umieścić tymczasem
w lamusie, gdzie się dotąd niestety z wielką dla uczonych Archeologów
szkodą ukrywa!
Artykuł
pochodzi z wielkopolskiego czasopisma "Orędownik Naukowy", który
wychodził w pierwszej połowie XIX stulecia. Redagowali go dwaj
sławni Wielkopolanie, Antoni Popliński oraz Józef Łukaszewicz.
Artykuł zamieszczono w tomie z 1844 roku. Autor tekstu nie podpisał
się [będę go zatem dalej nazywała Autorem], a szkoda, gdyż perełka
to rzadkiej urody, zarówno co do formy, jak i treści. Jest to
klasyczny przykład nadinterpretacji realnego znaleziska archeologicznego,
co zdarzało się nie tylko dawno kiedyś, ale i dziś trafia się
wielu uczonym.
Dla lepszego zrozumienia
tekstu, przypominam podstawowe informacje na temat miejscowości,
ludów i osób wspomnianych w artykule. Z wyjątkiem hasła "Mosina",
pozostałe dane wzięto z "Małej encyklopedii kultury świata antycznego",
tom I, Warszawa 1958, tom II, Warszawa 1962
miasteczko około 20 km na południe od
Poznania, znane od średniowiecza. Według "Słownika historyczno-geograficznego
województwa poznańskiego", w XVI w. wymieniono tam m.in.
dwóch garncarzy, dwóch młynarzy i trzech piekarzy. W czasie
Wiosny Ludów, a więc kilka lat po opisywanych odkryciach
archeologicznych, ogłoszono ją jednodniową stolicą niepodległej
Polski, jako Rzeczypospolita Mosińska. |
Messana (gr. także Messene) dziś Messina;
miasto na północno-wschodnim wybrzeżu Sycylii, nad cieśniną
oddzielającą tę wyspę od Italii; założone przez Sikulów
nazywało się pierwotnie Zankle. Pierwszymi kolonistami greckimi,
ok. r. 729 p.n.e., byli przybysze z Chalkis i Kume w Italii.
Zankle tak wzrosło w potęgę, że w r. 648 p.n.e. założyło
na północnym wybrzeżu Sycylii w pobliżu Panormos własną
kolonię Himera. Ok. r. 494 zostało opanowane przez Anaksilaosa,
tyrana Regium, który wprowadził nazwę Messana. Po wygnaniu
synów Anaksilaosa w r. 461 miasto przeżywało okres rozkwitu.
W r. 396 zostało zburzone przez Kartagińczyków, odbudował
je Dionizjusz Starszy. W r. 288 dostało się w ręce Mamertynów.
Gdy w r. 269 Hieron II rozpoczął wojnę z Mamertynami, twierdzę
w M. zajęli Kartagińczycy, wezwani na pomoc przez Mamertynów.
Inna grupa Mamertynów zwróciła sie o pomoc przeciw Hieronowi
do Rzymian. W rezultacie doszło do wybuchu I wojny punickiej.
Mamertyni przy pomocy rzymskiej wypędzili kartagińską załogę
z M. Pod panowaniem Rzymian M. stanowiła civitas foederata.
Odegrała bierną rolę w rzymskich wojnach domowych, m.in.
jako główna przystań floty Sekstusa Pompejusza. |
(Mamertini), najemnicy pochodzący z
Kampanii, służący w wojsku tyrana syrakuzańskiego Agatoklesa,
po którego śmierci zajęli Messanę, wymordowawszy obywateli.
Zorganizowali tam własne państwo i podbili znaczną część
Sycylii. Poskromieni przez Hierona II szukali pomocy u państw
możniejszych, cząściowo u Rzymian, częściowo w Kartaginie.
W obawie przed wzrostem wpływów kartagińskich Rzymianie
zgodzili się na udzielenie pomocy. Stało się to przyczyną
I wojny punickiej. |
zob. Sycylia (łac. Sicilia, Sikania,
Sikelia (...) nazwa łac. Sicilia powstała z greckiej Sikelia,
nazwy Sikania i Sekelia pochodzą od Sykanów i Sykulów, ludów
zamieszkujących S. (...) |
syn Karkinosa, wygnańca z Region, ur.
361 r. pne, wojskowy, w wyniku zamachu od 317 r. pne władca
Syrakuz. Zm. w r. 289 pne, otruty przez swego wuja. |
syn Persa Kambyzesa, władca Persji,
podbił Medię i inne kraje sąsiednie, w 546 r. pne podbił
Lidię i wziął do niewoli jej władcę, Krezusa. Wódz Cyrusa
podbił mu miasta greckie w Azji Mniejszej. W 538 r. pne
podbił Asyrię i Babilon; przekroczywszy rzekę Arakses, odbył
bitwę z Massagetami i ich królową Tomirys. W 529 r. pne
poniósł klęskę i zginął. |
O Czechu i Rusie wspominać nie będę, bo każdy
wyniósł tę wiedzę z przedszkola.
Przed
wielu laty w jednym ze słowników znalazłam hasło "Mosina - patrz
Messena", i odniesienie do artykułu w Dwutygodniku Naukowym. W
ten sposób natrafiłam na ten tekst.
Jak się wydaje, mimo
żartobliwej formy artykułu, w XIX wieku opowieść o Mosinie jako
Messenie tu i ówdzie była traktowana z całą powagą, choć niekoniecznie
sam Autor artykułu w "Dwutygodniku" jest pomysłodawcą. Identyfikacja
Messeny z Mosiną mogła mieć starszy rodowód, jeszcze siedemnastowieczny,
kiedy to takie próby włączania naszej rodzimej historii do dziejów
świata były modne (dla przypomnienia - Poznań identyfikowano wóczas
z ptolemeuszową Stragoną). Chętnych zapraszam do studiowania Sarnickiego
i innych naszych uczonych kronikarzy, może znajdą źródło.
Sądzę, że historia odkrycia
cmentarzyska w Mosinie w 1844 roku może być prawdziwa, łącznie
z opowieścią o próbie interpretacji znaleziska, podjętą przez
odkrywców. Tego typu interpretacje, z wykorzystaniem postaci znanych
w starożytności, znane były w Polsce od Wincentego Kadłubka, czyli
od XIII wieku. Od wieku XVII, kiedy niemiecki fałszerz tak zwanych
Bałwanków Prylwickich wprowadził do obiegu naukowego wymyślone
przez siebie "runy słowiańskie", tematyka ta ciągle budziła emocje.
Nie inaczej było u schyłku pierwszej połowy XIX wieku, skoro w
1845 r. Tadeusz Wolański opublikował w Gnieźnie "Listy o starożytnościach
słowiańskich", w których stanowczo bronił tezy o runach słowiańskich,
"odczytując" je na rozmaitych zabytkach. Także dziś miłośników
"run słowiańskich" nie brakuje, ale raczej już nie wśród archeologów,
a wśród niektórych entuzjastów starożytności, zwłaszcza wśród
tych, którzy sądzą, że zbyt wiele nauki ogranicza wyobraźnię i
jest przeszkodą do niczym nie skrępowanych "badań".
Tekst o Mosinie zdradza
Autora o równie wielkiej fantazji, jak Tadeusz Wolański. Interpretacja,
a właściwie nadinterpretacja znaleziska świadczy zarówno o jego
wielkiej wyobraźni, jak i o oczytaniu w źródłach starożytnych,
co było cechą typową dla każdego absolwenta gimnazjum, a więc
tego, który ukończył "prymę" [pan Gacek, który skończył kwartę,
zatrzymał się w dość początkowym stadium edukacji]. Od T. Wolańskiego
Autora wyróżnia wyraźnie kpiarski ton, w jakim on opisuje on znaleziska
mosińskie. Sądzę, że owym Anonimem może być Józef Łukaszewicz,
znakomity historyk, który w jednej ze swych książek, pt. "Krótki
opis historyczny kościołów parochialnych ... w dawnej dyecezyi
poznańskiej, t. I, Poznań 1858", pod hasłem Mosina wspominał,
że jest ona "osiadła samemi prawie garncarzami".
Nie wykluczone, że rozbawiony
owym "archeologicznym wykładem" Mosiniaków, Łukaszewicz wykorzystał
to zdarzenie po to, by zwrócić uwagę społeczeństwu, że w Poznaniu,
stolicy sporej prowincji, nie było wówczas żadnego muzeum, które
by zbierało tak zwane "wykopaliska". Pierwsza próba, podjęta przez
Polaków, zakończyła się w 1830 r. odmową władz pruskich z powodów
politycznych (muzeum miała utworzyć organizacja polska, na której
zebraniach miał obowiązywać język polski). Druga próba stworzenia
muzeum, podjęta przez niemieckie władze Poznania w 1842 r., również
skończyła się niepowodzeniem, bo władze państwowe nie widziały
potrzeby stworzenia przybytku kultury w twierdzy wojskowej, jaką
był Poznań.
Niezależnie od tego,
czy w artykule chodziło o prosty opis odkryć w Mosinie, czy o
wskazanie na brak muzeum w Poznaniu, garncarski ośrodek mosiński,
choć faktycznie o metryce XIX-wiecznej, uchodził w późniejszych
latach za wielce starożytny, i jeszcze w 1875 roku profesor [zapewne
gimnazjalny] Rymarkiewicz, w artykule "Wycieczka archeologiczna
do Jarogniewic" z 8 IX 1875 r. (Warta, tom II) pisał: "Wszystkie
naczynia (...) niezawodnie były wyrobione w Mosinie, gdzie i dziś
jeszcze podobne kształty i rysunki na naczyniach wiejskich widzieć
się zdarza, bo też istotnie Mosina (...) od wieków z dobroci gliny
i wyrobów glinianych słynęła". Niestety, wyciąganie wniosków na
temat odległej historii na podstawie stosunków znanych z historii
nowszej, choć czasami konieczne i często stosowane przez historyków,
nie zawsze się sprawdza w praktyce archeologicznej.
Czy moja interpretacja
jest słuszna, czy to jest jedna z tych nadinterpretacji, o których
przed chwilą mówiłam - to każdy już sam musi ocenić.
opracowała Jarmila E. Kaczmarek, VIII. 2004
|