Muzeum
Archeologiczne
strona główna
Muzeum Archeologiczne w Poznaniu
 
English

portal



Cenny import rzymski z początków naszej ery, odkryty na trasie gazociągu jamalskiego.



Italski dzban brązowy z początków n.e., odkryty na trasie gazociągu jamalskiego.
(fot. Mariusz Kuraszkiewicz)



Tomasz Skorupka
Muzeum Archeologiczne w Poznaniu

Misteria dionizyjskie w Wielkopolsce !? *

Semele (córka króla Kadmosa, tebańska księżniczka), kochanka Zeusa będąca w brzemiennym stanie, pewnego razu lekkomyślnie zapragnęła ujrzeć go w boskim majestacie, lecz nie mogąc znieść widoku błyskawic, które ją otaczały, padła rażona piorunem, skutkiem czego poroniła. Zeus jednakże uratował sześciomiesięczny płód, wyrywając go z jej łona i zaszył we własnym udzie, a gdy nadszedł czas, chłopiec wyszedł na świat cały i zdrowy. Dziecko zostało powierzone Hermesowi, który oddał je na wychowanie królowi Orchomenes, Atamasowi i jego drugiej małżonce Ino. Hermes polecił im odziać chłopca w suknie kobiece, aby odwrócić zawiść Hery, która czyhała na zgubę dziecka zrodzonego z cudzołożnego związku męża. Jednak doskonale przygotowana mistyfikacja nie zwiodła Hery i Zeus musiał przenieść małego Dionizosa, bo takie miał imię mały chłopiec daleko od Grecji. Tym razem bóg przemienił go w koziołka i oddał opiece miejscowym nimfom. Tam dorastając Dionizos odkrył szczep winny i jego użytek (uczył wytłaczania gron i fermentacji wina). Tchnięty chorobą ("szaleństwem") przez Herę bóg bląkał się po świecie (Egipcie, Syrii, Azji Mniejszej). We Frygii został uwolniony i oczyszczony od szaleństwa przez boginię Kybele, która wprowadziła go w rytuał własnego kultu (Kybele była symbolem rozrodczości natury, kultu orgiastycznego). Stamtąd udał się do Tracji, a następnie do Indii, które ujarzmił siłą oręża swoich wojsk i mistyczną władzą swego czaru. Stąd bierze początek wyobrażenie triumfalnego orszaku dionizyjskiego, w którym wóz boga zaprzęgnięty jest w pantery, ozdobiony w winną latorośl i bluszcz. Towarzyszą mu sylenowie, satyrowie, bachantki, bóstwa pomniejsze a charakter obrzędów odbywających się podczas pochodu sprowadzał się do kultu fallicznego, orgiastycznego i koźlego.
Bardziej niż inni greccy bogowie Dionizos znajdował się w ciągłym ruchu; docierał wszędzie, do wszystkich krajów, wszelkich ludów, środowisk religijnych. Z pewnością był jedynym greckim bogiem, który objawiając się pod różnymi postaciami, szokował, z zarazem pociągał tak wieśniaków, jak i intelektualistów, polityków, zwolenników kontemplacji, orgii i ascetów.
Święta ku czci boga Dionizosa obchodzono w wielu regionach starożytnego świata. Jako przykład można podać misteria, które odbywały się w Atenach. Obchodzone w grudniu "Dionizje Wiejskie" były świętem wsi. Procesja niosła wielkiego fallusa przy wtórze pieśni. Odbywały się wówczas różnego rodzaju rozrywki, które obejmowały rywalizację i zawody a nade wszytko defiladę masek lub postaci przebranych za zwierzęta. W marcu-kwietniu odbywały się "Wielkie Dionizje". Pierwszego dnia otwierano gliniane beczki, w których przechowywano wino od jesiennego zbioru. Niesiono je do sankruarium Dionozosa, by tam złożyć "libację" bogu, a następnie próbowano nowego wina. Kolejnego dnia (Dzień Dzbanów) odbywał się między innymi konkurs pijących: podawano im dzbany pełne wina, które na dane hasło mieli jak najszybciej wypić.
W epoce rzymskiej od VI w. p.n.e. misteria dionizyjskie przeszły do Italii, zachowując charakter rozwięzły i orgiastyczny (Dionizos na gruncie rzymskim nazywany jest Bachusem). Znalazły tam właściwy teren wśród mało jeszcze cywilizowanych szczepów, zamieszkujących górzyste okolice Italii południowej i środkowej. W roku 186 p.n.e. senat rzymski musiał wydać zakaz świętowania Bachanaliów. Mimo to sekty mistyczne przechowały tradycje dionizyjskie. Prawdopodobnie dopiero Cezar przywrócił zwyczaj odbywania ceremonii bachicznych i bóg odegrał niemałą jeszcze rolę w obrzędach religijnych w epoce cesarstwa.
Jak łatwo zauważyć zabytki związane z kultem Dionizosa pojawiają się od epoki hellenistycznej aż po schyłek antyku. Można stwierdzić, iż żaden bóg grecki czy rzymski nie jest równie wyraziście jak Donizos obecny w zabytkach i przyrodzie Grecji i Italii, w zachowanej materialnej tradycji antyku.
Przykładem może być tutaj brązowy dzban znaleziony podczas prac wykopaliskowych prowadzonych w północnej Wielkopolsce na rozległym cmentarzysku kultury wielbarskiej (II w. - pocz. III w. n.e.) utożsamianej z kręgiem gockim.
W trakcie tegorocznych badań natrafiono na kolejną jamę grobową w kształcie prostokąta o lekko zaokrąglonych bokach, zorientowaną na osi N-S, o wymiarach 340 x 140 cm, pochodzacą z przełomu II i III w. n.e. Na spągu jamy znajdował się częściowo zachowany szkielet ludzki. W północnej części jamy zarejestrowano wkop owalnego kształtu o wymiarach 85 x 140 cm, który był celowo wykonany w trakcie plądrowania grobu. Wkop rabunkowy nie objął południowej części jamy grobowej, w której natrafiono na kości długie nóg. Przy lewej kości udowej znajdował się brązowy dzban (poza nim w grobie znaleziono brązową sprzączkę do pasa oraz prześlik gliniany). Dzban posiada 24.5 cm wysokości (wysokość wraz z liściem 26.1 cm), średnicę wylewu 9.3-9.4 cm, największa wydętość brzuśca 15.8 cm, średnica dna 8.8-9.1 cm. Wykonany był z 4 niezależnych od siebie części: szyjki, brzuśca, dna i uchwytu.
Niewątpliwie najciekawszymi, a zarazem w pewnym sensie zagadkowymi wyobrażeniami są przedstawienia znajdujące się na uchwycie dzbana w jego środkowej i dolnej części bezpośrednio stykającej się z brzuścem. Sięgając do ikonografii z tego okresu oraz mitologii greckiej i rzymskiej narzuca się tutaj z dużą dozą prawdopodobieństwa, iż motywy składające się na całość przedstawienia mają odniesienie do greckich misteriów dionizyjskich, a następnie przeniesionych na grunt rzymski jako Bachanalia (ku czci boga Bachusa).
W dolnej części uchwytu centalnie umieszczona jest głowa młodej osoby z bujną czupryną z pełną kondensacją cech demonicznej postaci. Idąc tropem dionizyjskich przedstawień można ową głowę interpretować najpewniej jako Satyra - bóstwa lasów i wzgórz, wesołego rozpustnego, lubieżnego towarzysza Dionizosa. Kolejnym przedstawieniem jest wizerunek głowy zwierzęcia występujący pod ludzką twarzą. Nie sposób w tym miejscu odnieść wrażenia, iż mamy tutaj do czynienia z drapieżnikiem z rodziny kotów (panterą ?). Ostatnim wyróżninionym elementem przedstawienia, idąc od góry, są zaokrąglone rogi wraz ze zdobnym, zwisającym włosem sięgającym aż do stóp (w domyśle kopyt). W środkowej części uchwytu znajduje się słabo czytelne ostatnie wyobrażenie. Ukazuje ono prawdopodobnie samego Dionizosa czuwającego nad całym "orszakiem". Jak widać wszystkie te przedstawienia osadzone są w tradycji dionizyjskiej.
W tym miejscu należałoby odpowiedzieć na pytanie zawarte w tytule. Czy jest możliwe, iż w tak odległej krainie jaką była obecna Wielkopolska mogły odbywać się misteria ku czci boga Dionizosa ?. Wydaję się , iż jednoznaczne rozstrzygnięcie tego faktu jest w zasadzie niemożliwe na obecnym poziomie badań.
Rzymskie impory przemysłowe docierając na nasze ziemie w pierwszych wiekach naszej ery są niewątpliwie szczególnie cennym źródłem informacji na temat sposobu i warunków życia miejscowej ludności, ukazują także wiele zjawisk związnych z wymianą towarów, idei oraz stylów idących w tym czasie z południa na północ oraz zachodu na wschód.
Dość trudne jest odtworzenie funkcji jaką naczynia importowane (brązowe i srebrne) spełniały u ludów północnych. Nie posiadamy żadnych dowodów, iż funkcja użytkowa naczyń była identyczna po obu stronach limesu. Sprawę dodatkowo komplikuje fakt, iż zabytki te zostały w przeważającej części uchwycone w zespołach grobowych gdzie spełniały jedynie wtórne funkcje związane z rytuałem pogrzebowym. Nie wdając się w szczegółowe rozważania należy zauważyć, iż typowymi naczyniami, które wchodziły w skład kompletów do picia wina były z pewnością dzbany (niektóre typy tych naczyń służyły u Rzymian przede wszystkim do obmywania rąk), rondle, czerpaki, cedzidła, być może wiadra oraz wszelkiego rodzaju czarki, pucharki (wykonane także ze szkła) oraz okute rogi. Zwyczaj używania całych zestawów naczyń do degustacji wina, niewątpliwie rzymskiej proweniencji pojawił się na terenach Barbaricum dość nagle i został upowszechniony wśród najbogatszej warstwy naczelników i władców plemiennych. Naczynia tradycyjnie wiążące się z tym rytuałem były często w specyficzny sposób dekorowane, a wśród motywów zdobniczych dominowały sceny bezpośrednio lub pośrednio związane z mitem o Dionizosie (chłopięcy Bachus, Sylen, Satyr, liście winogron). Przedstawienia takie spotykamy przede wszystkim na dzbanach i rondlach.
Powstaje jednak pytanie, na ile ludność miejscowa była świadoma, iż taki a nie inny wystrój wspomnianych naczyń nie jest podyktowany wyłącznie względami estetycznymi ale ma także i wymiar religijny osadzony w tradycji dionizyjskiej. Wydaje się, iż przynajmniej na terenie ziem polskich naczynia w ten sposób zdobione, były podobnie zresztą jak i inne cenne przedmioty pochodzące z Imperium traktowane wyłącznie jako wyjątkowo cenne dobra materialne, podkreślające pozycję społeczną "właściciela". Na koniec można jedynie ostrożnie przyjąć, iż misteria związane m. in. z piciem wina bądź innego trunku wśród ludności zamieszkującej północną Wielkopolskę mogły mieć miejsce ale posiadały zapewne inną miejscową tradycję kultową związaną z lokalnymi bóstwami płodności i urodzaju.
__________________________________________________________________
* Artykuł opublikowany w kwartalniku "Archeologia Żywa", nr 4 (5)/1997, s. 21-23



strona główna   do góry    

© Muzeum Archeologiczne w Poznaniu