Alina Jaszewska (Żary)
Piotr Wawrzyniak (Poznań)
MAGAZYNY ARCHEOLOGICZNE - PROBLEM
NIE DO ROZWIĄZANIA ?
"Wielkopolski Biuletyn Konserwatorski",
t. 2:2003, s. 104-110.
Problem
magazynowania zabytków archeologicznych nie podlegał dotąd
szerokiej dyskusji w środowisku badawczym. Był niekiedy
zaznaczany na marginesie niektórych opracowań, najczęściej
rozważających zagadnienia czysto teoretyczne dotyczące sposobów
prowadzenia badań wykopaliskowych, analiz pozyskanych materiałów
i możliwości ich publikacji. Jest rzeczą wielce znamienną,
że w jednej z najnowszych prac dotyczących ochrony dziedzictwa
archeologicznego (Kobyliński 2001) temat ten poruszono li
tylko w aspekcie naukowego uzasadnienia przechowywania wydobytych
z "archiwum ziemi" przedmiotów, zaznaczając przy tym, że
"teoretyczna konstatacja nie rozwiązuje ogromnych problemów
praktycznych, które wiążą się z tym zagadnieniem" (Kobyliński
2001, 251). Wyrazem pewnej bezradności autora tych słów
wobec powyższej kwestii jest zamieszczone kilka wersów niżej
stwierdzenie, że należy dążyć "do ograniczenia zakresu ratowniczych
badań wykopaliskowych do niezbędnego minimum", bo dotychczasowe
doświadczenia (np. badania milenijne czy w ostatnim czasie
centrów historycznych miast) wykazują, że przybywa w zastraszającym
tempie materiałów dla których nie tylko brakuje miejsca
w magazynach, ale które również pozostają bez odpowiednich
naukowych opracowań (Kobyliński 2001, 251). Zapewne dlatego
pojawiają się radykalne, czasami niestety realizowane (np.
Grygiel, Jurek 1996, 203), pomysły o wstępnej selekcji,
już w trakcie samych badań, pozyskiwanego materiału źródłowego,
zwłaszcza tzw. masowego (niecharakterystycznych skorup,
kości zwierzęcych, polepy, żużli poprodukcyjnych, itp.)
lub wręcz ich utylizacji po zakończeniu procesu opracowania.
Do
1989 roku badania archeologiczne w Polsce wykonywano w zasadzie
siłami instytucji państwowych. Były to zarówno jednostki
budżetowe, tj. instytuty archeologiczne uniwersyteckie,
Polskiej Akademii Nauk bądź muzea najrozmaitszych szczebli
(począwszy od regionalnych po obejmujące swoim zasięgiem
obszar całego kraju), które wykonywały najczęściej tzw.
badania programowe bądź czasem działania doraźne o charakterze
ratowniczym lub jednostki - pracownie archeologiczne-konserwatorskie
prowadzące działalność gospodarczą w ramach Państwowego
Przedsiębiorstwa Pracownie Konserwacji Zabytków. PP PKZ
posiadały w swoich strukturach kilkanaście takich pracowni,
które zajmowały się głównie badaniami ratowniczymi na terenie
miast historycznych i na obszarach poddanych wielkim inwestycjom
budowlanym (np. zbiorniki retencyjne "Pakość", "Jeziorsko",
elektrownia jądrowa "Żarnowiec", kopalnie węgla brunatnego
"Bełchatów", "Szczerców"). Wszystkie wspomniane wyżej instytucje
posiadały własne magazyny, w których przechowywały znaleziska
z wykopalisk. PP PKZ po opracowaniu starały się powierzone
im materiały archeologiczne wraz z dokumentacją powykonawczą
przekazywać do odpowiednich, lokalnych placówek muzealnych,
przyjmując zasadę, że winny one wrócić jak najbliżej miejsca
znalezienia 1
. Nie zawsze jednak dochodziło - z różnych powodów - do
przekazania tychże źródeł i pomyślane jako tymczasowe magazyny
PKZ stawały się z biegiem lat coraz bardziej znaczącymi
zbiornicami najróżnorodniejszych zabytków archeologicznych,
niekiedy porównywalnymi z dużymi zbiorami muzealnymi.
Przekształcenia
ustrojowe w Polsce dokonane po 1989 roku spowodowały, obok
szeregu innych zmian w archeologii polskiej, zachwianie
i w ostatecznym rozrachunku rozsypanie się wypracowanego
w ciągu poprzednich kilkudziesięciu lat systemu przechowywania
zbiorów archeologicznych. W szczególności ten problem dotknął
materiały z badań pracowni archeologicznych PKZ-ów, które
praktycznie w początkach lat 90-tych zaprzestały działalności.
Co prawda na gruzach przedsiębiorstwa powstawały nowe firmy
o profilach konserwatorskich, w tym parające się działalnością
archeologiczną i przejmujące z reguły magazyny ze zbiorami
z dawnych badań, lecz w wielu przypadkach gromadzone od
lat zabytki i dokumentacja z badań pozbawione były odpowiedniej
ochrony i zabezpieczenia. Zdarzało się, że placówki muzealne
odmawiały przejęcia materiałów popekazetowskich, tłumacząc
się kłopotami finansowymi i lokalowymi bądź stawiając warunki
niemożliwe do spełnienia przez zdających (np. wykonanie
kart katalogowych według wzorców obowiązujących tylko w
danym muzeum). W innych przypadkach materiał przyjmowano
i umieszczano w miejscu uniemożliwiającym swobodny dostęp
do niego zainteresowanym osobom i jego dalsze opracowywanie.
Mścił się tutaj wcześniejszy brak przepisów formalno-prawnych,
który pozwoliłby w skali całego kraju na wykonywanie znormalizowanych
opracowań wyników badań i umieszczanie materiałów archeologicznych
w dowolnym muzeum 2
przechowującym tego typu zabytki. Unormowań tych nie ma
zresztą do dnia dzisiejszego, co powoduje, że problem braku
możliwości przekazywania zbiorów archeologicznych z obecnie
prowadzonych badań wykopaliskowych nie tylko istnieje, lecz
niebezpiecznie narasta. Przekształcenia w latach 90-tych
dodały jeszcze jeden aspekt do tej sytuacji. Niemal wszystkie
muzea przestały być placówkami stricte państwowymi, a stały
się w większości własnością samorządów, na utrzymaniu marszałków,
starostów, wójtów, burmistrzów. Koszty przekształceń własnościowych
muzeów były bardzo duże; powodowały między innymi zwolnienia
pracowników merytorycznych i administracyjnych, ograniczanie
działalności badawczej, wystawienniczej, oświatowej, oddawanie
części pomieszczeń muzealnych, niekiedy wręcz próby likwidacji
takowych instytucji. W tej sytuacji nie mogło być mowy o
zwiększeniu powierzchni magazynowej, a często - w ramach
oszczędności - powierzchnię tę ograniczano. Utrzymywanie
placówek muzealnych przez samorządy borykające się z wiecznymi
kłopotami finansowymi powoduje, iż przyjmowanie nowych materiałów,
zwłaszcza archeologicznych, często pozbawionych większej
wartości ekspozycyjnej, zajmujących dużą powierzchnię magazynową
i na dodatek pochodzących z "cudzych" badań przychodzi z
wielką trudnością i oporami. Wymowny jest tutaj przykład
zbiornicy zabytków archeologicznych pochodzących z wyprzedzających
badań ratowniczych wzdłuż rurociągu jamalskiego, którą wybudowano
na koszt inwestora w Szamotułach. Powstał bowiem problem
utrzymywania tej placówki po jej oddaniu do użytku, ponieważ
miejscowe władze mając bardzo napięty budżet nie są skore
do jej utrzymywania, a dla inwestora tematu już nie ma,
bo on, w myśl zawartej umowy wywiązał się z zobowiązania.
Ostatnie
dziesięciolecie przyniosło znaczne nasilenie ruchu inwestycyjnego
w Polsce. Spowodował on, wymagane prawem, zdecydowane zwiększenie
ilości kampanii wykopaliskowych na stanowiskach zagrożonych
bezpowrotnymi zniszczeniami planowanymi budowami. Przeprowadzono
bądź nadal jest prowadzonych szereg wielkich ratowniczych
programów badawczych - archeologicznych, zarówno na obszarach
dotąd niezurbanizowanych - wiejskich (np. przy budowie gazociągu
jamalskiego i autostrad, obwodnic drogowych, kopalń odkrywkowych),
jak i zurbanizowanych - miejskich (np. w obrębie obszarów
staromiejskich Wrocławia, Głogowa, Gdańska, Elbląga, Szczecina,
Kołobrzegu i innych). Z nasileniem badań wykopaliskowych
powiązane jest oczywiście pomnożenie pozyskanych w ich trakcie
materiałów archeologicznych, głównie masowych, o znacznej
wartości naukowej, lecz w dużej mierze pozbawionych wartości
ekspozycyjnych. Zdecydowaną większość wspomnianych wyżej
prac prowadzą duże instytucje badawcze (uniwersytety, Polska
Akademia Nauk, muzea archeologiczne), które dla ich realizacji
powołują najróżnorodniejsze organizacje gospodarcze, fundacje,
mające nie tylko duży potencjał badawczy, ale również odpowiednie
zaplecze logistyczne, w tym magazynowe. Wśród firm archeologicznych
powstałych po 1989 roku przeważają niewielkie, zazwyczaj
kilkuosobowe jednostki gospodarcze organizujące się często
od podstaw. Niektóre z nich dorobiły się zaplecza magazynowego,
inne starają się zaplecze rozbudowywać. Jednakże bez względu
na rodzaje instytucji prowadzących prace wykopaliskowe,
ich możliwości badawcze, wielkość i stopień rozwoju, osoby
nimi zarządzające w każdej dyskusji na temat dalszych losów
znalezisk po ich wydobyciu z ziemi wskazują na obowiązek
państwa w kwestii przechowywania zabytków archeologicznych.
Domagają się przy tym jasnego określenia czy też wskazania
miejsca złożenia materiałów z wykopalisk po ich uprzednim
opracowaniu.
I
tutaj tkwi sedno problemu, bo w wielu przypadkach władze
konserwatorskie nie są w stanie takiego miejsca wskazać.
Mniejszy, gdy muzeum ma dział archeologiczny i podlega Urzędowi
Wojewódzkiemu lub Marszałkowskiemu, czyli dotowane jest
niejako z budżetu państwa. Dużo większy, gdy muzeum jest
na utrzymaniu starosty, wójta lub burmistrza. Bo dlaczego
takie muzeum (czasami jedyne na terenie danego województwa)
ma obowiązek przyjmowania i przechowywania zabytków z odległych
rejonów, skoro jest finansowane przez lokalną władzę samorządową,
a ona nie przewidziała na tę działalność odpowiedniej dotacji
? Jest to sytuacja patowa, bo z jednej strony instytucja
ta podlega uchwalonym w statucie muzealnym obowiązkom nakazującym
gromadzenie i chronienie przedmiotów zabytkowych, z drugiej
zaś strony nie posiada na to ani warunków, ani środków.
Oczywiście, część muzeów, mimo nadzwyczaj trudnej, czasami
wręcz rozpaczliwej sytuacji przyjmuje zabytki, które zostały
wyeksplorowane na terenach ich bezpośredniej działalności.
Jednak należy zaznaczyć, że w większości przypadków jest
to dobra wola dyrektorów tych placówek lub kwestia dogadania
się ze sobą dwóch stron: zdającej i przyjmującej. Czasami
nawet dobra wola nie wystarczy, skoro muzeum nie posiada
odpowiedniej powierzchni magazynowej, a nawet nie posiada
środków na podstawowy remont istniejącej powierzchni magazynowej 3
. Na terenach poszczególnych województw archeolodzy "radzą"
sobie z magazynowaniem na bazie istniejącej infrastruktury,
zapełniając magazyny do granic możliwości, lub przechowując
je w warunkach do tego nie przystosowanych.
Sytuacji
tej nie poprawia także wchodząca w życie po 17 listopada
2003 roku Ustawa z dnia 23 lipca 2003 r. "O ochronie zabytków
i opiece nad zabytkami". Art. 23 ust. 3 tejże ustawy stanowi,
że: "Miejsce przechowywania zabytków archeologicznych odkrytych,
przypadkowo znalezionych albo pozyskanych w wyniku badań
archeologicznych bądź poszukiwań, o których mowa w art.
36 ust. 1 pkt 12, określa wojewódzki konserwator zabytków,
przekazując je, w drodze decyzji, w depozyt muzeum lub innej
jednostce organizacyjnej, za jej zgodą". W stosunku do Ustawy
z dnia 15 lutego 1962 r. "O ochronie dóbr kultury" jest
to znaczny postęp, gdyż art. 24 ust. 2 nakazywał, że: "Przedmioty
ruchome wymienione w ust. 1 wojewódzki konserwator zabytków
przekazuje po ustaleniu ich charakteru zabytkowego do właściwego
muzeum lub innej placówki naukowej". W nowej ustawie można
zauważyć dwa aspekty dotyczące przechowywania zabytków: |
-
Wojewódzki konserwator zabytków musi
uzyskać zgodę instytucji biorącej zabytki w depozyt.
Jest to pozytywna strona tego przepisu, chociaż jednocześnie
ustawodawca przyznaje, że sprawa magazynowania jest
problemem i pozostawia do uznania danej instytucji,
czy jeszcze może przyjąć zabytki w depozyt. Konserwator
nie może już wydać decyzji o miejscu przechowywania
zabytków archeologicznych, czyli nie wyda pozwolenia
na prace archeologiczne nie posiadając zgody odpowiedniej
instytucji na ich przechowywanie. I to właśnie jest
największym niebezpieczeństwem. Jeżeli żadne muzeum
lub inna instytucja na terenie danego województwa nie
będzie chciała przejąć zabytków, to wydanie decyzji
-pozwolenia na prowadzenie prac archeologicznych będzie
trwało miesiącami, a jakie to ma skutki prawne nikomu
nie trzeba tłumaczyć. Łącznie z tym, że nie podjęcie
przez wojewódzkiego konserwatora zabytków działań w
określonym ustawowo terminie może spowodować zniszczenie
stanowisk archeologicznych;
-
Drugi aspekt dotyczy miejsc przechowywania
zabytków archeologicznych. Poza muzeami i placówkami
naukowymi (jak w Ustawie z 1962 r.) dopuszcza się inne
jednostki organizacyjne, co z pewnością jest pozytywne,
ponieważ czyni możliwym przechowywanie zabytków przez
firmy prywatne. Ale istnieje tutaj niebezpieczeństwo,
że w sytuacji, gdy przechowywania odmówi muzeum, firmy
prywatne będą zmuszane do zabezpieczenia miejsca przechowywania,
jako warunku uzyskania zezwolenia na prace archeologiczne.
A to spowoduje zwiększenie kosztów samych badań archeologicznych,
jak również zmusi firmy do poniesienie znacznych nakładów
finansowych, które dla części z nich mogą okazać się
w ostatecznym rozrachunku nie do udźwignięcia. Gorzej,
że upadek bądź zaprzestanie działalności przez taką
firmę spowoduje sytuację, że magazyny pełne zabytkowych
materiałów z badań wykopaliskowych pozostaną bez należytej
ochrony 4
. Kto wówczas przejmie odpowiedzialność za taki stan
rzeczy, za znaleziska, które w myśl najnowszej Ustawy
są własnością Państwa, są dobrami kultury narodowej
?
|
Nie
ma żadnej wątpliwości, że władze państwowe w całej rozciągłości
odpowiadają za stan i jakość przechowywania znalezisk archeologicznych
i tylko w ich kompetencjach leży rozwiązanie tego nabrzmiałego
problemu. Jednakże wszelkie decyzje powinny one przedyskutować
z przedstawicielami wszystkich zainteresowanych tym problemem
stron: archeologiczną, muzealną, władzami samorządowymi,
konserwatorskimi. W chwili obecnej nie widać nawet prób
wywołania dyskusji na ten temat. Bo takiej szansy nie daje
z pewnością najnowsza Ustawa, nie zamykająca, co prawda,
możliwości przejęcia przez Państwo obowiązku przechowywania
znalezisk archeologicznych, lecz odkładająca wykonanie tego
zadania na bliżej nieokreśloną przyszłość (w domyśle: nigdy).
Wybrano rozwiązanie przerzucające odpowiedzialność na środowiska
lokalne, mając nadzieję, że potrafią one między sobą współdziałać.
A z tym bywa różnie. Brak jasnych reguł na pewno nie pomoże
we wzajemnym porozumieniu.
Po
wejściu Polski do Unii Europejskiej pojawią się zapewne
nowe inwestycje i w związku z tym należy liczyć się z kolejnym
zwiększonym napływem materiałów z badań archeologicznych
(przede wszystkim ratowniczych). W utworzenie Centralnego
Magazynu Archeologicznego w Polsce już chyba nikt nie wierzy.
Nie skorzystaliśmy w tej mierze ze wzorów naszych niemieckich
sąsiadów, którzy wykorzystali wyjście wojsk radzieckich
z baz wojskowych i z jednej z nich, pod Berlinem, stworzyli
nowoczesny ośrodek konserwatorski, rozwiązując w znacznym
stopniu problem magazynowania. W Polsce budynki po bazach
poradzieckich niszczeją, również z podobnym problemem spotykają
się zarządcy budynków po byłych Państwowych Gospodarstwach
Rolnych. Ta sama sytuacja ma miejsce z zabudową po zlikwidowanych
bądź likwidowanych garnizonach wojskowych Wojska Polskiego.
Tak więc możliwości utworzenia magazynów na terenie niemal
każdego z istniejących obecnie województw istnieją, ale
słabe i niezbyt liczne środowiska archeologiczne na pewno
nie będą w tej sprawie wysłuchiwane przez władze samorządowe,
jeśli nie będą wspierane przez władze państwowe czyli Ministerstwo
Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przy magazynach powinny
powstać niewielkie ekspozytury Wojewódzkich Urzędów Ochrony
Zabytków. Mogłyby to być więc swego rodzaju ośrodki konserwatorskie,
na wzór rozwiązań zastosowanych u naszego zachodniego sąsiada.
Oprócz środków z budżetu Państwa bezpośrednie finansowanie
tych instytucji opierałoby się na samorządzie poszczególnych
województw.
Zdajemy
sobie sprawę, że powyższa propozycja wygląda na papierze
nadzwyczaj prosto i że w praktyce rzecz będzie znacznie
bardziej skomplikowana. Jednakże nie podjęcie żadnych działań,
mogących spowodować rozwiązanie problemu magazynowania materiałów
z pochodzących głównie z przybierających gwałtownie na sile
ratowniczych badań wykopaliskowych, tym bardziej do niczego
nie doprowadzi. Artykuł nie porusza wszystkich zasygnalizowanych
tutaj problemów. Mimo wielu osiągnięć stan konserwatorstwa
archeologicznego w Polsce nadal budzi wiele zastrzeżeń.
Prawdopodobnie z tego powodu zauważalny jest lęk w środowiskach
związanych z ochroną zabytków archeologicznych przed rozpoczynaniem
dyskusji na ten temat. Uważamy jednak, że właśnie dlatego
najwyższy czas rozpocząć dyskusję i określić obowiązujące
standardy.
Przypisy
1 Np. materiały
z kilkunastoletnich badań w rejonie zbiornika "Jeziorsko",
zrealizowanych w latach 70- i 80-tych ubiegłego stulecia
przez poznańską i szczecińską pracownią archeologiczną PP
PKZ, trafiły do niewielkiego Muzeum Regionalnego w Warcie
pod Sieradzem.
2 Oczywiście
przy zachowaniu zasady regionalności.
3 Zagrzybione
i chylące się ku upadkowi magazyny Muzeum Archeologicznego
Środkowego Nadodrza w Świdnicy koło Zielonej Góry zlokalizowane
w miejscowości Wicina są tutaj najlepszym przykładem. Brak
jakichkolwiek środków finansowych w bardzo napiętym budżecie
Muzeum uniemożliwia przeprowadzenie nawet doraźnych remontów.
4 Sytuacja
taka zaistniała w Pracowniach Konserwacji Zabytków w Poznaniu,
Sp. z o.o., gdzie po likwidacji Pracowni Naukowo-Badawczej
i odejściu ostatnich archeologów pozostały bez należytej
opieki merytorycznej magazyny pełne materiałów, w tym znakomita
kolekcja z badań Poznania lokacyjnego, mająca pierwszorzędne
znaczenie dla poznania kultury materialnej mieszkańców nadwarciańskiego
grodu w średniowieczu i w czasach nowożytnych. Osobnym problemem
jest w tym przypadku kwestia respektowania praw autorskich
badaczy onegdaj zatrudnionych w PKZ Sp. z o.o.
Literatura
Grygiel R., Jurek T. 1996
Doliwowie
z Nowego Miasta nad Wartą, Dębna i Biechowa, Łódź
Kobyliński 2001
Teoretyczne
podstawy konserwacji dziedzictwa naukowego, Warszawa
Streszczenie
Problem
magazynowania zabytków archeologicznych nie podlegał dotąd
szerokiej dyskusji w środowisku badawczym. Był niekiedy
zaznaczany na marginesie niektórych opracowań, najczęściej
rozważających zagadnienia czysto teoretyczne. Z dotychczasowych
doświadczeń wynika, że w zastraszającym tempie przyrasta
ilość wydobywanych materiałów dla których brakuje miejsca
w magazynach muzealnych. Stąd pojawiające się w środowisku
pomysły o wstępnej selekcji pozyskiwanych źródeł, a wręcz
niekiedy ich utylizacji po zakończeniu procesu opracowania.
Przekształcenia ustrojowe w Polsce dokonane po 1989 roku
spowodowały w ostatecznym rozrachunku rozsypanie się wypracowanego
w ciągu poprzednich kilkudziesięciu lat systemu przechowywania
zbiorów archeologicznych. W wielu przypadkach uległy rozproszeniu
zbiory z instytucji badawczych, które zaprzestały w tym
czasie swojej działalności (np. pracowni archeologicznych
skupionych wokół Państwowego Przedsiębiorstwa Pracowni Konserwacji
Zabytków). Brak odpowiednich przepisów formalno-prawnych
powoduje, że problem braku możliwości przekazywania zbiorów
z prowadzonych badań wykopaliskowych nadal istnieje i wręcz
niebezpiecznie się pogłębia. Sytuacji nie poprawia wchodząca
w życie Ustawa "O ochronie zabytków i opiece nad zabytkami".
Przepisy dotyczące magazynowania zabytków archeologicznych
nadal są niejasne i pełne sprzeczności. Wydaje się, że wybrano
rozwiązanie, które nadal nie rozwiązuje w pełni mocno nabrzmiałego
już problemu przechowywania znalezisk archeologicznych.
W świetle wielu opinii istnieje możliwość stworzenia ogólnopolskiej
sieci magazynów archeologicznych (np. w budynkach po opuszczonych
bazach wojskowych czy też w zabudowaniach po byłych Państwowych
Gospodarstwach Rolnych) według wzorców zastosowanych onegdaj
w Niemczech. |
|